Reklama

"Wciąż ją kocham": DROGI TIMIE I ALANIE

Tima, przyjaciela rodziny Savannah, który stara się ją ochraniać ze wszystkich sił, gra Henry Thomas. Thomas opisuje swoją postać jako "człowieka, którego niełatwo zdefiniować. Ma syna, który wymaga specjalnej troski i jest w trakcie rozwodu, co do którego nie jest do końca szczery wobec innych. Jest jednak niezwykle porządnym gościem i zależy mu, żeby być wobec innych jak najbardziej w porządku.

"Jako, że mieszka w domu na plaży po sąsiedzku z Savannah", mówi dalej Thomas, "zna jej rodzinę, a ona zna jego rodzinę. Jest też między nimi więź, która w toku fabuły okazuje się bardzo silna. Jego głównym celem, w obliczu rozkwitającego romansu pomiędzy Johnem i Savannah jest upewnienie się, że chłopak jej nie wykorzysta. Potem widzimy inny aspekt troski Tima - tak naprawdę jest zakochany w Savannah, prawdopodobnie od dłuższego czasu".

Reklama

"Tim jest starszy w scenariuszu niż w powieści Sparksa", zwraca uwagę Linden. "Obserwował, jak Savannah dorasta. Chcieliśmy, żeby nasz Tim był stanowczym gościem, który troszczył się i chronił Savannah przez całe jej życie. Dlatego później, kiedy sam potrzebuje pomocy i ochrony, zwraca się do osoby, którą się zawsze opiekował. Dla Hallströma praca z Thomasem była czystą przyjemnością. "Henry był idealnym wyborem do roli Tima", mówi. "Jest szczery i bardzo spokojny. Miałem wrażenie, że jest bratem czy kuzynem - czułem dziwną swojskość, pracując z nim i chciałbym pracować z nim ponownie".

Szukając chłopca do roli Alana, młodego, autystycznego syna Tima, z którym Savannah łączy głęboka więź, filmowcy zdecydowali się na nowatorskie podejście. Producent Marty Bowen wyjaśnia, "Prawdziwa sztuka filmowa polega na tworzeniu wytycznych, które zapewnią powodzenie danej sceny, a jednocześnie nadziei, że wydarzy się także coś nieoczekiwanego. Pomyśleliśmy z Lassem, że byłoby bardzo interesujące, gdyby udało się nam znaleźć do tej roli młodego człowieka, który naprawdę byłby autystyczny". Zdobył ją sześcioletni, autystyczny chłopiec, Braeden Reed.

"Braeden jest niesamowity", mówi Tatum. "Od pierwszej chwili był aktorem. Wiedział, co ma robić, a potem się tym bawił. Od czasu do czasu robił coś kompletnie szalonego, spontanicznego i pięknego - to była czysta magia. Chciałbym być mieć taką wolność podczas grania. Wiem, jak ciężko pracowali z nim rodzice, a na planie miałem okazję porozmawiać z jego tatą, który jest z niego bardzo dumny".

"Na etapie przesłuchań", mówi Bowen, "przekonaliśmy się, że Braeden jest naturalnie uzdolniony aktorsko. Zna swoje kwestie, ale znajduje też inne ciekawe aspekty w danej scenie i zmusza innych aktorów do zachowania czujności, reagowania w autentyczny sposób".

Hallström, który w swojej karierze nie raz wydobył wielowymiarowe i piękne kreacje aktorskie z dzieci, mówi, "Braeden wniósł do roli swoją osobowość - to było niezwykłe doświadczenie. Był nieustraszony i pozbawiony zahamowań, typowych dla wielu dzieci przed kamerą. Był też czarujący, twórczy i nieprzewidywalny w dobrym tego słowa znaczeniu".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Wciąż ją kocham
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy