"Tytus Andronikus": PRASA O PRACACH NAD FILMEM
”Taymor na bis (To nie Disney)”
Alessandra Stanley
The New York Times - niedziela, grudzień, 1998
Twórczyni Broadway’owskiego „Króla Lwa” podejmuje się kolejnego ‘skoku’. Teraz realizuje swój pierwszy długometrażowy film, szekspirowską opowieść skąpaną we krwi. Scena znajduje się w starożytnym Rzymie. To historia Rzymu powtarzana jako farsa. Nie ma tog. Rzymscy senatorowie noszą białe wieczorowe marynarki w stylu lat 30. z wełnianymi szalami udrapowanymi w poprzek ich piersi. Kandydat na imperatora prowadzi kampanię w białym Thunderbirdzie z lat 50. z domontowanymi głośnikami, jego rywal używa czarnego Bentley’a w stylu lat 40. z nasadzonymi głowami srebrnych wilków. Aktorzy i reszta przetaczają się po białym, rozległym marmurowym placu przed Palazzo della Civilta del Lavoro. Jest to uroczysty budynek z marmurowymi łukami, który zarysowuje się ponad EUR - majestatycznym parkiem-wystawą, budynkiem zbudowanym przez Mussoliniego w latach 30., by symbolicznie połączyć rzymskie imperium i faszystowską siłę. I to było tym, co przyciągnęło reżyserkę teatralną, Julie Taymore, aby wybrać to miejsce jako scenografię do „Tytusa Andronikusa” - jej filmowej adaptacji szekspirowskiej tragedii pod tym samym tytułem. Jakkolwiek by nie oceniać jego właściwości nie jest to zwyczajne przedsięwzięcie. Jest to pierwszy długometrażowy film pani Tamor z gwiazdorską obsadą; Anthony Hopkins w roli tytułowej, Jessica Lange i Alan Cumming, który na czas kręcenia filmu zrobił sobie przerwę od roli mistrza ceremonii w Broadway’owskim wznowieniu „Kabaretu”, za którą to rolę otrzymał nagrodę Tony. Ale to wciąż nie wszystko; to jest pierwsze większe przedsięwzięcie pani Taymor od czasu jej niezwykłego sukcesu z zeszłego roku, Disney’owskiego „Króla Lwa”. Przedstawienia, które będąc jej projektem, pod jej kierunkiem i dzięki jej doborowi muzyki transformowało z potencjalnie uproszczonej teatralizacji kreskówki w największy broadway’owski hit z wieloma tournee, także międzynarodowymi. Dokonując tego Taymor zdołała pozyskać swego rodzaju legitymizację dla Disney’a jako podstawy i siły poważnego komercyjnego musicalu. Została także, jedną z dwóch kobiet, które kiedykolwiek zdobyły nagrodę Tony za reżyserię (nagroda w zeszłym roku przypadła w udziale Garry Hines za „The Beauty Queen of Leenane”). Ta nagroda prawdopodobnie znajduje się w ramce tuż obok zawiadomienia o przyznaniu funduszy z fundacji MacArthura dla niezwykle uzdolnionych twórców. To wszystko przyczynia się do tego, że duża część szerokiej publiczności z napięciem oczekuje jej następnego kroku. Jak również istnieje innego rodzaju publiczność równie ciekawa tego, czym się obecnie zajmuje; wielbiciele jej nowojorskich, nie nakierowanych na sukces finansowy przedsięwzięć teatralnych i jej „wtargnięć” na scenę opery, gdzie realizowała i reżyserowała poczynając od „Króla Edypa” Strawińskiego w Matsumo (Japonia), poprzez „Latającego Holendra” Wagnera w Los Angeles aż po „Salome” Richarda Straussa w Sankt Petersburgu (Rosja). Rodzi się pytanie, dlaczego z całą tą gwiazdorską obsadą, Taymore chce się podejmować wyraźnie ciężkiego zadania – realizacji mrocznej i krwawej sztuki Szekspira, która wydaje się wzbudzać ograniczone zainteresowanie? Czy to wizjonerskie posunięcie, artystyczna samowola, a może zawodowe samobójstwo? Taymor to przedsięwzięcie wydawało się właśnie tym, czym pragnęła się zająć. „To utwór prawdziwie milenijny” tłumaczyła podczas przerwy w filmowaniu. Miała na sobie kurtkę bejsbolową z napisem będącym tytułem jednego z jej wczesnych, eksperymentalnych przedstawień: „Juan Darien” obecnie wznowionego przez Lincoln Center, a nie „Króla Lwa”, który przyniósł jej sławę. „To starożytny Rzym i współczesny Rzym” powiedziała. „Nie chciałam robić sztuki umiejscowionej w czasie, lata 30. i 40. są esencją tego wszystkiego. Będzie to czytelne dla każdego widza.” Anthony Hopkins, który gra Tytusa, rzymskiego generała, kroczy ubrany w czarną, wełnianą dwurzędową kurtkę, czarne buty i czerwoną, skórzaną pelerynę. Wygląda niczym skrzyżowanie admirała Nelsona i Josefa Goebbelsa. W jednej z wcześniejszych scen Tytus nie zdołał uspokoić Saturniusa - najstarszego, najbardziej kapryśnego syna Imperatora, granego przez Cumminga. W czerwonym sukiennym płaszczu, który sugeruje nieżyczliwego Małego Księcia, spieszy w dół schodami Kapitolu, aby ze złością odrzucić ofertę Tytusa, która dotyczyła jego córki Lavini. Hopkins wydaje się być zadziwiony tym bezpodstawnym wybuchem złości, jednakże Lange (grająca Tamorę) wygląda na diabelsko zadowoloną. Tamora - królowa Gotów, pokonana przez Tytusa i sprowadzona do Rzymu jako niewolnica, gdzie szybko zdołała uwieść Saturniusa. Ubrana jest w górną część ochronnej zbroi w złotym kolorze i migoczącą złotem spódnicę – zbroję, zrobioną z małych kawałków kruszcu. Jej włosy są splecione do tyłu w starannie ułożonych pasmach, a jej twarz pokryta jest złotem. Lange skrada się wyniośle w dół marmurowych schodów jak prawdziwa zła dziewczyna Bonda. Julie Taymor nie jest pierwszym reżyserem, który przeniósł akcję dzieł Szekspira we współczesne czasy. Faszyzm angielskiej klasy wyższej był tłem dla scenicznej i filmowej wersji „Ryszarda III-ego” Iana McKellena. Leonardo DiCaprio i Clare Danes wystąpili w 1996 roku w umiejscowionej na współczesnej Florydzie wersji „Romeo i Julii”. Echo obu tych filmów będzie widoczne w „Tytusie Andronikusie”. Tak jak to zrobiła w scenicznej wersji z 1994 roku, Taymor stara się unikać dokładnej periodyzacji, w zamian za to wybiera część najbardziej znanych symboli przemocy i brutalności; mieszając starożytny Rzym z faszyzmem lat 30. i miejską dekadencją lat 90. Cały ten wysiłek ma służyć temu, aby uczynić „Tytusa Andronikusa” bardziej strawnym dla współczesnej publiczności, szczególnie młodszej jej części. „Jest w nim wiele humoru i jest bardzo współczesny, na fali” mówi Taymor o filmie i dodaje: „Właściwie to nie znoszę wyrażenia - na fali - jest drażniące”. Kontynuując powiedziała: „Humor w „Jak wam się podoba” jest dziwny. To jest bardzo współczesny humor.” „Tytus Andronikus” nie jest zazwyczaj rozpoznawalny jako komedia. Jest to jedna z wcześniejszych i bardziej krwawych sztuk Szekspira. Jest to utwór budzący grozę, zbyt często pełen beznamiętnie następujących po sobie okaleczeń, zmagań, odcięć głów i morderstw. Córka Tytusa - Lavinia, na przykład, jest zgwałcona, zostaje jej odcięty język i ręce. Aby pomścić jej hańbę Tytus zabija ją samą i jej oprawców, zapieka kawałki ich ciał w cieście i podstępem zmusza ich matkę - Tamorę by to zjadła. „Tytus Andronikus” był ogromnie popularny za życia Shakespeare’a, lecz nader szybko wypadł z łask i długo nie zaliczał się do kanonu najbardziej popularnych dzieł mistrza. Jedynie w latach 50., gdy Peter Brook wystawił go w Stanford-on-Avon z Laurencem Olivierem i Vivien Leigh w rolach głównych, sztuka ponownie zyskała uznanie. W przeciągu paru ostatnich lat „Tytus Andronikus” ponownie zaczął być wznawiany, ale wciąż należy do sztuk rzadko wystawianych. Dzieje się tak zapewne, dlatego, że nieustanny, iście barokowy przelew krwi wydaje się przesłaniać fabułę i postacie. Julie Taymor stwierdziła, iż traktuje tę widoczną i dominującą przemoc jako idealną metaforę naszych czasów, ukształtowanych przez Holocaust, czystki etniczne w Bośni, wojny religijne na Środkowym Wschodzie. W ciągu trzech tygodni prób, które Taymor prowadziła w Rzymie przed rozpoczęciem zdjęć na początku października, wciąż namawiała aktorów, aby spróbowali odnaleźć współczesne znaczenie w starożytnej przemocy. Stwierdziła także, że film będzie antidotum dla współczesnych filmów, na których krew i wnętrzności są przedstawiane w sposób bardzo realistyczny. Wyraziła żal mówiąc: „Jesteśmy tak przyzwyczajeni do przemocy, czy jest to „Breaveheart” czy „Szeregowiec Ryan” Spielberga. Usprawiedliwiamy wojnę jako wehikuł heroizmu.” Dowodziła, że w „Tytusie Andronikusie” istnieje powód, usprawiedliwienie przemocy (głównie zemsty). Ale nie ma heroizmu. „Nie lubię przemocy - powiedziała Taymor, ale to kocham”. Jest to pierwszy długometrażowy film Julie Taymor, śmiały wybór jak na reżyserski debiut filmowy. Pozostawiona sama sobie eksperymentalna twórczyni i reżyserka teatralna, najlepiej znana jest z wyrazistych wizualnych obrazów zapożyczonych z folkloru, teatru marionetek i tańców z Indonezji, Indii, Japonii i innych regionów świata. Taymor twierdzi, iż po pierwszym zetknięciu z tą tragedią, w 1994, bez wahania skorzystała z zaproszenia do jej filmowej realizacji (dla Overseas Filmgroup - firmy dystrybucyjnej i Clear Blue Sky Productions, należącej do milionera Paula Allena, producenta filmowego). Reżyserowanie sztuki jako filmu dało jej, jak mówi, szansę rozszerzenia wizualnych obrazów poza ograniczenia narzucane przez scenę. „Muszę sobie w pełni wyobrażać film”, tłumaczy Taymor, „Próbuję nadać głębię każdej scenie poprzez wybór lokalizacji. Jest taki moment, w którym Tytus błaga o życie swojego syna. Jest na rozdrożu, więc nakręciłam tę scenę na skrzyżowaniu dróg.” Julie Taymor traktuje lokalizację poważnie. Nalegała, by sceny z rzymskiego amfiteatru kręcić w Puli w Chorwacji, gdyż tam amfiteatr jest w lepszym stanie niż te we Włoszech czy Tunezji. Mimo, że jest znana z tworzenia własnych niezwykle oryginalnych kostiumów i scenografii , Julie Taymor przyjęła do ekipy filmowej nominowanego do Oscara scenografa Dante Ferrettiego - znanego między innymi z jego współpracy z Frederico Fellinim i Martinem Scorsese. Aby pomóc Taymor stworzyć unikalny wizerunek filmu do ekipy dołączyła także zdobywczyni Nagrody Akademii Filmowej, projektantka kostiumów - Milena Canonero („Rydwany Ognia”). Wkład Taymor w film to przede wszystkim własna wrażliwości i wyczucie podczas transformowania sztuki w dzieło filmowe. Większość z najbardziej drastycznych scen przemocy, włączając w to gwałt na Lavini, dzieje się poza kamerą. Taymor stworzyła pięć sennych sekwencji, które nazywa arkadowymi koszmarami („Penny Arcade”), które będą wstawione w film, aby odtworzyć przemoc we wzmocniony, surrealistyczny sposób. Opisuje je jako „haiku” w filmie. Jej mąż i wieloletni współpracownik - kompozytor Elliot Goldenthal, który był twórcą muzyki do większości jej innych produkcji, także pisze muzykę do „Tytusa Andronikusa”, jak również do sennych sekwencji, które reżyser opisała z zadowoleniem jako niosące w sobie „ducha zdeformowanego karnawału”. Wydaje się, że to samo odnosić się będzie do całego filmu. „Myślę, że ta sztuka była bardzo niedoceniana i zbyt nisko oceniana,” mówi Julie Taymor, „Według mnie jest piękna i mocna. Przez 2000 lat historia ta była toposem przekonującej, potężnej tragedii.” To wszystko oraz dobra reputacja Taymor przywiodło do zespołu i pracy nad filmem Anthony Hopkinsa. „‘Titus Andronikus’ jest tak obcy i dziwny” tłumaczył uradowany Hopkins. Siedział w przyczepie zaparkowanej z boku jednej z zewnętrznych scenerii, wspominając jak mocno się zarzekał, że nie zagra już w adaptacji Szekspira po jego legendarnych występach w „Antoniuszu i Kleopatrze” i „Królu Lirze” Dodał: „Jeśli miałem zajmować się Szekspirem znowu, chciałem żeby było to coś całkowicie innego i obcego. A to jest takie.” Szeroko się uśmiechnął zapytany czy postać Tytusa jest mu bliska. „Domyślam się, że masz na myśli kombinację Króla Lira i Hanibala Lectera. Nie, nigdy wcześniej nie grałem kogoś takiego.” Tytus jest rzymskim generałem, który powraca do Rzymu jako bohater wojenny, i który by zaspokoić bogów, rytualnie zabija najstarszego syna pokonanego wroga - królowej Gottów. Jego uparta odmowa prośbie królowej o łaskę daje początek następującym po sobie cyklom zemst i odwetów, kończących się krwawym bankietem, w którym giną prawie wszyscy. Dla Hopkinsa, Tytusa jest „nieugięty i autorytarny”, zaś Taymor opisuje go jako „Schwarzkopfa albo Colina Powella.” Podczas kręcenia „Instynktu” z Cubą Goodingiem Juniorem na Florydzie zeszłej wiosny, Hopkins spotkał się z Taymor i został zaintrygowany jej pomysłami odnośnie tej sztuki. Pełen szacunku Hopkins wyraził uznanie dla idei produkcji, sprzeciwiającej się przemocy: „Jest w tym barbarzyństwo ludzkiej natury. Jestem tego świadomy. Czuję je sam.” Zachichotał i szybko dodał: „To, z czego się śmieję to obecne w tej sztuce poczucie groteski.” A to jest najistotniejszy aspekt sztuki, który mu szczególnie przypadł do gustu. „Jest groteskowo zabawna. Są w niej momenty absurdalnej przemocy, w których się po prostu śmiejesz.” Mówiąc to miał na myśli, między innymi, jedną z późniejszych scen, w której Tytus przygotowuje ciasto, aby poczęstować Tamorę, a owo ciasto zawiera farsz zrobionym z ciał jej synów. „Ciasto stygnie za zasłoną z obrusu, niczym coś z Betty Crocker”, mówi Hopkins, „To po prostu zabawne”. Anthony Hopkins stwierdził, że współpraca z Julie Taymor była dla niego przyjemnością, przyznał również, że podziwia jej zaczerpnięty z teatru perfekcjonizm. „Mieliśmy parę sprzeczek - ona jest prawdziwym choreografem, a oni próbują pokazać ci, czego chcą. Ja nie będę tego robił w taki sposób.” Dodał stanowczym głosem: „Mój pogląd jest taki ‘nie graj za mnie, pozwól mi to zrobić‘. Staję się wtedy twardy i nie pozwalam już na to”. A za chwilę już łagodniejszym głosem dodał: „Mam nadzieję, że nie stał się zbyt drażliwy”. Hopkins wydaje się podchodzić do sztuki z mniejszym pietyzmem niż jej reżyserka. „To jest prosty, bardzo podstawowy wiersz, nie tak skomplikowany jak w „Antoniuszu i Kleopatrze”. Mówi: „To nie jest wielka tragedia. Wczesne dzieło w trakcie postępów robionych przez autora. Prawdopodobnie nic więcej.” Mimo to Taymor twierdzi, że sztuka zawiera „ wszystkie nasiona, zapowiedzi innych wielkich Szekspirowskich postaci”, takich jak Lir, Jago, Lady Macbeth. W „Tytusie Andronikusie” tak jak w „Otello” jest Moor, tu nazywający się Aaron (grany przez Harry’ego Lennixa), tu także jest przebiegłe łajdactwo Jago. „Aaron jest jedynym wspaniałym czarnym charakterem u Szekspira. Taymor twierdzi zdecydowanie: „On jest o wiele bardziej interesujący niż Otello. Niektórzy krytycy opisują Aarona jako postać, która jak Jago nie ma motywu dał swojej zdrady. „Trzeba samemu wymyślić motyw dla Jago”, kontynuuje, Taymor, „Lecz zachowanie Aarona jest reakcją na rasizm, którego jest wiele w tekście.” Reżyserka argumentuje, że postać Tamory jest bogatsza i głębsza niż Lady Macbeth. „Ona jest seksowna, zabawna i wie, dlaczego jest żądna morderstwa; jej syn został poświęcony. To jest o wiele lepsze.” Przystosowując starożytną opowieść do współczesnej wrażliwości, Taymor opisuje Lavinię jako „władczą”, dlatego iż „przechodzi przez traumatyczne doświadczenie i uczy się akceptować własną kondycję.” Taymor mówiła o „kondycji” Lavini, wyrwanym języku i pozbawieniu obu rąk, jak by była to cukrzyca lub chroniczny syndrom zmęczenia. W 1993 roku Julie Taymor wyreżyserowała filmową wersję jej inscenizacji opery „Król Edyp” i krótkometrażowy film „Fool’s Fire”, będący adaptacją opowiadania Edgara Allana Poe. Powiedziała, że nie była przygotowana, aby znieść obciążenie pełnometrażową produkcją i tym, co nazywa „brakiem kontroli” nad pogodą, włoską ekipą i innymi aktami Boga. Produkcja we Włoszech ma już cały komplet niepowodzeń i opóźnień. Na przykład statyści odmówili rozebrania się w scenie rzymskiej orgii. Więc Taymor musiała zatrudnić oddzielną grupę statystów, złożoną z ludzi, którzy, na co dzień występują w pornograficznych produkcjach. Ale jedyne, co wciąż zdradza, że jest to jej debiut w filmowej reżyserii, to fakt, iż zgodnie ze swoim przyzwyczajeniem w trakcie każdej z przerw, zrywa się z krzesła przed monitorem i biegnie do aktorów, tak jakby była wciąż w teatrze. „Reżyserzy filmowi rzadziej się porozumiewają; mają tendencje do tycia z powodu siedzenia cały dzień przed monitorem”, żartuje Cumming – 33. letni szkocki aktor, który gra Saturninusa - wroga Tytusa, syczącego, podstępnego neurotyka. „Teatralni reżyserzy ruszają się więcej.” Było ciemno i zimno, gdy Taymor podniosła się ze swojego reżyserskiego krzesła po raz dziewiąty by przedyskutować z aktorką Jessicą Lange, jak powinna wyglądać w ujęciu, w którym wchodzi po marmurowych schodach w złotej, lejącej się sukni. Lange stwierdziła, że sukienka jest zbyt długa, Taymor poinstruowała asystenta od kostiumów, by skrócił sukienkę o pięć cali u dołu. Wahając się Jessica Lange zapytała reżyserkę czy jej twarz podczas tej sceny powinna zdradzać żałobę. Taymor zastanowiła się nad pytaniem i pochyliła głowę w zamyśleniu. „Nie”, odpowiedziała powoli, „Myślę, że powinnaś nadać jej wyraz najwyższej bogini.” Jessca Lange twierdzi, że miała swoje zasady, co do gry w sztukach. „Zawsze uciekałam przed Szekspirem”, powiedziała, „To jest sprawa kultury. Po prostu myślę, że angielscy aktorzy mają lepszy dostęp i wyczucie jego języka, którego pozbawieni są aktorzy amerykańscy.” Szansa pracy, z Anthony Hopkinsem i Julie Taymor („Widziałam ‘Króla Lwa’, tłumaczy, „ A z resztą, kto nie widział?”) pomogła jej przemóc wątpliwości co do swoich możliwości. A jak się okazało, problemów nie sprawia wiersz Szekspirowskiej sztuki, ale ciężki, złoty kostium, który nosi Tamora. „To są najgorsze kostiumy, jakie kiedykolwiek nosiłam w życiu”, powiedziała ze smutnym uśmiechem w swojej przyczepie, kiedy zdzierała z siebie to, co pozostało po ciężkiej, złotej sukni. Miała nawet bardziej szorstkie słowa odnośnie złotej zbroi. „Wyglądam w tym „wagnerowsko’. To jest najbardziej nieprzyjemna rzecz, jaką miałam kiedykolwiek na sobie.” Jessica Lange, której ostatnią rolą filmową była nieatrakcyjna, chorobliwie nadopiekuńcza matka w trillerze „Hush” w 1998 roku, twierdzi, że była zadowolona z dania jej szansy grania silnej, wspaniałej postaci, która „Nie jest typową matką w dramacie rodzinnym.” Dodaje jednak z uśmiechem, „Chociaż właściwie to jest pewien rodzaj matki w domowym dramacie.”