Reklama

"Wallace i Gromit: Klątwa królika": PO PROSTU MAŁY ŚWIAT

Pomimo użycia przy filmie „Wallace&Gromit: Klątwa królika” animacji komputerowej i jej dużego wpływu na jego końcowy wygląd, nie oznaczało to kompromisu jeśli chodzi o klasyczny, stary styl animacji, który od wielu lat jest wizytówką wytwórni Aardman. O ile technologia zrewolucjonizowała dużą część przemysłu animacyjnego, to jednak żmudna technika animacji poklatkowej – co prawda udoskonalona – pozostała praktycznie niezmieniona od czasów jej powstania.

Na swój sposób animacja plastelinowa ma wiele więcej wspólnego z ‘żywym’ filmowaniem niż inne jej formy, ponieważ zarówno rejestrowane przez kamerę postaci, jak i scenografia fizycznie istnieją, nie powstają jedynie na papierze, czy w pamięci komputera. Twórcy Aardmana często mówią o swojej pracy jak o ‘filmach akcji w miniaturze’, z czego słowo miniatura odgrywa tu kluczową rolę.

Reklama

Przy tworzeniu tego rodzaju filmu materiału nie rejestruje się w plenerach, ponieważ oznaczałoby to konieczność udania się do świata liliputów. Zamiast tego scenograf Phil Lewis otrzymał zadanie zaprojektowania w najdrobniejszych szczegółach 30 planów filmowych, w których rozgrywa się akcja. Lewis, doświadczony scenograf, który pracował wcześniej przy krótkometrażowych filmach z udziałem Wallace’a&Gromita zaznajomiony był przynajmniej z domem przy West Wallaby Street, gdzie nasz zabawny duet mieszka. Jedyna zmiana jaka zaszła w jego wystroju, to umieszczenie na ścianie portretów klientów korzystających z dobrodziejstwa maszyny Anti-Pesto, ze świecącymi oczami i wydającymi sygnały, w momencie, kiedy pojawia się zagrożenie w postaci królików.

Kontrastem dla skromnego domostwa Wallace’a&Gromita jest rezydencja Lady Tottington, zaprojektowana tak, by wyglądać imponująco i elegancko. Wykonanie scenografii filmowego Tottington Hall było żmudną pracą. Jej zaprojektowanie zajęło kilka miesięcy, a wykonanie osiem tygodni. Inspiracją dla projektu były wizerunki okazałych rezydencji angielskich, a ostateczny wygląd najbardziej zbliżony jest do budowli National Trust’s Montacute House w Somerset. Trzeba wspomnieć, że zapalona ogrodniczka ma na dachu swojego domu oranżerię, a w niej rośliny i owoce nie uprawiane zwykle na terenie Anglii, w tym: melony, figi, winogrona, winorośl i cytrusy. Przy tworzeniu filmowych warzyw wykorzystano ponad 700 form odlewniczych – szablonów. Do ich wypełnienia potrzebne było ponad 400 kg gipsu.

Trzeba też powiedzieć jak ogromnym wysiłkiem było stworzenie do filmu różnych skalowanych modeli małej ciężarówki Anti-Pesto, z których każda mogłaby osiągnąć cenę przewyższającą oryginalnego Austina A35 (na jego podstawie zaprojektowano Anti-Pesto).

Pojazd Anti-pesto może się poszczycić działającym układem zawieszenia, funkcjonującym oświetleniem, sprawnymi drzwiami i bagażnikiem. Pracujący przy tym pojeździe animatorzy zapewnili nawet ‘odpowiednie ciśnienie’ powietrza w ogumieniu.

Biorąc pod uwagę stosunkowo powolne tempo produkcji, prace odbywały się w tym samym czasie na różnych planach filmowych. Reżyserzy filmu Nick Park i Steve Box, którzy dzielili się obowiązkami nadzorowania pracy w różnych miejscach codziennie w studio filmowym dziennie pokonywali około 8 kilometrów.

Dla zagorzałych wielbicieli wcześniejszych filmów z udziałem Wallace’a & Gromita nic nie oddaje lepiej nastroju tych obrazów niż muzyka orkiestry dętej Yorkshire i dające się łatwo rozpoznać tematy muzyczne skomponowane przez Julian Nott. Hans Zimmer, który współpracował z Nott w charakterze producenta muzycznego mówi: „Nie było trudno zdecydować się jak ma wyglądać brzmienie muzyki do filmu, ponieważ Julian określiła jej specyficzny charakter już wiele lat temu. Nowym pomysłem jest może wykorzystanie 90 osobowej orkiestry, która nadaje trochę nowe brzmienie, ale nadal pozostaje tą samą orkiestrą dęta.”

Sama Nott podkreśla: „Dla mnie najważniejsze było uchwycenie uroku filmów z udziałem Wallace’a & Gromita. Ta dwójka to bardzo optymistyczni tandem, nie ma w nich nawet kropli cynizmu, co wydaje się być rzadkie w brytyjskich produkcjach. Przede wszystkim chodziło o uchwycenie uroku tych postaci. Ja sama jestem nadal pod jego wielkim wrażeniem.”

Wtóruje jej Nick Park stwierdzając: „Nie chcieliśmy, żeby muzyka przytłoczyła film swoją skalą. My przedstawiamy mały świat dwóch fantastycznych kumpli i jego nastrój, wierny wcześniejszym filmom był dla nas najważniejszy. Myślę, że udało nam się zachować ten ‘mały świat’, który dla wielu widzów ma i będzie miał niepowtarzalny urok.”

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy