Reklama

"W sieci kłamstw": OPIS C.D.

Tymczasem dzieła dekoratorki były niekiedy tak realistyczne, iż aktorzy nie mieli pojęcia, że grają na sztucznie stworzonym planie. Tworząc otoczenie kluczowej dla akcji konfrontacji Ferrisa z Hanim, do której dochodzi na wysypisku śmieci, zespół Klaus "przybrał" tonami "czystych" odpadków poprzednio zupełnie puste zbocza. "Wszystko wyglądało tak autentycznie, że nawet do głowy mi nie przyszło, iż wszystko stworzono dla potrzeb filmu" - wspomina Strong.

"Maroko to ciekawe miejsce. Praca nad tym filmem łączyła się z wieloma wyzwaniami, ale miło wspominam pobyt w tym kraju" - wyznaje DiCaprio. - "Uwielbiam Marokańczyków i ich kulturę. Wielki bazar w Marrakeszu to coś, co każdy przynajmniej raz w życiu powinien obejrzeć, zwłaszcza, jeśli lubi podróże. To fenomenalny widok."

Reklama

Przygotowanie kostiumów dla licznej obsady tak różnych ról, a także odpowiednie przebranie około 3.000 statystów reprezentujących rozmaite kultury, było niezwykle wymagającym przedsięwzięciem dla projektantki kostiumów Janty Yates i jej zespołu. Ponadto, jak wspomina Yates, "Wszystko musiało być dopracowane w najdrobniejszych szczegółach, wszystko musiało wyglądać na "znoszone" i odpowiednio sfatygowane."

Yates wyposażyła Ferrisa w garderobę, która miała mu pomóc wtapiać się w sytuacje i kultury, które musi infiltrować. "Z Leo współpracuje się znakomicie" - mówi projektantka. - "Interesuje go dosłownie każdy szczegół. Za każdym razem, gdy przygotowujemy nowy kostium, on pyta o wygląd planu, o to, co działo się przedtem, i co stanie się potem."

Dla upartego tropiciela z CIA Eda Hoffmana stroje nie stanowią problemu "Hoffman nie myśli o ubraniach - on myśli o ratowaniu świata" - stwierdza Yates.

Dla kontrastu, do garderoby szefa jordańskich tajnych służb Haniego Salaama Ridley Scott przywiązywał ogromne znaczenie. "Chciałem, by Hani miał tę pełną umiaru, wykwintną powierzchowność, która cechuje prawdziwego dżentelmena" - przyznaje reżyser.

W przygotowaniu nieposzlakowanie eleganckich, szytych ręcznie garniturów dla Haniego pomogła Yates ekskluzywna firma Huntsman z Saville Row w Londynie, jeden z najlepszych zakładów krawieckich na świecie. Okazało się jednak, że uszycie takiego garnituru w firmie Huntsman trwa cztery lub pięć miesięcy, podczas gdy Yates miała mało czasu na przygotowanie garderoby dla Marka Stronga, który za trzy tygodnie miał już stanąć na planie. Na szczęście pomocny menedżer sprzedaży Johnny Allen wpadł na pomysł udostępnienia filmowcom magazynów firmy, gdzie projektantka mogła obejrzeć kolekcję ponad 20 garniturów, po które nie zgłosili się klienci. Ku ogólnemu zaskoczeniu, gdy Strong

przymierzył garnitury okazało się, że "leżą na nim jak przysłowiowa rękawiczka" - mówi Yates. - "Zupełnie tak, jakby uszyto je dla niego."

"Tkaniny i wykończenie były zachwycające" - mówi Strong o najwyższej klasy rzemiośle Huntsmana. - "Hani to z pewnością jedna z najlepiej ubranych postaci, jakie kiedykolwiek grałem."

Stroje dla Aishy, skromnej i promiennej irańskiej pielęgniarki, z którą przyjaźni się Ferris podczas swoich tajnych operacji w Ammanie, czerpały inspirację ze współczesnej kobiecej mody jordańskiej. "Choć zawsze starannie przykrywają głowy i ubierają się w koszule z długimi rękawami, zapięte wysoko pod szyję, kobiety jordańskie noszą dopasowane dżinsy i wysokie obcasy" - zauważa Yates. - "Tego rodzaju kostiumy, emanujące skromnym wdziękiem, staraliśmy się stworzyć dla Aishy."

Zasady dzisiejszego dnia...

Wobec realizmu wizji Scotta, większość efektów specjalnych filmu zrealizowano za pomocą środków praktycznych, przy czym reżyser przez cały czas współpracował ściśle z kierownikiem efektów specjalnych, Paulem Corbouldem. Tylko tam, gdzie było to niezbędne, dla poprawy efektów skorzystano w stopniu minimalnym z metod CG w fazie postprodukcji.

Z podobna ostrożnością aranżowano ujęcia kaskaderskie oraz sekwencje akcji, starając się uzyskać efekt maksymalnej wiarygodności przy - rzecz jasna - zachowaniu maksimum bezpieczeństwa. "Ridley chciał, żeby wszystko wyglądało realistycznie" - mówi koordynator kaskaderów, G.A. Aguilar. - "Nie znosi niczego, co wygląda, jest odbierane, a nawet pachnie sztucznie."

Za wyjątkiem sekwencji z potężną eksplozją oraz sceny, w której narażony jest na atak krwiożerczych psów, DiCaprio sam uczestniczył we wszystkich ryzykownych wyczynach swego bohatera. "Mieliśmy kilka wyjątkowo intensywnych i bardzo trudnych sekwencji akcji" - przyznaje. - "Ucieczka ulicami Rabatu przed goniącymi mnie wściekłymi psami, walka na noże... trudno to było zagrać, zwłaszcza w piekącym żarze pustyni. Ridley jest jednak tak dobrze przygotowany do tego rodzaju wyzwań i sprawia, że czujesz się z nimi tak swobodnie, że w końcu traktujesz to wszystko jak kolejny zwykły dzień pracy na planie."

"Jest znakomity w takich dramatycznych scenach" - mówi Aguilar o DiCaprio, z którym już wcześniej współpracował na planie filmów "Gangów Nowego Jorku" i "Infiltracji". "Przećwiczyliśmy sekwencje, a on wprowadzał zmiany, które pasowały do jego postaci. Jest bardzo dokładny przy

określaniu, co zrobiłby - a czego nie robiłby - jego bohater. Podsuwaliśmy mu wiec schematy, a on napełniał je konkretami i energią."

Zachowanie maksimum realizmu oznaczało także, iż DiCaprio musiał opanować arabski, w tym kilka różnych jego dialektów - poważne wyzwanie nawet dla aktora takiego jak on, obdarzonego prawdziwym talentem do akcentów. "Było to jedno z najtrudniejszych zadań, jakim jako aktor kiedykolwiek musiałem sprostać" - przyznaje. - "Mój nauczyciel dialektów, Sam Sako, okazał się nieoceniony. Rozbił akcenty na czynniki pierwsze i ćwiczyliśmy je wytrwale przez trzy tygodnie, zanim poczułem się gotów do pracy na planie."

"Osobom, które nigdy nie mówiły po arabsku, bardzo trudno nauczyć się tego języka, ponieważ wiele jego dźwięków powstaje w gardle" - wyjaśnia Sako, pochodzący z Iraku weteran hollywoodzkiego przemysłu filmowego. - "Amerykanie modulują dźwięki za pomocą ust, toteż nie są przyzwyczajeni do używania tych mięśni głosowych. Ale Leo był wspaniałym uczniem."

Niekiedy Sako musiał naprędce wymyślić dialog dla DiCaprio, ponieważ zażyczył sobie tego reżyser. "Instruowałem go, jak ma to wymówić, a on sporządzał notatki. Dwie minuty później kamera ruszała, a mój uczeń idealnie wywiązywał się ze swego zadania. Jego wymowa była niesamowita."

Do scen najbardziej fizycznie i psychologicznie wymagających należała kluczowa dla akcji sekwencja przesłuchania, którą filmowano przez dwa dni w ruinach dawnego portugalskiego fortu. "Naprawdę zacząłem czuć tę scenę na wiele miesięcy przed tym, gdy zaczęliśmy ją kręcić" - wyznaje DiCaprio. - "Zagłębiasz się w to bez reszty, poświęcając mnóstwo rozmyślań i energii na określenie, co twój bohater zrobiłby i powiedziałby w tym scenariuszu, aż czujesz się kompletnie "wypompowany" i wyczerpany fizycznie. Staje się to tak realne, że po zagraniu sceny ciało dosłownie popada w letarg. Lecz bez takiej intensywności film nie miałby takiej wagi, przenikliwości, autentyzmu."

"Aktorzy poświęcili filmowi wszystko, co w nich najlepsze" - podsumowuje Ridley Scott. - "Dosłownie każdy członek obsady i ekipy w momencie, gdy ruszały kamery, angażował się w pracę bez reszty. Tak było od początku, od pierwszego tygodnia produkcji, i myślę, że tak być powinno, bo tylko w ten sposób można dać z siebie to, co najlepsze. Lubię ostrą jazdę, ale uważam także, że ważna jest zabawa, bo dzięki niej wszystko nabiera sensu."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: W sieci kłamstw
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy