Reklama

"Wezwani": REŻYSER O FILMIE

Kilka lat temu, zadzwonił do mnie jeden z moich przyjaciół. Powiedział, że wysyła mi kasetę video, którą koniecznie powinienem obejrzeć. Była to stara taśma VHS. Osoba, od której otrzymał ją mój znajomy, pracowała w firmie zajmującej się kopiowaniem filmów i kaset.

Kilka lat temu, zadzwonił do mnie jeden z moich przyjaciół. Powiedział, że wysyła mi kasetę video, którą koniecznie powinienem obejrzeć. Była to stara taśma VHS. Osoba, od której otrzymał ją mój znajomy, pracowała w firmie zajmującej się kopiowaniem filmów i kaset.

Nagranie na taśmie pochodziło ze zlecenia wykonywanego dla Watykanu. Mój przyjaciel zobaczył na taśmie coś, co go zaniepokoiło, dlatego skopiował taśmę i przesłał do mnie.

Jestem pewien, że na zapisanym na taśmie filmie zobaczyłem ducha?

Przyjaciel pisał w liście, że to co widzę, jest całkowicie realne, a film stanowi własność Watykanu i że firma wykonała dla nich kopie innych 53 filmów, na których uwieczniono właśnie takie nadprzyrodzone zdarzenia.

Zapytałem go, czy to żart, czy też oszalał - i odesłałem mu tę kasetę - tak jak prosił mnie w swoim liście.

Reklama

Przesłał mi jeszcze krótką wiadomość, która mam do dziś: "Szukaj sekretnych No-Do"?

To było 9 lat temu. Przez długi czas nie miałem z nim kontaktu, nie wiem co się z nim teraz dzieje.

Ale to zdarzenie zainspirowało mnie do napisania tej historii?

Opowiadanie horroru - szczególnie jeśli jest on oparty na jakiejś historii, która wydarzyła się naprawdę - jest prawdziwym wyzwaniem. Zwłaszcza dlatego, że operuje się informacjami, które dla wielu osób są wciąż wielkim sekretem, a historia przez lata była trzymana w wielkiej tajemnicy.

Wbrew woli kurii rzymskokatolickiej i konferencji Episkopatu, która uporczywie bojkotowała skrypt opisujący dochodzenie - udało się nam odkryć kilka szczegółów dotyczących przerażającego wydarzenia. Miało ono miejsce w 1947 roku w Torrelodones (niedaleko Madrytu), w domu, który wówczas był własnością kościoła.

Z takim materiałem trzeba postępować bardzo ostrożnie. Kiedy zacząłem poznawać historię kręcenia sekretnych filmów "No-Do", cały czas napotykałem problemy: Episkopat oficjalnie na ten temat milczał - otrzymywałem za to anonimowe maile namawiające mnie do zakończenia mojego "śledztwa".

Wyglądało na to, ze biskup - który wpadł na pomysł używania prywatnego serwera do wysyłania anonimowych maili - nie rozumiał, że ideą filmu nie było pokazanie żadnych tajemnic, ale powstanie horroru opartego na tajemniczych sekretach filmów "No-Do" i niewyobrażalnych rzeczach i wydarzeniach, które te filmy dokumentowały.

Widocznie bał się tego, co może zostać ujawnione?

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Wezwani
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy