"W doborowym towarzystwie": DOBRA WSPÓŁPRACA
Reżyser „W doborowym towarzystwie” Paul Weitz przyznaje, że inspiracją do jego filmów są zbiegi okoliczności oraz niespodzianki, które przynosi nam los. Wraz ze swoim stałym współpracownikiem, bratem Chrisem, podjął ten temat już w nominowanej do Oscara adaptacji książki Nicka Hornby „Był sobie chłopiec”.
Braci Weitz od dawna intrygują relacje przypominające związki między ojcami i synami, co znakomicie ilustruje „Był sobie chłopiec”, ale też ich poprzedni przebój , komedia „American Pie” (reżyserski debiut Chrisa). „W doborowym towarzystwie” stanowi powrót Weitza do tej tematyki. Tłem dla nowej historii jest tym razem wiecznie zmieniający się krajobraz wielkich korporacji, liczne fuzje i przypadki bankructwa spółek internetowych – świat pełen chaosu, w którym odnaleźć się muszą głowni bohaterowie.
Paul Weitz wyznaje, że „W doborowym towarzystwie”, tak jak i jego poprzedni film, miało nawiązywać do twórczości Billy’ego Wildera. „‘Był sobie chłopiec’ był jednak z gruntu angielską produkcją, a mnie tym razem interesowała amerykańska mitologia sukcesu oraz to, jak ekonomia wpływa na życie każdego z nas”, wyjaśnia reżyser. „W filmach takich jak „Garsoniera” Wilder potrafił łączyć cynizm i pogodę ducha. Nie raz zdołał również ukazać, co powstaje na styku ambicji i dążenia do sukcesu oraz zwykłych, ludzkich odruchów. Wydaje mi się, że kwestie te nie straciły do dziś na aktualności”, podsumowuje reżyser.
Półroczna praca z bratem, również producentem „ W doborowym towarzystwie”, zaowocowała powstaniem opowieści o trudnej przyjaźni między mężczyznami, którzy ku swemu przerażeniu, tracą kontrolę nad zawodową i osobistą stroną życia. Weitzowi zależało na oddaniu emocji wielu osób, które padły ofiarą reorganizacji wielkich firm, przeniesienia, czy wręcz redukcji. W tej ponurej, lecz coraz łatwiej rozpoznawalnej scenerii, Weitz postanowił rozegrać historię, w której, zgodnie ze wzorem Wildera, chciał wyważyć dawki goryczy i nadziei.
Scenarzysta wspomina: „Nasłuchałem się opowieści o pięćdziesięciolatkach, którzy, zamiast czerpać satysfakcję ze swojego wieloletniego dorobku, musieli ponownie odnaleźć się na rynku pracy. Stąd zrodził się pomysł na opowieść o człowieku w sile wieku, zmuszonym do podporządkowania się metodom pracy dwukrotnie od siebie młodszego szefa i o poczuciu poniżenia, jakie się z tym łączy”. Weitz nie byłby jednak sobą, gdyby tak gorzki punkt wyjścia nie równoważył dowcipnymi spostrzeżeniami na temat ludzkiej natury i zabawnymi dialogami. „Podobnie jak Czechow, wierzę, że najlepszym sposobem walki z przeszkodami, jakie stawia nam codzienne życie, jest właśnie humor”, wyjaśnia reżyser. „Nie dążę do sztucznego oddzielenia „komedii” i „dramatu”, kluczem do sukcesu jest odpowiednie wyważenie tych elementów”.
Dla autorów i producentów „W doborowym towarzystwie” Dennis Quaid był wymarzonym odtwórcą roli Dana Foremana ze względu na cechy, którymi zwykle obdarza swoje postaci – pewność siebie, bezpośredniość i emocjonalną dojrzałość. Weitz tłumaczy, dlaczego wybór Quaida był kluczowy dla sukcesu filmu. „Niewielu gwiazdorów kina akcji przyjęłoby rolę człowieka, obawiającego się zepchnięcia na margines przez młodego kolegę z pracy”, mówi reżyser. „Trudno im się dziwić – publiczność mogłaby przypisać im frustracje ekranowych bohaterów. Tymczasem to właśnie osoby zmagające się z przeciwnościami losu są najciekawsze do zagrania. Szczęśliwie Dennis chciał wcielić się w postać starszą od siebie i zgodził się na „dokładanie” sobie siwych włosów. Byłem zresztą gotów użyczyć mu kilku swoich”, żartuje Paul Weitz.
Obsadzenie wciąż młodo wyglądającego Quaida w roli 51-letniego biznesmena wymagało sporo wyobraźni. Nie obyło się zatem bez stałej opieki stylistki i kostiumolog Molly Maginnis (znanej z pracy nad „Lepiej być nie może”), której dobór strojów i charakteryzacji pomógł „postarzyć” aktora. Quaida ucieszyła konieczność poddawania się tym zabiegom, nie jest przecież dużo młodszy od bohatera, którego gra w filmie.
Gwiazdor nie szczędzi pochwał dla scenariusza, który określa jako „inteligentny i wielowymiarowy”. Podkreślając humanizm i czułość, z jaką Weitz opisuje w nim postaci, Dennis Quaid czyni dość pochlebne porównanie: „15 lat temu miałem szczęście pracować z Mike’iem Nicholsem przy „Pocztówkach znad krawędzi”. Paul Weitz bardzo mi go przypomina przez swoje podejście do komedii”. Reżyser odwzajemnia komplement, dzieląc się spostrzeżeniami z procesu montowania ostatecznej wersji filmu: „Dostrzegłem wtedy, że Dennis należy do wąskiej grupy, aktorów obdarzonych pełną naturalnością. Często wydaje się, że to co robi na ekranie nie wymaga od niego żadnego wysiłku. Dopiero w zbliżeniach widać, ile precyzji wymagało od niego uwiarygodnienie postaci Dana”.
Partnerzy Quaida podzielają jego opinię na temat Paula Weitza. Topher Grace wyznaje, że jako młody aktor wybiera projekty, które umożliwią mu współpracę z uznanymi reżyserami. „Sukces filmu tak naprawdę tylko od nich zależy”, wyjaśnia odtwórca postaci Cartera. „‘W doborowym towarzystwie’ to dla mnie pierwsze spotkanie z twórcą, który nie adaptuje wcześniejszego utworu, co okazało się wielkim plusem. Paul był zawsze otwarty na moje pomysły, ale nigdy nie tracił przekonania do swojej wizji filmu”, podsumowuje współpracę Topher Grace.
Młody aktor zdobył wielką sympatię publiczności, także w Polsce, rolą w serialu „Szalone lata 70e”. Jednak to występ w nominowanym do Oscara dramacie Stevena Soderbergha „Traffic” przekonał braci Weitz do powierzenia mu trudnej roli Cartera Duryea. „Szukaliśmy kogoś o znakomitym wyczuciu komediowym i sporej odwadze”, mówi Paul Weitz. „Topher posiada zupełnie inną osobowość niż Dennis Quaid, dzięki czemu ich relacje w filmie wydają się tak prawdziwe. Po pierwszej próbie postanowiłem przeprowadzić eksperyment i poprosiłem Grace’a o pokazanie swoich notatek Quaidowi. Topher odpowiedział: ‘Chyba żartujesz!’ Zaprzeczyłem, bo chciałem sprawdzić, czy ktoś grający młodego, przebojowego menadżera jest do tego wystarczająco asertywny. Grace odpowiedział: ‘Cóż, nie mogę tego zrobić’, na co wszyscy zareagowali gromkim śmiechem. Oczywiście Topher miał rację, a my przekonaliśmy się, że dokonaliśmy odpowiedniego wyboru.”
Doświadczony partner Grace’a nie kryje podziwu dla jego umiejętności, zdobytych na planie jednego z popularniejszych sitcomów ostatnich lat. „Imponowało mi, jak radził sobie ze skomplikowanymi kwestiami napisanymi przez Paula (Weitza)”, mówi Quaid. „To jedna z korzyści, jakie płyną z regularnych występów w telewizji – aktor musi szybko przyswoić sobie partie dialogu i nadać im sens swoją grą”. Chris Weitz dołącza się do pochwał na temat vis comica młodego aktora, porównując go do młodego Jacka Lemona: „Posiada ten sam rodzaj młodzieńczego entuzjazmu, który ratuje nawet najbardziej cyniczne postaci”. Tymczasem reżyser twierdzi, że publiczności trudno będzie oddzielić ekranowy wizerunek Quaida i Grace’a od ich faktycznych zachowań. „Obaj wcale nie przypominają swoich bohaterów, co chyba dobrze świadczy o ich grze”, zaznacza Weitz.
Rolę Alex Foreman, która opuszcza gniazdo rodzinne, aby rozpocząć studia i nawiązać romans z szefem swojego ojca, otrzymała Scarlett Johansson. 19-letnia aktorka zauważyła u siebie wiele podobieństw z postacią, którą miała zagrać. „Szybko utożsamiłam się z Alex”, mówi Johansson. „Jesteśmy w tym samym wieku i obie stoimy przed trudnymi wyborami życiowymi”. Aktorka przyjęła propozycję występu w „Doborowym towarzystwie” z tym większym entuzjazmem, że wcześniej zagrała w kilku dramatach. Filmowcom udało ją się zaangażować na chwilę przed wybuchem tzw. „Scarlett Fever” (Gorączki Scarlett) czyli zalewu nagród i pochwał za role w filmach „Między słowami” i „Dziewczyna z perłą”. Tłumacząc wybór, Paul Weitz mówi: „Kompletowanie obsady jest dla nas jak konstrukcja drużyny koszykarzy – przekonujemy wolnych strzelców, a wśród nich Scarlett była bardzo cennym graczem. Do każdego roli podchodzi z taką naturalnością i łapczywością, że nie sposób się dziwić ilością wyróżnień, które otrzymuje”.
Przesłanie filmu w dużym stopniu zależy od relacji między bohaterami granymi przez Quaida i Johansson. Autor scenariusza i reżyser Paul Weitz podkreśla nietypowość konfliktu, jaki się między nimi rodzi: „Paradoksalnie nie wynika on z rozpadu rodziny, lecz właśnie z jej siły. Rodzina Foremanów jest najzupełniej normalna i pełna miłości. Jej członkowie muszą po prostu przedefiniować związki, jakie ich łączą, np. Alex wyprowadza się i staje się niezależną, dojrzałą kobietą”.
O jakości scenariusza najlepiej zaświadczą nazwiska innych aktorów, którzy dołączyli do „W doborowym towarzystwie”. Wśród nich Marg Helgenberger wciela się w rolę oczekującej kolejnego dziecka żony Dana (aktorka jednocześnie kręciła kolejne odcinki największego przeboju amerykańskiej telewizji – serialu „Kryminalne zagadki Las Vegas”). Helgenberger wyjaśnia, dlaczego zgodziła się na przyjęcie tylu dodatkowych obowiązków: „Przekonał mnie scenariusz, który potrafi zarówno rozbawić jak i przekonać do bardzo aktualnych spostrzeżeń na temat świata, w którym żyjemy. Co ważne, przesłanie na temat różnic pokoleniowych nie jest serwowane nachalnie, gdyż akcenty komediowe czynią je subtelniejszym’, zapewnia Helgenberger.
W obsadzie filmu znajdziemy także Davida Paymera („Dorwać małego”) jako wiecznego pesymistę Morty’ego, Phillipa Bakera Halla („Bruce Wszechmogący”) jako Eugene’a Kalba - producenta sprzętu sportowego, Clarka Gregga („Piętno”) jako Steckle’a - ambitnego członka zarządu Globecomu, Selmę Blair („Hellboy”) jako znudzoną żonę Cartera oraz Malcolma Mc Dowella („Mechaniczna pomarańcza”) w roli charyzmatycznego i nieco tajemniczego prezesa Globecomu – Teddy’ego K.