Reklama

"Wasabi: Hubert zawodowiec": MICHEL MULLER - MOMO

W jaki sposób agent specjalny ląduje w Japonii?

Mój bohater, Momo jest tam zainstalowany od dłuższego czasu. Pracuje dla Renseignements Généraux (R.G.). Przybył tam z Hubertem i myślę, że pozostał dlatego, że to kraj, który mu bardzo odpowiada. O mało co nie zrobiłem tego samego! Żartuję. Nigdy bym tam nie został. Nawet, jeśli się mieszka w tym kraju przez jakiś czas, jest się tak różnym od Japończyków... My nie rozumujemy w ten sam sposób. To, co postrzegamy u nich za hipokryzję, czy zachowanie niezgodne z normą, jest zakorzenione w ich kulturze. Mieliśmy mały problem z komunikacją przy wyjeździe. Z drugiej strony są bardzo gościnni...

Reklama

Proszę coś opowiedzieć o granej przez pana postaci Momo...

Dla Momo, Hubert to ktoś najlepszy. To bohater. Zresztą to tak, jak z Jeanem Reno. Kiedy Jean przechadza się po porcie lotniczym, jest w nim coś z Clinta Eastwooda. Ma ten sam wygląd kogoś, kto nigdy nie patrzy za siebie. Momo chciał zostać gliną, bo pragnął być bohaterem, jak ci, których mógł oglądać w kinie. No i właśnie taki gość, jakich oglądał w kinie jest jego kolegą. Tak więc absolutnie chce mu pomóc, brać udział we wszystkim. Wie, że przy Hubercie nie będzie się zajmował drobnymi sprawami. Nic nie będzie działo się normalnie. Nie będą otwierać drzwi korzystając z klamek. Wszystkie drzwi będą wyważane. Momo jest na spektaklu, ale chce też w nim uczestniczyć.

Czy to, że zarówno Jean Reno, jak i Ryoko Hirosue są w Japonii gwiazdami, nie prowokowało pewnych scen histerii ze strony fanów?

Trochę tak... Ale było to kontrolowane. Jeśli mówi się Japończykom, że mogą histeryzować w małym kwadracie, to będą histeryzować w małym kwadracie. Nie przekroczą linii. Jest to histeria bardzo zdyscyplinowana. Dziwiło mnie też, że ubierają się we wszystkie kolory, ale mimo to zachowują się poprawnie.

Pozycja Jeana w Japonii to istne szaleństwo. Oddają mu pokłony, zapalają świece, odprawiają modlitwy... Co do Ryoko, to przed przyjazdem do Japonii nie znałem jej i nie wiedziałem, że w tym kraju jest takim fenomenem. Kiedy zmienia kolor włosów, wszystkie inne dziewczyny robią to także. Zresztą to zabawna kobietka. A poza tym prawdziwy z niej pracoholik...

Ma trochę powierzchowność kobiety biznesu...

Z pewnością tak jest, ponieważ robi jednocześnie mnóstwo rzeczy... Ale kiedy przyjechała do Francji robić postsynchrony, naprawdę mnie zadziwiła. Nauczyła się wszystkich tekstów fonetycznie. Czytałem tekst, którego musiała się nauczyć po francusku. Udało się jej wymówić go w sposób zupełnie zrozumiały dla nas mimo, że był on bardzo trudny. Jest w niej wszystko z tej kultury ludzi, którzy zawsze muszą być pierwsi, czy też najlepsi, nawet jeśli się przez to zabijają. Aż do zupełnego wyczerpania sił uczyła się swoich tekstów po francusku... Jest to zadziwiające...

W jaki sposób znalazł się pan w obsadzie „Wasabi – Hubert Zawodowiec”?

Luc zadzwonił do mnie i powiedział: „Dobrze, podjąłem ryzyko. Napisałem rolę dla ciebie, ale nie wiem, czy zgodzisz się ja zagrać”. Uznałem to za eleganckie z jego strony. Dał mi scenariusz i powiedział, że bym dał sobie trochę czasu na przeczytanie go. Zabawne jest to, że wątpił, że może mi się on spodobać. Było w nim mnóstwo uwag dotyczących reżyserii i generalnie nie był on łatwy w czytaniu. Trzeba było naprawdę wyobrażać sobie sceny. Zdzwoniliśmy się wieczorem i powiedziałem mu, że chciałbym to zrobić...

Wybrana filmografia:

1998 - CUISINE AMERICAINE, reż. Jean-Yves Pitoun

1998 - POCIˇG ŻYCIA, reż. Radu Mihaileanu

1999 - ASTERIX I OBELIX KONTRA CEZAR, reż. Claude Zidi

2000 - TAXI 2, reż. Gérard Krawczyk

2001 - WASABI, reż, Gérard Krawczyk

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Wasabi: Hubert zawodowiec
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy