"U progu sławy": MODA RETRO
Realia lat 70-tych odtworzyli na potrzeby filmu kierownicy artystyczni Clay A. Griffith ("Bezsenność w Seattle", "Lepiej być nie może") i Clayton R. Hartley ("Jerry Maguire", "Gorsza siostra") oraz projektantka kostiumów Betsy Heimann ("Jerry Maguire", "Pulp Fiction", "Co z oczu, to z serca"). Korzystali oni ze zbiorów Camerona Crowe'a, który od lat gromadzi pamiątki z lat 70-tych, studiowali magazyny młodzieżowe i filmy z tamtych lat.
W roku 1973 modne były kolory neutralne i naturalne odcienie, Heimann zaprojektowała więc kostiumy utrzymane w brązowo-oliwkowej i złotej tonacji z dodatkiem odrobiny oranżu i szkarłatu. W czasach, w których toczy się akcja filmu, obowiązywał także inny styl - oparty na kombinacjach czerwieni, bieli i błękitów - który również znalazł swoje odzwierciedlenie na ekranie. Moda rockowa była nadzwyczaj eklektyczna, Heimann korzystała więc z koronek, gazy, frędzli, aksamitu i tkanin drukowanych, a ubierani przez nią bohaterowie noszą m.in. spodnie-dzwony, kowbojskie kapelusze i uszyte na zamówienie podkoszulki z wizerunkami ówczesnych sław.
Betsy Heimann: "Ściśle współpracowałam z aktorami, bo zależało mi, by kostiumy oddawały ducha postaci. W przypadku Kate Hudson obowiązywała dla przykładu zasada "im mniej, tym lepiej", bo grana przez nią Penny Lane wygląda jak aniołek, a jest jednocześnie zmysłowa i niewinna. Nosi więc półprzezroczyste bluzki, koronki, brązowe aksamitne spodnie, no i oczywiście wykończony sztucznym futrem płaszczyk, który był wtedy ostatnim krzykiem mody. Członkowie grupy ubierają się z kolei jak wyjęci spod prawa bohaterowie westernów. Jeff Bebe lubi się popisywać, nosi więc ubrania w krzykliwych kolorach i nabijane cekinami dżinsy. Russell preferuje styl bardziej tradycyjny, klasyczne dżinsy, wysokie buty i podkoszulki. Ironia polega na tym, że im bardziej Jeff stara się wyróżnić z tłumu, tym więcej osób zwraca uwagę na Russella. Grany przez Patricka Fugita William Miller przechodzi znamienną transformację. Gdy go poznajemy w San Diego, nosi koszulki i dżinsy, w miarę rozwoju akcji zaczyna się jednak ubierać podobnie jak członkowie grupy - jeszcze bardziej na luzie".
Griffith i Hartley postanowili, że film utrzymany będzie w trzech różnych tonacjach wizualnych: innej dla scen ukazujących życie Williama w San Diego, innych dla plenerów z trasy koncertowej grupy Stillwater i wnętrz najróżniejszych moteli i hoteli, w których się zatrzymuje. W scenach rozgrywających się w San Diego dominują delikatniejsze kombinacje barw, a z chwilą, gdy bohaterowie wyruszają w trasę, obraz nabiera kolorów. Podobnie jak Heimann, Griffith i Hartley korzystali z barw naturalnych, subtelnych odcieni brązowych, zielonych i żółtych skontrastowanych z odcieniem pomarańczowym, który dominuje we wnętrzach.