"Wehikuł czasu": WEHIKUŁ CZASU
Wehikuł czasu jest bez wątpienia centralnym motywem całego filmu. Mówi producent - Jest to bezpośredni następca maszyny z poprzedniego filmu, wykorzystaliśmy nawet fotel fryzjerski. Bardzo ważne było dla nas oddanie hołdu niektórym aspektom filmu George'a Pala, a z nich chyba najbardziej istotny był właśnie wehikuł czasu. Simon Wells potwierdza - Cały zespół traktuje pierwszy film z dużym uczuciem, wiadomo więc było od pierwszego spotkania z Oliverem Schollem, że my także będziemy mieli wirujące dyski. Muszą je mieć wszystkie wehikuły tego rodzaju - śmieje się. - Próbowaliśmy rozmaitych materiałów. Później przypomniałem sobie, że w książce o Podróżniku w Czasie mówi się, że jest profesorem optyki. Podsunęło mi to pomysł wykorzystania soczewek - mniej więcej takich, jakie stosuje się w latarniach morskich.
Zaakceptowane przez reżysera projekty i szkice powędrowały następnie do projektanta komputerowego, Tima Wilcoxa, który za pomocą komputera wyrenderował wehikuł w postaci trójwymiarowego modelu cyfrowego. Można go było oglądać z różnych stron, żeby sprawdzić jak będzie wyglądał w ruchu. Modelarze, Dana Juricic i Andrew Jones, wykonali następnie makietę wehikułu, wykorzystaną do ostatecznego dopracowania projektu. Na tym etapie określono też wygląd obić, sposób dopasowania poszczególnych elementów, a także sposób wchodzenia do maszyny. Wszystkie modyfikacje pokazano Wilcoxowi, który zmodyfikował cyfrowy model. Posługując się tym modelem, projektant Darrell Wight wykreślił plany techniczne, dodając do wehikułu szczegóły zgodne z duchem epoki. Na podstawie tych planów kierownik zespołu do spraw efektów specjalnych i jego ludzie mogli przystąpić do tworzenia prawdziwego wehikułu. - Była to wymagająca praca, sam wehikuł posiada dziesiątki ruchomych części - objaśnia Sweeney. - Samych paneli kontrolnych różnych silników elektrycznych jest chyba koło dziesięciu. Sam silnik składa się z trzech motorów. Ruchome części są wysuwane za pomocą własnych silników, główny motor napędza natomiast obrotowe dyski, ten na górze i na spodzie maszyny.
Gotowy wehikuł miał trzy i pół metra wysokości, ważył około trzech ton. Wywarł olbrzymie wrażenie na obsadzie i członkach ekipy realizacyjnej. - Nikt nie przygotował nas na taki widok - mówi Wells. - To była jedna z tych chwil, kiedy w oczach pojawiają się łzy. Trzy tony aluminium i włókien węglowych, ale wyglądało to na szkło i brąz. Wehikuł był po prostu piękny. Olbrzymie wrażenie wywarł zwłaszcza na Guy'u Pearce'ym, który miał zasiąść w jego wnętrzu. - Będąc aktorem człowiek uczy się, że w zagłębianiu się w rolę pomagają kostiumy, makijaż, gadżety. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem uruchomiony wehikuł czasu, poczułem w pełni ambicje powodujące Alexandrem, poczułem jego geniusz... Nie należy jednak zapominać, że skonstruowanie wehikułu było dopiero połową zadania. W jakiś sposób należało pokazać, jak maszyna przenosi Alexandra w czasie. Mówi Wells - Zdecydowaliśmy, że maszyna generuje rodzaj sfery, w której zamyka obszar czasowy. Cała podróż polega na tym, że wehikuł stoi w tym samym miejscu, to świat zmienia się wokół niego. Wehikuł podróżuje tylko w czasie, nie w przestrzeni.
Komputerowo stworzoną kapsułę czasu zaprojektował zespół odpowiedzialny za efekty wizualne, którego kierownikiem był James E. Price. - W pewnej chwili dyski musza wirować tak szybko, że nie mogliśmy osiągnąć tego w rzeczywistości. Wobec tego stworzyliśmy cyfrowe odpowiedniki, które obracają się niezwykle szybko. W pewnej chwili dodaliśmy do nich komputerowe światło, które otacza Alexandra podczas podróży poprzez czas - mówi Price. Za obrazy z innych czasów, jakie migają podczas podróży, odpowiadali artyści komputerowi z firmy Digital Domain. Jedna z tych sekwencji była bardzo istotna dla scenarzysty, Johna Logana. - Kiedy wspominałem komuś, że piszę scenariusz do Wehikułu czasu, wszyscy mówili mi, że muszę pokazać sklep z ubraniami, który pojawił się w filmie Pala. To kolejny dowód uznania dla tego reżysera, jaki widać w naszym obrazie. O wiele bardziej dramatyczna i wymagająca od członków ekipy efektowej była podróż przez 8000 wieków, w czasie której na Ziemi zaszły znaczne zmiany geologiczne i ekologiczne.
Członków ekipy, pracujących nad filmem, cały czas nurtowało pytanie: czy gdyby wehikuł czasu istniał naprawdę, skorzystano by z niego? - Nie ja - zdecydowanie mówi Logan. - jako pisarz, raczej bym sobie to wyobraził, niż zrealizował. Marzenie o przyszłości to potrzeba człowieka. Nie chciałbym tego stracić, widząc to, co będzie. Być może kiedyś będziemy podróżować w czasie, ale ja się na to nie piszę. Guy Pearce podziela jego zdanie - Nie wiem, co bym zrobił. Nie dowiemy się tego, dopóki nie będzie można tego spróbować. Lecz czyż nie jest lepiej zagłębić się w swoje życie, a przeszłość i przyszłość pozostawić ich prawdziwej formie, iluzji? - Kiedy się nad tym zastanawiam, nie mogę uciec od paradoksu podróży w czasie: gdybyś cofnął się w czasie i udusił swoją babkę, nie urodziłbyś się, wobec czego nie mógłbyś cofnąć się w czasie i jej udusić - zastanawia się Simon Wells. - Nawet, gdyby można było cofać się w przeszłość, nie można by zmieniać przeszłości, ponieważ to kim się jest, zależy od przeszłości, wobec czego przeszłość warunkuje przyszłość. - Sądzę, że podróż w czasie jest zaprzeczeniem jednego z głównych aspektów naszego życia - zastanawia się Walter Parkes - tego, że żyjemy tu i teraz. Wydaje mi się, że obawa powstrzymałaby mnie przed użyciem maszyny czasu. Poza tym, jak Nadmorlok mówi do Alexandra, wszyscy mamy wehikuły czasu. Te, które zabierają nas w przeszłość, nazywamy wspomnieniami, te, które wiodą nas w przyszłość, to nasze marzenia. Może to właśnie one odpowiadają za naszą fascynację podróżami w czasie.