Reklama

"Układ idealny": CHABAT I LARTIGAU O FILMIE

Alain, to ty jesteś twórcą I pomysłodawcą scenariusza- możesz nam o nim opowiedzieć najwięcej?

CHABAT: Zacząłem rozwijać swój pomysł w scenariusz, ale pojawił się taki moment, w którym potrzebowałem opinii reżysera. Skontaktowałem się więc z Ericem i od początku zaczęliśmy razem czytać i przerabiać tekst dodając jego pomysły i trzymając się kierunku, który on wniósł do tej pracy. Moja postać miała w oryginale około trzydziestu lat, ale Eric uznał, że gdyby miał dziesięć lat więcej, byłby bardziej śmieszny, patetyczny i żałosny. No i to by bardziej komplikowało jego życie rodzinne.

Reklama

LARTIGAU: Zdawaliśmy sobie też sprawę, że patrzenie jak zmienia się czterdziestolatek, który jest właściwie trochę rozpieszczonym chłopcem, maminsynkiem, przynosi większą ulgę, niż gdybyśmy patrzyli na trzydziestolatka.

Mężczyźni w tej historii wydają się trochę "wykastrowani"?

LARTIGAU ( śmieje się ):Powiedziałbym, że trochę się ukrywają. Ale takie rodziny istnieją, wszyscy je znamy. Znam "kody", które obowiązują w takiej licznej rodzinie - mam wiele sióstr. To mi bardzo pomogło w pracy nad filmem.

CHABAT: Luis ma siostry, ja braci (dwóch starszych), ale ze strony ojca, w jego rodzinie jest dziesięcioro braci i sióstr. Jest strasznie głośno, wszyscy ciągle biegają, prawdziwe plemię, jak w filmie - z Bernadette Lafont w roli "szefa całego stada". I jeszcze ten jej piesek? jaki on potrafi zrobić hałas!

LARTIGAU: Tak, z tym psem naprawdę jest problem?

CHABAT: Ta rodzina ciągle robi hałas, co zagłusza trochę hałas, który robi pies? To piekło dla realizatorów dźwięku! Chociaż?we wszystkich moich filmach są psy?

Kiedy stało się dla ciebie jasne, że zagrasz główną rolę?

CHABAT: Podczas naszego pierwszego spotkania, kiedy Eric zaproponował, by tę postać postarzyć, powiedział mi też że widzi w tej roli mnie, a w roli Emmy - Charlotte. Miał już też w głowie Bernadette Lafont.

LARTIGAU: Tak, od razu miałem całą trójkę, to było wspaniałe!

Te dwie główne postaci spotyka wielka historia miłosna, a jednocześnie biorą udział w wielkiej miłosnej mistyfikacji, w wielkim oszustwie. Widzimy, że gdyby spojrzeć pod pewnym kątem, życie każdego z nich mogłoby być tragedią?

CHABAT: Tak, ale to jest właśnie esencja komedii: bohaterowie komedii nie wiedzą, że są w komedii, dla nich to co się dzieje to absolutny dramat! Sytuacje, które oni przeżywają są zabawne tylko dla widzów. W tym filmie spotykają się " dwie samotności", trochę tak, jakby dwoje singli chciało się pobrać, tylko po to, by każde z nich dalej mogło pozostać singlem.

Alain, czy zawód twojego bohatera - "nos", czyli kreator perfum, ma jakieś szczególne znaczenie dla tej historii?

CHABAT: na początku to był ktoś, kto pracował w wielkiej agencji reklamowej, ale potem uznaliśmy to za zbyt banalne. A poza tym pewnego wieczora coś mi przyszło do głowy?

LARTIGAU: Zadzwonił do mnie o drugiej w nocy krzycząc przez telefon: Nos! On musi być nosem! ( śmieją się)

CHABAT: Potem już nie chciałem tego zmieniać, ten pomysł był tak dobry. Od razu widzimy typ "prawdziwy nos". To ktoś, kto nieustannie chroni się przed "agresją" w postaci na przykład dymu tytoniowego. To bon vivant, który lubi jednak pewne ekstrawagancje, na przykład zapach diesla?

Jeśli przyjrzeć się postaciom drugoplanowym, dyrektor, najlepszy przyjaciel głównego bohatera zdaje się być podobnym typem?

CHABAT: Tak, Wladimir Yordanoff, który gra mojego maniakalno- depresyjnego szefa, żyje ciągle pod presją. Grégoire Oestermann, który wcielil się w rolę mojego najlepszego kumpla, Pierre-Yvesa, jest genialnym aktorem teatralnym. Ta postać jest bardzo wyraziście narysowana.

Czy czasem pozwalaliscie sobie na improwizację, czy wszystko było naspisane od A do Z ?

LARTIGAU : Powiedzmy od A do Y. Generalnie w filmie nie ma zbyt dużo improwizacji, chyba że mówimy o scenach rodzinnych, w których występowało 21 osób, więc atmosfera sprzyjała temu rodzajowi pracy. Ale we wszystkich innych wypadkach wszystko było starannie napisane przez Pana Chabata.

Jak wyglądało wasze spotkanie z Charlotte Gainsbourg ?

CHABAT : Spotkaliśmy się juz wcześniej na planie   I żyli długo i szczęśliwie   Yvana Attala, gdzie graliśmy razem małą scenkę, a potem u Michela Gondry w  Jak we śnie . Byłem owładnięty i oczarowany myślą, że może uda nam się razem pracować przy tym filmie. Charlotte jest bardzo skromna, ale w jakimś stopniu bliska filmowej Emmie, jest również, jeśli chce, świetnym kompanem do żartów.

LARTIGAU : Uwielbiam scenę, w której ona siedzi na kanapie i ? strzela ? ze swojego lateksowego kołnierzyka, który wydaje taki dźwięk...

Napisałeś scenariusz i jesteś producentem filmu. Jak to się stało, ż ostatecznie nie zostałeś też jego reżyserem ?

CHABAT : Bo mam tutaj świetnego reżysera. ( śmieje się ). Miałem już producenta, firmę ?Chez Wam?, która proponowała mi różne projekty, których jednak nie chciałem reżyserować. Oczywiście byłbym zadowolony mogac je robić, ale jako aktor, ponieważ jako reżyser nie szedłbym w tym samym kierunku, co te scenariusze, bałem się, że wypuszczę się w rejony gdzie emocje są zbyt silne jak na komedię...Eric pozwolil ożyć tym moim uczuciom.

No właśnie, Eryku, biorąc pod uwage twoje poprzednie filmy - znacznie bardziej dziwaczne i postrzelone, czy ta historia nie wydawała ci się zbyt przyziemna, kiedy ją czytałeś ?

LARTIGAU : Ależ nie, wprost przeciwnie. Moje dwa pierwsze filmy były skupione na estetyce i światach Kad'a i Oliviera1. Tutaj, to zupełnie inny sposób pracy, który wymaga głębszego, uważniejszego wsłuchania się w historię, osobowości postaci. To kino, w stronę którego chciałbym odtąd iść.

Alain, twoja postać zdaje się nigdy nie wychodzić z kręgu ? interesów ? , żyje caly czas sprawami zawodowymi, w życiu rodzinnym, kiedy wszyscy zbierają się na ? spotkaniach na szczycie ? i w obrębie swojego kontraktu z Emmą. Czy specjalnie poddaliście go naciskom z tylu stron, takiej presji ?

CHABAT : Tak, bardzo nam na tym zależało. Chcieliśmy mieć bohatera, którego ciągle ktoś atakuje, od kogo ciągle ktoś czegoś chce. To zabawne, patrzeć na kogoś, kto ciągle kipi ze złości. Matka i siostry słusznie wywierają na nim presję.

Jak się reżyseruje Alaina Chabat- aktora ?

LARTIGAU : Jak ? żelka Haribo ?. Jest gibki, gęsty i smaczny ( śmiech)

Tak naprawdę nie różni się bardzo od innych, słucha, jest skupiony, pracuje szybko, gwałtownie. Może to dzięki swojemu doświadczeniu nabytemu w telewizji, nie waha się dorzucić swoich trzech groszy, nie waha się przesadzić.

W roli ? szefowej rodziny ? postanowiłes obsadzić Bernadette Lafont ?

LARTIGAU : Tak, to mi się wydało ewidentne. Jak już mowił Alain, ona ma w sobie tę całą fantazję : trochę szalona, a jednak konserwatywna, naturalnie wyrazista osobowość i autorytet. Rządzi naprawdę po królewsku. Zawsze entuzjastyczna, prawdziwy wolny elektron. Filmowy model matki, która, choć szczodra, jest bardziej krytyczna niz sędzia.

Alain, czy masz poczucie, że z biegiem lat dojrzałeś, zmądrzałeś ?

CHABAT : O tak.. Byłem bardzo zepsuty przez system, lubiłem pieniądze...(śmieje się)

U Druckera2 spałem, u niego na planie jest tak spokojnie. W ? Zerach ?3 zawsze coś nas zadziwiało, mówilismy sobie ?  jesteśmy złośliwi, prowokujący ?. Ale nigdy nie czuliśmy się kimś takim. Całą moja wyobraźnię wykarmiły takie zjawiska Pilote4, Hara-Kiri5, ale nigdy nie czułem że jestem kimś prowokującym, nieprzyjemnym.

Która z ról odpowiada Ci najbardziej - producenta, scenarzysty, aktora, reżysera?

CHABAT : Pisanie jest najbardziej bolesne, męczące i trudne. Aktorstwo to taki sprytny zawód, przyjemny, jest się pieszczoszkiem (śmieje się) W reżyserii jest rodzaj magii, który mnie pociąga : zebrać ekipę, zabrać ją w podróż, w przygodę, zarazić ich jakąś ideą. Jeśli chodzi o produkowanie, odkryłem je, bo miło jest śnić o projekcie, ale miło jest tez widzieć jak powstaje, choćby 10 lat później.

A jaki jest twój ? scenariusz marzeń ?? ?

CHABAT : Jest ich wiele. Bardzo chciałbym zrobić film animowany, między innymi. Chciałbym jeszcze robić coś w telewizji ale to bardzo pracochłonne, przygotowywać jednoczesnie Burger Quizz i pełnometrażowy film.

Dziś robić telewizję jest o wiele bardziej skomplikoweane niz kiedyś, nie rozumiem sposobu, w jaki teraz się tam mówi, niektórych napuszonych słów, czasy się zmieniły. Kiedyś przychodziłem do dyrektora Canal +, opowiadalem pomysł, a on na to : ? ale śmieszne ! róbcie to ! ? dziś to już się odbywa zupełnie inaczej. Dopiero dziś, patrząc wstecz, można sobie zdać sprawę, ze się dostało niesamowitą szansę. Dziś telewizja nie polega już na wymyślaniu czegoś nowego, lecz raczej na reprodukowaniu tego, co nas otacza - kina, internetu...

LARTIGAU : Alain zawsze zastanawia się i snuje reflaksje nad tym co robi. To bardzo twórcze.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Układ idealny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy