Reklama

"Tylko mnie kochaj": W CZTERY OCZY CZYLI JAK NA SPOWIEDZI

Rozmowa z Ryszardem Zatorskim - reżyserem i autorem scenariusza

- Mamy środek lata, a pan zamiast na urlop wybiera się na plan. Czy komedię romantyczną można nakręcić tylko w letniej aurze?

- A pani częściej się zakochuje latem czy zimą?

- Zdecydowanie latem.

- No właśnie o to chodzi, że lato sprzyja romansom. W promieniach słońca i łatwiej się zakochuje i łatwiej opowiada o miłości. Poza tym  "Tylko mnie kochaj", to  historia która wydarzyła się latem, więc nie mogę wyreżyserować  jej w zimowym krajobrazie. 

Reklama

 - Wydarzyła się naprawdę? W takim razie teraz pytam pana jako scenarzystę, w "Tylko mnie kochaj" występuje pan przecież w podwójnej roli. Czy mam rozumieć, że „Tylko mnie kochaj" to prawdziwa historia?

- Może tak, a może nie - mówię to jako scenarzysta, zmuszony przez reżysera do zachowania tajemnicy (śmiech). Na pewno w bohaterach "Tylko mnie kochaj", widzowie rozpoznają samych siebie, ludzi których znają - bo w końcu chyba nie ma na świecie człowieka, który nie przeżywałby miłosnych perypetii.

- Skoro jesteśmy przy bohaterach, proszę o nich trochę opowiedzieć.

- Michał, to typowy młodzieniec z dużego miasta. Przystojny, dobrze wykształcony -  jest architektem wnętrz, prowadzi własną firmę. Jego życie można scharakteryzować jednym słowem: wygodne. Michał nie ma dziewczyny tylko partnerkę Agatę. Dla nich taki związek, wolny od zobowiązań jest wygodny. Zresztą łączą ich też wspólne interesy. Nie mieszkają razem, bo to zbyt duża komplikacja. Są niby razem, w niby związku i jest im z tym dobrze. Bezproblemowo. Michałowi wydaje się, że nic mu do szczęścia nie potrzeba, do czasu...

- Do czasu?

- Nie powiem nic poza tym, że w życiu Michała pojawiają się nagle i niespodziewanie nowe osoby, które przewrócą jego życie do góry nogami.

- Chodzi o kobiety?

- Trafione w dychę... dodam że jedna z nich ma siedem lat. Więcej nie powiem.

- To może porozmawiamy za to trochę o panu. Współtworzył pan między innymi pierwszą część „Vabanku", " Seksmisję"... Jest pan autorem scenariusza do „Kilerów Dwóch"...

- ...mam też inne osiągnięcia... Nauczyłem mojego psa Rufusa wchodzić po schodach, bo strasznie się tego bał.

- Brawo! A wracając do pytania, w komedii czuje się pan doskonale, ale dlaczego skupił się pan właśnie na komedii romantycznej?

- Komedia romantyczna to gatunek filmu, który jest mi najbliższy. Dlatego podjąłem się reżyserii „Nigdy w życiu" i dlatego teraz przedstawiam „Tylko mnie kochaj".

- Będę drążyć. Co to znaczy, że ten gatunek jest panu najbliższy? 

- W komedii romantycznej bardzo ważnym elementem jest umiejętność wyczuwania tęsknot i marzeń każdego z nas. „Tylko mnie kochaj", jak inne tego typu filmy, spełnia marzenia nas wszystkich o prawdziwej miłości, szczęśliwej rodzinie. Lubię pokazywać ludzi którym udaje się znaleźć miłość. Chcę żeby na „Tylko mnie kochaj" widzowie uśmiechali się, czasem głośniej zaśmiali, wzruszyli i zostali z przekonaniem, że życie może być sympatyczne... po prostu.  I to wcale nie tylko na ekranie. Mam nadzieję, że podobnie jak przy „Nigdy w życiu" i tym razem w „Tylko mnie kochaj", uda mi się stworzyć filmowy świat, który zauroczy publiczność i da widzom trochę radości.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Tylko mnie kochaj
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy