Reklama

"W pustyni i w puszczy": WYWIAD Z ODTWÓRCAMI RÓL IDRYSA I GEBHRA

Jak rozpoczęła się Wasza kariera aktorska?


AHMED HAFIANE (IDRYS): Moja przygoda z aktorstwem zaczęła się już w średniej szkole, gdzie występowałem w amatorskim teatrze. Potem była szkoła aktorska, praca w teatrze, w filmie.

LOTFI DZIRI (GEBHR): Mój pierwszy kontakt z aktorstwem miał miejsce we Francji. Studiowałem w tym kraju psychologię. Po ukończeniu studiów skoncentrowałem się na pracy z dziećmi. Pewnego dnia dowiedziałem się o ciekawym eksperymencie przeprowadzonym w Berlinie o nazwie “Terapia poprzez teatr". Odbyłem trzymiesięczny staż w Berlinie, po czym namówiłem moich przełożonych we Francji na przeprowadzenie tego rodzaju terapii. Praca z aktorami była dla mnie tak fascynującym przeżyciem, że sam zacząłem występować w teatrze. Teraz mam na swoim koncie udział w filmach francuskich, włoskich, niemieckich, amerykańskich i, oczywiście, po raz pierwszy w filmie polskim.

Reklama


Jakie wrażenie wywarła na Was praca przy polskim filmie?


L.D.: Nigdy nie spotkałem tak profesjonalnej i przyjaźnie nastawionej ekipy jak ta na planie “W pustyni i w puszczy”.


Czym praca na polskim planie różniła się od pracy przy Waszych wcześniejszych filmach?


A.H.: Produkcje amerykańskie i francuskie charakteryzuje bardziej techniczny styl pracy. W efekcie można spędzić trzy miesiące na planie mając kontakt jedynie z trzema, czterema osobami przez cały ten czas. Kręcenie “W pustyni i w puszczy" było zupełnym przeciwieństwem. Można powiedzieć, że cała ekipa była jedną wielką rodziną, gdzie wszyscy mieli szansę się poznać. Udało mi się porozmawiać nawet z tymi, którzy przyjechali do Tunezji tylko na jeden dzień.


Jak podobała się wam praca z dziećmi?


L.D.: To bardzo utalentowani młodzi aktorzy i sądzę, że mają przed sobą wielką przyszłość. Karolinka ma w sobie charyzmę a kiedy gra jest bardzo naturalna. Kiedy mówi, kiedy patrzy potrafi trafnie oddać te emocje, których wymaga jej rola. Swoim zachowaniem na planie przypominała graną przez siebie postać.


A.H.: Jeśli chodzi o Adasia to chciałbym zobaczyć go w remake'u “Lawrence of Araby”. Wszyscy polubiliśmy tę parę aktorów i bardzo za nimi tęsknimy.


Co w tym filmie stanowiło dla was wyzwanie?


L.D.: Tutaj po raz pierwszy w swojej karierze zagrałem czarny charakter i chyba to było największym wyzwaniem, szczególnie kiedy Karolinka zapewniała mnie: “Wszyscy mówią, że ty jesteś złym człowiekiem, ale ja i tak im nie wierzę”.

A.H.: Pracowaliśmy bardzo ciężko. Jednego dnia graliśmy bez przerwy dwadzieścia dwie godziny, ale mieliśmy z tego dużo satysfakcji.


Czy pamiętacie zabawne sytuacje z planu?


A.H.: W pierwszych dniach zdjęć mój angielski był jeszcze słaby. Pewnego razu cała ekipa wybuchnęła śmiechem, kiedy zamiast: “Niech ktoś uspokoi” krzyknąłem: “Niech ktoś zastrzeli wielbłąda”.

L.D.: Konrad Imiela mówił część swojej roli w języku arabskim. Pierwsze próby brzmiały naprawdę zabawnie. Z czasem jego arabski bardzo się poprawił. Praca z międzynarodową ekipą może być naprawdę interesująca.


Czy możecie podzielić się wrażeniami z waszego krótkiego pobytu w Polsce?


L.D.: Dobrze znamy historię waszego kraju. Będąc tu można odczuć, że Polacy cieszą się wolnością i optymistycznie patrzą w przyszłość.

A.H.: Miło jest odwiedzić kraj Chopina, którego muzykę zawsze podziwiałem.

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy