"Wakacje Mikołajka": WYWIAD Z ANNE GOSCINNY
Jak zareagowałaś na pomysł nakręcenia kolejnego filmu o Mikołajku?
Po pierwszym filmie, który był świetnie zrobiony i odniósł wielki sukces, byłam bardzo podekscytowana koncepcją zekranizowania kolejnej części. Bardzo lubię książkę "Wakacje Mikołajka". Zobaczyć Mikołajka w realiach wakacyjnych, poza szkołą, na plaży, w otoczeniu nowych przyjaciół... Musiałabym być szalona, żeby odrzucić możliwość zobaczenia tego wszystkiego w kinie.
Czy zaskoczył cię sukces pierwszego filmu?
Nie spodziewałam się tak ogromnego sukcesu. Pierwszy film uwielbiam - jest zrobiony z wrażliwością, porusza i bawi. Uważam, że to, w jaki sposób świat stworzony przez Sempégo i mojego ojca został przeniesiony na ekran świadczy o wielkim talencie. Nie cieszyć się z tego sukcesu byłoby zarozumiałością. Dzieci i ich rodzice pokochali ten film. Myślę, że nikt nie żałował, że dał się skusić i go zobaczył.
Kim jest dla ciebie Mikołajek?
Mikołajek zajmuje szczególne miejsce wśród wszystkich prac mojego ojca. Zawsze wyobrażałam sobie, że ojciec przy pomocy Mikołajka opowiada mi o swoim dzieciństwie. Z pewnością jest w tych książkach dużo jego wspomnień, a także wspomnień Sempégo (zwłaszcza w opowieściach dotyczących sportu i letnich obozów). To odróżnia Mikołajka od "Lucky Luke'a" oraz "Asterixa i Obelixa". W końcu nie każdy z nas jest kowbojem, albo Galem, ale bez wątpienia wszyscy byliśmy kiedyś dziećmi. Lubię Mikołajka również za to, że ojciec pisał go bez ograniczeń, jakie stawiały przed nim komiksy, w których tylko w dymkach jest miejsce na tekst. Mój ojciec miał więcej przestrzeni do wyrażenia siebie i zaprezentowania swojego niezwykłego talent do opowiadania historii. W przeciwieństwie do komiksów, w serii o Mikołajku tekst był nadrzędny. W komiksach najpierw widzi się ilustracje. W książkach ojca rysunki Sempégo towarzyszyły tekstowi, uzupełniały się z nim, tak jak melodia uzupełnia się ze słowami piosenki...
Czy śledziłaś proces powstawania scenariusza?
Zawsze bardzo uważnie śledzę prace nad scenariuszem. Wynika to z moich własnych inklinacji pisarskich, a także z tego, że bardzo mi zależy, by twórczość mojego ojca nie była wypaczana. Jestem skłonna nagiąć zasady, gdy sytuacja tego wymaga, ale też bronić ich, gdy uważam, że jest to konieczne. Współpracując z Laurentem Tirardem i Grégoire'em Vigneronem mogłam czuć się spokojna. Ufam im. Efekty ich pracy są genialne - filmy o Mikołajku są bezpretensjonalne, dobrze wyważone i bardzo zabawne.
Czy któreś z ich pomysłów wydały ci się absurdalne?
Nie, wszystkie uważam za trafione. Jest w "Wakacjach Mikołajka" scena, która bardzo mnie rozbawiła, choć nie napisał jej mój ojciec. Kad Merad pyta sprzedawcę w barze na plaży, co by napisał swojemu szefowi na kartce pocztowej z wakacji, a on odpowiada: "Skąd mam wiedzieć, przecież to ja jestem szefem". To jest tak bardzo w stylu mojego ojca, jego poczucie humoru i absurdu. Bardzo śmieszna scena.
Co ci się podoba w sposobie pracy Laurenta Tirarda?
Odkryłam Laurenta Tirarda, dzięki jego debiutanckiemu filmowi "Zdrady, kłamstwa i coś więcej", na którym świetnie się bawiłam. To inteligentny i zabawny film, i bardzo dobrze zagrany. Niektóre sceny, nieco surrealistyczne, bardzo przypominały w tonie, to co charakteryzowało humorystyczny styl mojego ojca.
Czy myślisz, że filmy Tirarda spodobałyby się twojemu ojcu?
Gdy starałam się pogodzić ze śmiercią mojego ojca, obiecałam sobie, że nigdy nie będę wyrażała opinii w jego zastępstwie. Nigdy nie mówię, że mój ojciec byłby czymś zachwycony, albo oburzony - nie chcę promować się poprzez formułowanie myśli, za kogoś, kto już tego nie może robić. Od początku instynkt mi podpowiadał, że to byłoby bezsensowne. Ale bazując na mojej znajomości ojca, mogę zaryzykować przypuszczenie, że tak, te filmu mogłyby mu się spodobać.
Jaka była twoja reakcja po obejrzeniu "Wakacji Mikołajka"?
Byłam niezmiernie szczęśliwa. Ten film jest bardzo śmieszny, mądry i pięknie zrobiony. Został doskonale zmontowany, czuć w nim rytm. Po projekcji pomyślałam sobie: "Cudownie, właśnie zobaczyłam wspaniały film". Uwielbiam filmy, chodzę do kina tak często, jak tylko mogę. Jestem pewna, że widzowie "Wakacji Mikołajka" pokochają ten film równie mocno, jak ja. Bardzo ważne są w nim kolory. W niektórych momentach ma się wręcz ochotę założyć ciemne okulary, bo piękna, słoneczna pogoda jest tak realistycznie pokazana. Rysunki Sempégo są czarno-białe, mam uczucie, jakby Tirard je pokolorował.
Co sądzisz o pomyśle nakręcenia jeszcze jednego filmu?
Biorąc pod uwagę to, jak wspaniale Laurent Tirard zrobił poprzednie filmy, jestem zachwycona takim pomysłem. Ale doskonale rozumiem to, co mi powiedział - że po Asterixie i Obelixie oraz dwóch Mikołajkach musi na chwilę zająć się jakimś innym tematem. Tak, czy inaczej, sądzę, że to widzowie nam powiedzą, czy chcą obejrzeć kolejny film o przygodach Mikołajka, czy nie.