"Uciekające kurczaki": WYKLUWANIE SIĘ KURCZAKÓW
Animacja jako dość szeroki termin obejmuje ogromną różnorodność stylów, które wraz w nastaniem ery komputeryzacji jeszcze bardziej się rozwinęły i zdywersyfikowały. O ile jednak zaawansowana technologia w dużym stopniu zrewolucjonizowała przemysł animacyjny, to jednak wymagająca mozolnej pracy animacja lalkarska – udoskonalana co prawda z biegiem lat - zasadniczo pozostała nie zmieniona od momentu pojawienia się tego gatunku. Pod wieloma względami animacja lalek wykonywanych ręcznie pozostaje bliższa formom fabularnym, niż innym animacjom. Chodzi o to, że wszystkie postaci, scenografia, kostiumy są rzeczywiste, nie zaś stworzone za pomocą rysunku, czy też techniki komputerowej. Praktycznie rzecz biorąc, studio Aardmana wyraża się o swoim specyficznym stylu filmowania jako o ‘zminiaturyzowanej żywej akcji’.
Wszystkie plany filmowe, które możemy podziwiać w „Uciekających kurczakach” były skonstruowane od początku do końca przez scenografa Phila Lewisa, art directora Tima Farringtona i współpracujący z nimi zespół. Tutaj, co prawda, technologia komputerowa miała swój wielki udział w tworzeniu planów, ponieważ dzięki zaprojektowaniu modelu scenografii można było w symulacyjny sposób poruszać się po planie i sprawdzić jak będą wyglądały ujęcia po rzeczywistym zbudowaniu scenografii.
Główny teren zamknięty farmy był największym planem, który zajął w sumie całą powierzchnię studio o długości 18 metrów. Pofalowane zadaszenie kurników zostało zaprojektowane jako połączenie małych kawałków blachy wetkniętych w dwa zazębiające się ząbkowane walce. Drut kolczasty, którym otoczona była farma został wykonany poprzez nawleczenie zwykłego drutu na tablicę ze specjalnymi klamerkami i dodanie później maleńkich, poskręcanych kolców, niezwykle zdradliwych (jak twierdzili ci, którzy mieli z nimi jakikolwiek kontakt). Całe tło zostało namalowane na rozciągniętym z tyłu płótnie.
Jeśli chodzi o dom państwa Tweedy, to celowo nabrał on złowieszczego, ponurego charakteru. Park przyznaje: „Chcieliśmy, aby budynek ten miał w sobie wyraz czegoś złego, był w pewnym sensie niepokojącym zamczyskiem. Prawdę mówiąc, to bardziej przypomina on dom z „Psychozy” Hitchcocka niż spokojną farmę w Yorkshire”.
Sproxton zauważa: „Wszystkie plany są tutaj trójwymiarowe, mają swoją specyficzną, prawdziwą strukturę i natychmiast ma się wrażenie, jakby wchodziło się na ten właśnie rzeczywisty teren. Myślę, że widowni podoba się tego typu namacalność - wszyscy jako dzieci pragnęliśmy, aby nasze lalki, czy też inne zabawki ożyły w cudowny sposób i przemówiły do nas. Wykonane przez nas lalki mają zatem jeszcze tę dodatkową zaletę i urok.”
Pomimo swego niewątpliwego czaru i powabu, kukiełki z „Uciekających kurczaków” okazały się dla twórców filmu prawdziwym wyzwaniem, z czego nie zdawali sobie początkowo sprawy, decydując się na takich a nie innych bohaterów. Cechy fizyczne, które nie pozwalają kurom wzbić się w powietrze - jest to jeden z naczelnych wątków całej tej historii - sprawiły, że były one problematyczne jako kukiełki.
„Zamysł stworzenia całego stada kur o pulchnych, okrągłych kształtach, stojącego na chwiejnych, cienkich, małych nogach nieco nas przystopował”, przyznaje Parks. „No i te pióra”, dodaje Lord. „Zdaliśmy sobie sprawę, że nie możemy wykonać piór z masy plastycznej i plasteliny, nie możemy w podobny sposób wykonać nóg, no a całe korpusy musiałyby ważyć chyba z tonę.”
Mimo tych dość oczywistych przeciwności, twórcy filmu z wielkim zaangażowaniem poszukiwali nowych rozwiązań technicznych, które ułatwiłyby wykonanie zamierzonego projektu. Wykonujący modele lalek pracownicy grupy Aardmana, pod kierunkiem specjalistki w dziedzinie modeli kukiełek - Joy Sanger po wielu żmudnych próbach znaleźli w końcu swój sposób ‘na kury’. Po przeprowadzeniu wielu eksperymentów, rozpoczęli zadanie od wykonania plastelinowych rzeźb, z których z kolei wykonane zostały formy pokryte później latexem. Te właśnie wymodelowane latexowe skóry umieszczone zostały na silikonowych korpusach, w których ukryta została skrzętnie cała skomplikowana armatura, umożliwiająca poruszanie i sterowanie lalkami. Cała struktura ptasiego ciała musiała być odpowiednio wzmocniona, aby utrzymać ciężar skrzydeł i łebków z masy plastycznej.
Każdy z modeli kurczaków musiał być wykonany podwójnie, w dwóch skalach. Większe modele w skali A wykorzystane zostały w scenach, w których ptaki obcują ze sobą. Miniaturowe modele w rozmiarze B widzimy natomiast w scenach, w których są one przeciwstawione swoim ludzkim ciemiężcom. Modele skali B mogły być również wykorzystane w celu pokazania perspektywy i podkreślenia dystansu. Podczas prac nad kukiełkami wykonano w przybliżeniu 300 kurcząt w skali A i 130 w skali B.
Wszystkie modele zostały wyprodukowane przy użyciu specjalnej mieszanki masy plastycznej zwanej Aardman Mix, która jest nieco bardziej wytrzymała niż zwykła masa. Kolor każdej z postaci został specjalnie dobrany i zmieszany w maszynie, która niegdyś służyła do produkcji gumy do żucia. Specjalnie wymodelowane pióra, czy też puch były indywidualnie, ręcznie malowane, co w przypadku szczególnie bujnie upierzonych sztuk mogło zająć nawet cały dzień pracy.
Praca nad nadaniem odpowiedniego wyglądu postaciom ludzkim okazała się równie żmudna. Państwo Tweedy, podobnie jak ptaki, mieli przypisanych kilka modeli ust, które pozwalały na wyrażenie mimiki ich wypowiedzi. Nawet ich powieki zostały wykonane z plasteliny, tak aby można je było użyć do odpowiedniego mrugania.
Z podobnym jak lalkarze zaangażowaniem do swojej pracy podeszły osoby zajmujące się wykańczaniem projektów. Z największą uwagą pracowano nad wieloma szczegółami, m.in. garderoby i rekwizytów. Na przykład, druty Babs do robótek ręcznych zostały wykonane z wykałaczek koktajlowych i przy pomocy nitki mogą na prawdę stworzyć dzianinową kreację. Podobnie, rozpinany sweter pani Tweedy został zrobiony ręcznie na drutach - pracą tą zajmowały się aż dwie osoby z ekipy przez trzy tygodnie. Jedna z sukienek właścicielki farmy została zaprojektowana ze specjalnego materiału ze wzorkiem w kurze łapki i takimi też guzikami. Aby nadać jej odpowiednią sztywność, tak charakterystyczną dla noszącej ją właścicielki, projektanci wszyli w sukienkę druciki. Efekt jest znakomity - suknia wygląda na sztywno wykrochmaloną!