"U-571": WODOWANIE
Mostow był w końcowej fazie prac nad „Incydentem”, kiedy puścił w ruch machinę produkcyjną „U-571”. „Wiedziałem, że producent Dino De Laurentiis właśnie rozglądał się za filmem o II wojnie światowej” - mówi Mostow - poszedłem więc do niego i jego żony Marthy i zaproponowałem im przeczytanie scenariusza, nad którym pracowałem.”
Legendarny włoski producent filmowy De Laurentiis przeczytał skrypt Mostowa i od razu go „kupił”. „Kręcąc jakiś film – miłosny, akcji, dramat czy SF – musisz pobudzić emocje widzów w każdej, nawet najdrobniejszej sekwencji” - mówi De Laurentiis – „I to jest to co znalazłem w tym scenariuszu”.
„Kiedy kończysz scenariusz, zdejmujesz czapkę pisarza a wkładasz czapkę reżysera i myślisz – O Boże, jak ja to wszystko popchnę. Potrzebuję pomocy!” - opowiada Mostow. Dlatego uznał za „dar od Boga” fakt, że udało mu się pozyskać do pracy przy „U-571” kilku najbardziej utalentowanych fachowców w celu przygotowania przez nich rekonstrukcji tych walczących maszyn, które odegrały główną rolę w II wojnie światowej.
„Sceny akcji” pod wodą powstały przy użyciu pełnowymiarowych jednostek, które były autentycznie spuszczone na morze i brały udział w walce. W czasie przygotowań na Malcie, ekipa produkcyjna skonstruowała 600 tonową, pływającą po wodzie replikę niemieckiej łodzi podwodnej, jak również amerykańską łódź podwodną z tego samego okresu. Największym wyzwaniem było wierne odtworzenie łodzi podwodnych z II wojny światowej. De Laurentiis mówi: „największym problemem było znalezienie odpowiednich łodzi do zdjęć, ponieważ nie istnieją jednostki z II wojny światowej, których mogliśmy użyć do tego celu. Byliśmy zmuszeni do budowy zupełnie nowych.”
Aby rozpocząć okres przygotowań, który ostatecznie trwał 18 miesięcy, De Laurentiis najpierw sprowadził zaufanego kierownika produkcji Lucio Trentiniego. Następnie on i Mostow zaangażowali organizatorów planu: Götz’a Weidner’a, oraz Williama Ladda Skinnera, który pracował jako kierownik artystyczny przy takich filmach jak „Tańczący z wilkami”, czy „12 Małp”. „Ponieważ mamy różne plany, niektóre są bardzo amerykańskie a niektóre bardzo niemieckie – było pomocne posiadanie dwóch organizatorów planu - jeden mógł nadać niemiecką perspektywę, podczas gdy Bill zajmował się amerykańskimi scenami” - mówi Weidner.
Skinner dodaje: „ Ten film wymagał nie tylko dopracowanych historycznie wnętrz i plenerów, ale stawiał też i inne wyzwania. Między innymi było to zaprojektowanie planu tak, by ułatwiał filmowanie. Chodziło o to, aby Jonathan mógł zrobić to, czego potrzebował by opowiedzieć całą historię. Na przykład wnętrza: każda łódź była projektowana modułowo, tak by mogła być rozmontowana, przeniesiona, następnie ułożona na systemie zawieszeń, który umożliwiał filmowanie pod ostrymi kątami, gwałtowne ruchy, oraz zanurzenie. Ponadto musieliśmy zadbać o efekty wodne, takie jak przecieki pod ciśnieniem, zalewanie i tonięcie.”
Sceny przedstawiające wnętrze okrętu filmowane były w dźwiękoszczelnej dekoracji w Cinecitta Studios w Rzymie. Do zdjęć kręconych w Rzymie, kierownik efektów specjalnych Allen Hall - laureat Oscara za pracę przy „Forrescie Gumpie”, musiał zaprojektować potężne zawieszenie przegubowe, które mogło być zanurzone w wodzie. Do scen z silnym sztormem Hall i jego zespół zbudowali największe produkujące deszcz wysięgniki w historii kina.
Hall wyjaśnia: „To była duża deszczowa robota, ponieważ zbiornik jest olbrzymi, prawie 400 stóp w poprzek, a my musieliśmy dostarczyć tam w jakiś sposób deszcz . Przy stale zmieniającym się wietrze musieliśmy mieć wysięgniki, które mogłyby się poruszać, tak aby deszcz padał tam, gdzie potrzeba.”
W celu sfilmowania łodzi podwodnej pod wodą, zaangażowano specjalistę od efektów wizualnych Petera Donena. Znany ze swojej pracy przy katastrofach lotniczych z „Wydziału pościgowego” oraz „Krytycznej decyzji”, wyjaśnia: „Zostałem zatrudniony do zrobienia czegoś co jest nazywane ‘niewidocznymi efektami’. ‘Niewidocznymi’ ponieważ całą ideą tego co robię jest sprawienie, by ludzie uwierzyli, że to co widzą jest realne”.