"Ukryta strategia": Dwaj żołnierze w górach
Derek Luke i Michael Pena walczą o życie w Afganistanie
Wielość wątków UKRYTEJ STRATEGII prowadzi do poruszającego punktu kulminacyjnego, kiedy dwóch młodych oddanych żołnierzy i najlepszych przyjaciół walczy o przetrwanie w górach, daleko od toczonych na ekranie rozmów. Arian i Ernest, dwaj niedawni studenci doktora Malleya, zostają wysłani na tajną misję, która ma zmienić przebieg wojny w Azji Środkowej. Są gotowi poświęcić wszystko dla kraju i dla siebie nawzajem. Ich działanie i odwaga są podstawą nieuniknionych sporów, jakie zajmują możnych tego świata.
Dobierając aktorów do ról Ariana i Ernesta, Robert Redford szukał aktorów, którzy potrafiliby zrozumieć, skąd pochodzą i jak ciężko pracowali, żeby spełnić swe marzenia. "Trzeba dobrze zrozumieć, że wyszli z naprawdę trudnego środowiska - mówi reżyser. - Chociaż zyskali wykształcenie i ogładą nadal pozostają prostakami z etnicznego getta".
To dlatego reżyser sięgnął po Dereka Luke'a i Micheala Penę - dwie wschodzące gwiazdy, pochodzące z niższych warstw społecznych, ale mające niesamowite wyczucie w portretowaniu niezwykłej przyjaźni w momentach ekstremalnych. "Dla mnie najbardziej interesująca była głębia przeżyć - przyznaje Redford. - Obaj są silnymi osobowościami i co ważne mają też poczucie godności i człowieczeństwa".
Derek Luke, który zyskał sławę dzięki tytułowej roli w filmie "Antwone Fisher" Denzela Washingtona, stał się czołową postacią ekranu, ostatnio zagrał w politycznym thrillerze Phillipa Noyce'a "Catch A Fire." Kiedy przeczytał scenariusz UKRYTEJ STRATEGII, dostrzegł w nim wiele wątków osobistych. "Grając Ariana mogłem bazować na swoich doświadczeniach. Znam to uczucie ciężkiej pracy, żeby osiągnąć taką pozycję, gdzie nie ma różnicy między tobą i marzeniami". Czuł też, że czyta coś zupełnie unikalnego na tle hollywoodzkiej produkcji. "Najbardziej odpowiadało mi spojrzenie z różnych perspektyw - polityka, dziennikarza, studenta i dwóch żołnierzy, a każdy z nich inaczej rozumie walkę o wolność".
Przede wszystkim jednak Luke musiał lepiej zrozumieć, dlaczego Arian dokonuje tak trudnych wyborów. "Chciałem dowiedzieć się, dlaczego chłopak pochodzący z getta i pracujący tak ciężko, by dostać się do świetnej szkoły, ostatecznie wybiera walkę na wojnie - wyjaśnia. - Sądzę, że mój bohater zorientował się, że na tej prestiżowej uczelni wielu miało wspaniałe możliwości, ale je przespało. W końcu zrozumiałem, że Arian dostrzegł jakiś wyższy cel i go realizował".
Luke czuje również, Malley miał głęboki wpływ na Ariana - nawet jeśli nie brał w tym bezpośrednio udziału. "Wierzę, że słowa mają wielką wagę i czasami kiedy mówisz coś do kogoś, oświecasz go. To właśnie przydarzyło się Malleyowi w kontakcie z Arianem. Poddał Arianowi myśl, by poczuł się odpowiedzialny z losy świata. A Arian zrozumiał to na swój sposób. To, co zainspirowało Ariana, miało również wpływ na moją decyzję, by przyjąć tę rolę. Malley rzuca ważne wyzwanie obecnemu pokoleniu: żeby nie osiąść, nie przespać, ale naprawdę być podjąć się świadomego działania".
Poza przemyśleniem roli i filmu, Luke przeszedł szkolenie wojskowe, by zdobyć sprawność komandosa, pozwalającą na marsz przez góry z ekwipunkiem wojskowym ważącym około 20 kg. To było szczególne doświadczenie. "Po kilku dniach ostrego treningu świat wewnętrzny przestał istnieć - wspomina Luke. - Istniało tylko braterstwo - brat po lewej i po prawej stronie. Naprawdę miałem poczucie honoru i poświęcenia, przeświadczenie, że bycie żołnierzem jest zaszczytem". Ten trening zbliżył go do Michaela Peny, który gra jego najlepszego przyjaciela i towarzysza broni. "Znaleźliśmy w sobie wiele wspólnego - mówi Luke. - Obaj przyjęliśmy swoje role w przekonaniu, że będziemy wiarygodni, a to z kolei wytworzyło więź, którą widać na ekranie".
Jednak żaden treningu nie mógł przygotować Luke'a do długich dni, kiedy kroczył w śniegu ze zdrętwiałymi palcami. "Zrobiliśmy wcześniej kilka testów ze sztucznym śniegiem, ale doszliśmy do wniosku, że prawdziwy śnieg będzie wyglądał lepiej - wspomina Luke. - Praca w takich warunkach, kiedy byłem zakopany w prawdziwym śniegu, uzmysłowiła mi, kim był wtedy Arian. To było bardzo trudne, tym bardziej doceniłem postać, która przyjmuje takie wyzwanie z godnością"
Podobnie jak Derek Luke, Michael Pena pochodzi z podobnego środowiska, co grany przez niego Ernest, który wyrastał w gettach Chicago. W ciągu ostatnich kilku lat Pena zdobył rozgłos dzięki rolom w oscarowym "Mieście przemocy", okrzyczanym dramacie "Babel", "World Trade Center" Olivera Stone'a oraz przebojowym film akcji "Strzelec".
Mówi Pena: "Naprawdę spodobała mi się droga Ernesta, mam z nim wiele wspólnego. Pochodzę ze środowiska, które nie było idealne i wiem, co to znaczy ciężko pracować. Wiem też, jak to jest mieć marzenia, które wydają się nieosiągalne, lecz jednocześnie możliwe do spełnienia pod kilkoma warunkami. Rozumiem tych chłopaków, ich przeszłość, ich drogę do college'u i świadomość, że muszą zrobić coś wbrew wytyczonym kolejom losu".
Duże wrażenie na aktorze zrobiła też intrygująca struktura opowieści. "Podobał mi się sposób, w jaki te historie się przeplatają, a potem docierają do kulminacji. W tym opowiadaniu jest wiele harmonii i równowagi, a jednocześnie potrzeba dystansu, by zrozumieć rozmaite punkty widzenia. Sądzę, że "Miasto przemocy" równie dobrze ujęło tę wielość perspektyw".
Innym aspektem, do którego odnosi się Pena, jest wpływ, nauczyciel może mieć na młodego człowieka. "Jednym z powodów, dla którego chciałem zrobić ten film, są ludzie, którzy mnie zainspirowali w czasach szkolnych, ludzie, którzy uwierzyli we mnie, mentorzy tacy jak dr Malley. Chciałem im złożyć hołd".
Pena był pod wrażeniem samego scenariusza, ale kiedy zobaczył obsadę nie mógł uwierzyć swemu szczęściu. "Zapytałem, kto reżyseruje, i odpowiedziano mi: Robert Redford. Fajnie. A kto gra? Robert Redford. I Meryl Streep. I jeszcze Tom Cruise. Zatkało mnie".
Jakkolwiek sam projekt był kuszący, Pena musiał wcześniej lepiej poznać swego bohatera, dowiedzieć się, czemu poszedł na ochotnika do wojska. "Myślę, że to kwestia zwykłego poczucia lojalności wobec ojczyzny - mówi. - Oni naprawdę chcieli coś zmienić. Jeśli jest wojna, to trzeba ją wygrać, z całą dumą. Bądźmy najlepszymi żołnierzami. Nie dotyczyło to samej wojny. Oni po prostu chcieli pomóc swemu krajowi najlepiej jak potrafili".
Pena wraz z Derekiem przeszedł intensywny trening wojskowy. Ale ani największa nawet dawka ćwiczeń z bronią, ani najcięższa zaprawa fizyczna nie mogły przygotować go do przeżywania trudnych emocji i męczarni w śniegu. "Pamiętam, jak siedzieliśmy w zaspach po szyję i musiałem siebie przekonywać: to dla dobra sprawy, to będzie dobry film" - opowiada.
Aktor nie kryje swego głębokiego podziwu dla odwagi swojego bohatera. Był poruszony jego losem i konsekwencjami, jakie pociągnęła za dobą decyzja o wstąpieniu do armii. "Świetna jest scena, kiedy Malley mówi Todtowi, że jeszcxse nigdy takie lwy nie były prowadzone przez takie owieczki. To sformułowanie zostaje w pamięci. I daje do myślenia".