"Tropiciel": MOON BLOODGOOD JAKO STARFIRE
Jednym z wojowników w TROPICIELU jest kobieta: piękna córka Pathfindera Starfire, której uczucie do Ghosta nakazuje jej wskazać mu inną drogę do przyszłości. Do roli Starfire Marcus Nispel wybrał Moon Bloodgood - aktorkę, z którą już kiedyś pracował przy jakiejś reklamówce, a która od tego czasu zyskała własną osobowość ekranową. Niedawno zagrała rolę pilota awionetki w "Przygodzie na Antarktydzie".
"Uczuciowa "chemia" między Moon i Karlem "zagrała" od razu, co było bardzo istotne dla filmu - mówi Nispel. - Poza tym rola Starfire była trudna do zagrania, bowiem jest to dziewczyna zaskakująco silna w walce, a jednocześnie obdarzona charyzmą konieczną do przewodzenia społeczności. Moon wspaniale ożywiła tę postać".
Bloodgood natychmiast przyjęła propozycję zagrania w filmie. "Moim zdaniem, to nie tylko film akcji, ale i romans i jeszcze o wyborach, jakich trzeba dokonywać w życiu - mówi aktorka. - Ghost to facet podobny do wielu innych: rozdarty między swą dobrą i złą naturą, zaś Starfire dostrzega jego potencjał i pomaga mu stać się lepszym człowiekiem".
Spodobała się jej także idea wymyślenia nienapisanych rozdziałów historii. "Idea krwawego starcia między Wikingami i Indianami jest fascynująca - uważa Bloodgood. - Zapewne nigdy nie dowiemy się, co się wtedy stało, ale to szerokie pole do fantastycznych spekulacji. To właśnie pociągało mnie w tym scenariuszu - spekulowanie wokół tego, co mogło się zdarzyć, kiedy zetknęły się ze sobą dwie kultury - Wikingów i Indian".
Zdaniem Bloodgood rola Starfire to szczególna rola kobieca w filmie pełnym nie tylko dynamicznej akcji, ale ukazującym drogę życiową kończącą się miłością - oraz przywództwem swej społeczności. Bloodgood sądzi, że niektórzy będą zaskoczeni ukrytym przeznaczeniem jej bohaterki, ale jej zdaniem wszystko ma swój sens, zważywszy choćby na matriarchat obowiązujący w społecznościach pierwotnych. "Scarfire ma mnóstwo siły i intuicji, myślę też, że sporo nauczyła się od ojca, który wcześniej był szamanem tego plemienia - mówi aktorka. - Sądzę, że pomagając Ghostowi w zarzuceniu zemsty i staniu się lepszym człowiekiem było kluczowe w wyborze właśnie jej na następnego szamana. Mam nadzieję, że publiczność uzna, że w pełni na to zasługiwała, chociaż to Ghost sprawił, że uwierzyła w swoją siłę".
Pracę na planie z Karlem Urbanem, Moon Bloodgood będzie wspominać jako szaloną serię przygód i zapierających dech sekwencji kina akcji. "To było jak podróż kolejką górską w lunaparku, myślę, że żaden film nie wymagał ode mnie tyle fizycznego wysiłku - mówi. - W jednej chwili zapierało mi dech, a w następnej przechodziły mi zimne dreszcze, a poza tym miałam tyle scen kaskaderskich? To był taki kołowrotek, że jeszcze teraz kręci mi się w głowie. Ale nie żałuję ani jednej chwili".