Reklama

"Van Helsing": CZESKI EPIZOD

Kamery poszły w ruch w praskim studio Barrandov w styczniu 2003 roku. To właśnie tam na specjalnie skonstruowanym planie filmowym zarejestrowano sceny w tajnym arsenale, gdzie Van Helsing otrzymuje nie tylko polecenia wykonania swojej misji, ale również zapoznaje się ze swoim asystentem Carlem. Kolejne prace prowadzono w plenerze, we wnętrzach XV wiecznej fortecy znajdującej się około 90 kilometrów od Pragi w miejscowości Tabor. To właśnie tam miała swoją siedzibę rodzina Valerious.

Dwie kolejne sekwencje rozgrywające się w plenerach zostały zarejestrowane w dzielnicy Pragi, Kempa. W filmie ulice Kempy imitowały Budapeszt. Kolejnym krokiem było nakręcenie ujęć w historycznym kościele świętego Mikołaja, w którym rozegrały się filmowe sceny wystawnego balu Hrabiego Drakuli w Pałacu Vilkova. Mercer wspomina: „Początkowo odbyliśmy wycieczkę, która miała zapoznać twórców filmu, jak również samego reżysera z tym otoczeniem i ludźmi mieszkającymi tam. Kościół św. Mikołaja zrobił na wszystkich duże wrażenie. Stephen powiedział: ‘Jeśli Drakula wydawałby przyjęcie – pamiętajmy, że jest w filmie pokazany jako typ ‘luzaka’ – gdzie miało by się to odbyć? Z pewnością w miejscu podobnym do św. Mikołaja.”

Reklama

Aby przekształcić byłe miejsce kultu w makabryczne ‘siedzisko’ zła w swojej uroczystej, balowej formie, wszystkie ławki kościelne zostały usunięte (przy współpracy z lokalnym towarzystwem dziedzictwa historycznego), a ogromnych rozmiarów parkiet do tańca ‘zainstalowany’ na dotychczasowej betonowej podłodze. Specjalne ekrany zasłoniły konfesjonały, a surowe pomieszczenie zostało przyozdobione kandelabrami i lustrami. Udekorowanie tego miejsca było dużym wyzwaniem dla ekipy scenografów, ponieważ z uwagi na jego historyczny charakter nic nie mogło być na stałe przytwierdzone do wcześniejszej struktury. W związku z tym również znane dotychczas procedury filmowania musiały zostać odpowiednio dopasowane, biorąc pod uwagę olinowania, umieszczenie kamer i zainstalowanie elektryki. W procesie tworzenia odpowiedniego charakteru tego miejsca sprowadzono ponad 1.400 olejowych lampek, ponieważ tradycyjne świece woskowe nie mogły być użyte ze względów bezpieczeństwa.

Przy wszystkich trudnościach stojących przed ekipą filmowców, wśród których do niebagatelnych należały wyjątkowo niskie temperatury wewnątrz pomieszczeń, utrzymujące się dobrze poniżej zera („Zdziwiona jestem, że w zarejestrowanym materiale nie wyglądamy wszyscy na zielonych z zimna”, ze śmiechem wspomina Beckinsale), piękno tego miejsca idealnie wpisało się w charakter przewidzianego w scenariuszu Sommersa miejsca balu. Podczas prac ciągle powracało pytanie: „Jeśli to Drakula wydaje bal, jak powinien on wyglądać?” Reżyser odpowiada na nie: „Powinien być absolutnie zakręcony i dziwaczny, niczego nie powinno przy tym zabraknąć – miotaczy ognia, żonglerów, linoskoczków i akrobatów.”

Przygotowanie do tej sceny pochłonęło długie godziny pracy kilku niezależnych działów filmowych i osób, przede wszystkim zaś projektantki kostiumów Gabrielli Pescucci, która ubrała ponad 270 wykonawców; kompozytora Alana Silvestri, który jeszcze przez nakręceniem zdjęć musiał skomponować dwa utwory na potrzeby ujęcia z wykorzystaniem 115 osobowej orkiestry oraz choreografki Cirque du Soleil, Debry Brown, która stworzyła dwie ‘bardzo teatralne’ sekwencje walca.

Aktorzy Beckinsale, Roxburgh i Anaya poświęcili trzy tygodnie na próby przygotowujące do sceny tańca. Z 250 statystów zatrudnionych przy tej scenie, 100 było profesjonalistami w dziedzinie tańca klasycznego. Zaangażowano również artystów cyrkowych, czterech ze słynnego Cirque du Soleil, w tym kontorsjonistę, artystę trapezowego i gimnastyków.

Jackman wspomina: „Scena balu u Drakuli należy do jednych z najbardziej imponujących i najpiękniejszych, jakie kiedykolwiek miałem okazję oglądać. W tych niewiarygodnych pomieszczeniach 270 osób ma na sobie przepiękne, z przepychem zaprojektowane kostiumy Gabrielli – a każdy z nich piękniejszy od drugiego! Przywiązanie do każdego szczegółu, maski i kreacje sprawiają, że wszystko to robi absolutnie oszałamiające wrażenie.”

Odpowiedzialny za zdjęcia Allen Daviau przyznaje, że miał dreszcze niepokoju na dzień przed rozpoczęciem pracy na planie kościoła. Jak mówi: „Zwykle zdarza się, że staram się powiększyć w filmie to, z czym mam do czynienia w rzeczywistości. Tym razem jednak bal maskowy był niewiarygodnie duży, a ja zastanawiałem się jak to wszystko zmieścić w kadrze.”

Dla projektantki kostiumów Pescucci, scena balu była jedną z najlepszych okazji do pokazania ducha i charakteru filmu, jaki zaplanował sobie reżyser Sommers. Wspomina ona: „Nie lubię, kiedy moje prace w filmie zbytnio rzucają się w oczy, ponieważ na ekranie wszystkie elementy powinny stanowić spójną całość i być w równowadze. Ważne jest, żeby wszyscy ze sobą współpracowali na jeden ostateczny efekt. W filmie „Van Helsing” zainteresowana byłam połączeniem w swoich pracach dwóch elementów – fantasy i prawdy, które splatają się ze sobą tworząc filmową rzeczywistość. Dla przykładu, żeby właściwie oddać charakter postaci Anny, jej kostiumy były ręcznie haftowane w Transylwanii.”

Przy zakrojonych na szeroką skalę przygotowaniach do zarejestrowania sceny balu, ostateczny jej kształt sceny został nadany już na blue box’ie, przy użyciu techniki efektów specjalnych, gdyż warunki wynajmu budynku zabraniały użycia jakichkolwiek elementów związanych z ogniem i płomieniami, a także wykluczały użycie kabli i lin przymocowanych do ścian.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Van Helsing
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama