Reklama

"Uczeń czarnoksiężnika": HOKUS POKUS W ARCANA CABANA

Pierwsza wielka scena akcji ma miejsce w prologu filmu, w sklepie z osobliwościami Arcana Cabana prowadzonym przez Balthazara, gdzie trafia dziesięcioletni Dave i jest świadkiem pojedynku właściciela z Horvathem, zbiegłym z Grimholdu. - Grimhold to miejsce odosobnienia dla bardzo złych czarowników trzymających stronę Morgany - wyjaśniał Cage. - Horvath dąży do tego, by je otworzyć i uwolnić kolejne złe siły związane z Morganą, co z czasem mu się udaje.

Ta wielce widowiskowa scena wymagała ścisłej współpracy reżysera, aktorów, scenografa, projektantów kostiumów i rzecz jasna speców od efektów specjalnych. John Nelson (trzy nominacje do Oscara, w tym za "Gladiatora"), odpowiadający za efekty wizualne, opowiadał: - Mamy tu cały repertuar magicznych środków, które zobaczymy w dalszym ciągu opowieści. Jest płonąca plazma, ruchome ognie, wstrząsy i wybuchy, telekineza i zawieszenie grawitacji, które wykorzystuje Balthazar, by odesłać Horvatha do więzienia. To wszystko wymagało precyzji i zespołowej pracy. Moja filozofia jest prosta: używamy efektów w scenach, które są zbyt niebezpieczne, zbyt drogie lub w sposób tradycyjny niemożliwe do realizacji. Zaczynamy od wizualnego figla, potem przechodzimy do części, która fizycznie jest możliwa i kończymy kolejnym psikusem.

Reklama

John Frazier (efekty specjalne) dodawał: - Oto droga, jaką lubi Jon Turteltaub, gdy kręci: uważa, że należy zrobić tyle, ile się da, w tradycyjny sposób. Dopiero potem pozwala poszaleć specjalistom od efektów komputerowych. Publiczność jest dziś wyrafinowana - nie zaakceptuje czysto mechanicznych efektów, jak w latach 60. i 70. Poza tym, jeśli przesadzimy z komputerami, film skręci w stronę kreskówki. Dlatego Jon ma rację. George Marshall Ruge, koordynator kaskaderów, komentował: -Ta pierwsza walka doskonale charakteryzuje zarówno trzech głównych bohaterów, jak i rodzaj widowiska. Moim zdaniem jest to opowieść, gdzie te osobowości są bardzo ważne. Ale mamy tu także sporo lotów w powietrzu, rozbijania ścian, walki wręcz i za pomocą magicznych mieczy.

- Nie mogłem uwierzyć, że zaczęliśmy od potężnej sceny walki - wspominał Molina. - Zwykle na początku jest kilka miłych dni, gdy praca nie jest zbyt ciężka. Siadasz sobie spokojnie, wypijasz parę kaw, poznajesz wszystkich i grasz jakąś małą, miłą scenkę. A tym razem było inaczej. Niemal natychmiast znalazłem się naprzeciw Nica z różdżką w jednej ręce i mieczem w drugiej. Można powiedzieć, że przeżyłem szok, ale wszystkie mechanizmy zadziałały bezbłędnie. Ruge wspominał: - Musieliśmy wysłać na specjalnej lince Horvatha aż pod sam sufit. Mieliśmy też scenę, w której Blake i Horvath walczą i rażą się wzajemnie, jeden wpada na filar, drugi na schody. Trzeba się było skoncentrować, bo w pokoju było mało miejsca i sporo różnych urządzeń, ale się udało.

- Ruge to absolutnie fantastyczny facet - mówił Molina. - Traktuje ogromną większość numerów kaskaderskich z wielką wyobraźnią, jak rodzaj choreografii. W walce sam moment kontaktu nie jest według niego najważniejszy. Istotniejsze jest to, co się dzieje przedtem i reakcja na cios. Moim zdaniem ma całkowicie rację, o czym przekonałem się, kręcąc scenę walki z Nikiem magicznym mieczem. Zachowanie mojego bohatera, pokaz siły i mocy, sposób manipulowania bronią bardzo wiele o nim mówią.

Mark Hawker, inny wybitny specjalista od efektów specjalnych, opowiadał o sposobach,, jakich użyto, realizując sekwencję w Aracana Cabana: - Gdy Dave naciska przypadkowo smoczy pierścień, otwiera przejście do Grimholdu przez rozstępujące się ściany. Mieliśmy wiele rozsuwanych ścian i gumowe niebo, w które uderza Horvath. Molina opowiadał o tym, jak sprawiono, by z jego dłoni buchały płomienie: -Nałożono mi na palce nakładki z jakiegoś tworzywa z końcówkami odpornymi na ogień. A potem nałożono mi kolejne nakładki, które wyglądały dokładnie jak prawdziwe dłonie. Później podpalili mi końcówki, trwało to minutę, aż poczułem, że płoną jak urodzinowe świeczki. To bardzo stara technologia, niemalże stara jak kino. Ale wyglądała świetnie. Naprawdę dużo lepiej, niżby zrobiono to na komputerze. Dużo uciechy miał Jake Cherry, który grał młodego Dave'a: - Moja ulubiona sekwencja to ta, w której Dave rozwala wszystko, zwłaszcza wielką szklaną taflę, większą ode mnie. To naprawdę była radocha. Bardzo podobał mi się też efekt, gdy pierścień smoka "wchodzi" ma mój palec i owija się wokół niego. Ale takiego prawdziwego pierścienia nie chciałbym mieć. To dziwaczne i trochę przerażające.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Uczeń czarnoksiężnika
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy