Reklama

"Tristan i Izolda": OPOWIEŚĆ O WIEKACH CIEMNYCH

Epicka opowieść o wielkich bitwach, dworskich intrygach i ponadczasowej, acz przeklętej miłości, jaką niewątpliwie jest mit o TRISTANIE I IZOLDZIE, już od dawna była w planach realizacyjnych braterskiego duetu Tony’ego i Ridleya Scottów. „Dwoje ludzi, którzy znaleźli się po przeciwstawnych stronach odwiecznego konfliktu, którzy powinni się nienawidzić, a stali się kochankami” - mówi Ridley Scott, reżyser i producent nagrodzonego Oscarami® epickiego fresku historycznego „Gladiator” i bardzo dobrze przyjętego przez krytykę „Królestwa Niebieskiego”. „To opowieść, która pomimo epickich rozmiarów koncentruje się na ludzkich zachowaniach, a te zdają się niezmienne i ponadczasowe”.

Reklama

Tristan i Izolda to średniowieczna legenda celtycka, która powstała w czasach będących dla nas wielką niewiadomą, a wydarzenia w niej zawarte rozgrywają się pomiędzy upadkiem Imperium Rzymskiego a renesansem. To tragiczna opowieść o zakazanej miłości pomiędzy mężczyzną i kobietą. Legenda wcześniejsza niż mit o Arturze i Ginewrze z Camelotu czy prześwietna sztuka Szekspira „Romeo i Julia”. „Byłem pod wielkim wrażeniem tragicznej natury tej miłości” - tak komentuje to Ridley Scott. „To opowieść tak uniwersalna pod względem dramatycznym i emocjonalnym, że można ją przenieść w każde czasy.”

Zafascynowany tą opowieścią Scott opracowywał materiały przez wiele lat, planując przeniesienie mitu na ekran. Wiedząc o tej fascynacji, scenarzysta Dean Georgaris przesłał do Scott Free, firmy produkcyjnej braci Tony’ego i Ridleya Scottów, swój skrypt. Firma nabyła prawa do niego, jednocześnie wprowadzając pewną zmianę i przenosząc akcję filmu ze średniowiecza w bardziej znany okres historyczny, do którego wydarzenia bardziej pasowały.

Ridley Scott zaangażował się w produkcję, ale nie podjął się reżyserii, poszukał na to stanowisko człowieka, który gwarantował własną wizję tak przebogatego materiału. „Dla mnie, jako producenta, najważniejszym zadaniem było znalezienie odpowiedniego reżysera i danie mu takiej swobody artystycznej, by mógł nakręcić ten film takim, jakim sam go widział” - mówi Anne Lai, współproducentka.

Scott skontaktował się natychmiast z Kevinem Reynoldsem, który potrafił nadać zupełnie nową głębię emocjonalną tak znanym opowieściom przygodowym, jak: „Robin Hood: Książę złodziei”, „Rapa Nui” czy „Hrabia Monte Christo”. „W tej historii jest coś wręcz fascynującego” - mówi Reynolds. - „To taka romantyczna, a zarazem smutna opowieść, nieodparcie kojarząca się z Romeo i Julią, zwłaszcza kiedy widzimy jej koniec.”

Opowieść ta rozgrywa się w czasach, gdy podzielone plemiona angielskie walczą między sobą o bezpańskie terytoria pozostałe po upadku Rzymu. Zagłada imperium przyniosła koniec wszelkim strukturom cywilizacyjnym i tak powstały chaos wykorzystali Anglowie, Sasi i Jutowie, napadając na Brytanię od wschodu, podczas gdy siły irlandzkiego króla Donnchadha (David Patrick O’Hara) wkroczyły ze znajdującej się na zachodzie Kornwalii.

W takich warunkach dorastał Tristan (James Franco), wychowywany przez Lorda Marke’a (Rufus Sewell), człowieka, który stracił rękę w jego obronie podczas jednego z najazdów irlandzkich, kiedy to zginęła cała rodzina Tristana. Już jako młodzieniec Tristan wykazał się nie lada odwagą i sprytem przeprowadzając serię ataków na okupujących kraj Irlandczyków i pokonując nawet najbardziej doborowych wojaków króla Donnchadha. „Tristan jest przepełniony nienawiścią do Irlandczyków, którzy wymordowali mu rodzinę” - zauważa James Franco, aktor znany z występów w serii filmów o Spider-Manie i zdobywca Złotego Globu® za tytułową rolę Jamesa Deana w filmie telewizyjnym. „Widzi także w swoim przybranym ojcu idealnego kandydata na władcę całej Anglii. Gdyby tylko mógł, wyrżnąłby przy okazji wszystkich Irlandczyków.”

Lord Marke, jak zauważa Rufus Sewell, to człowiek szanowany, który potrafił dowieść, iż umie rządzić. „On mógłby być królem – ma wszelkie atrybuty wielkiego przywódcy i władzę – niestety przez fakt, iż utracił prawą rękę, nie może się bronić” - mówi aktor. „Nie jest już największym z wojowników, a to jeden z najważniejszych warunków dla zostania władcą.”

Po jednym z wypadów, podczas którego Tristan po morderczej walce został pokonany, wszyscy uznali młodego rycerza za zmarłego. „Wprawdzie położono go na pokładzie łodzi i wypuszczono ją na morze, w obrządku pogrzebowym godnym Wikinga - wyjaśnia Franco - ale Tristan nie umarł. Został wyrzucony na brzegi Irlandii, gdzie znalazła go kobieta, która uratowała mu życie.”

Tristan nie ma o tym pojęcia, ale jego zbawicielką jest irlandzka księżniczka Izolda, która w młodości utraciła matkę i żyje według surowych reguł ustanowionych dla niej przez króla Donnchadha. „Izolda jest częścią irlandzkiego rodu królewskiego i dlatego tak desperacko pragnie wolności” - wyjaśnia Sophia Myles („Underworld”). „Jest to także bardzo uduchowiona osoba i podskórnie czuje, iż w jej życiu zajdzie ogromna zmiana. Już tego dnia, gdy znajduje człowieka wyrzuconego na brzeg, zakochuje się w nim od pierwszego wejrzenia.”

Oboje zakochują się w sobie i podczas tych krótkich chwil, gdy są razem, z dala od wojny toczonej przez ich kraje, czują się naprawdę szczęśliwi. „On jest wojownikiem, ale wszystko się zmienia w dniu, w którym spotyka Izoldę” - mówi Franco. - „Miłość, która ich połączyła, jest naprawdę niezwykła” - dodaje Myles. - „Ona pochodzi ze świata, w którym wszystko ma swoje miejsce, on z kompletnego chaosu. Całe jego życie to tylko nieustanna walka, dlatego są dla siebie niczym jin i jang. Pasują do siebie idealnie.”

Król natychmiast nakazałby zabicie Tristana, gdyby odkrył, że rycerz nadal żyje, dlatego Izolda odsyła go do Anglii. Po powrocie na dwór Marke’a Tristan nikomu nie wyjawia, gdzie przebywał.

Tymczasem król Donnchadh zaprosił władyków angielskich ze wszystkich frakcji na turniej, którego główną nagrodą miała być ręka Izoldy, mając skrytą nadzieję, że poróżni to żądnych zaszczytów baronów Anglii. „Dlatego też Lord Marke wysyła na turniej do Irlandii swojego czempiona - Tristana, który zwycięża wszystkich w turnieju i przywozi córkę króla, nie mając nawet pojęcia, że jest to ta sama Izolda, w której jest zakochany” - wyjaśnia Rufus Sewell, aktor znany z filmów: „Dark City”, „Obłędny rycerz” i „Legenda Zorro”. - „W efekcie mamy taką oto sytuację, że jego przybrany syn, w którym Marke pokłada tak wielkie nadzieje, jest zakochany na zabój w kobiecie, którą przywiózł jako żonę dla swojego mentora.”

Marke poślubia Izoldę i przygotowuje się do objęcia tronu całej zjednoczonej Anglii rujnując tym samym plany Donnchadha rozbicia raz na zawsze jedności plemion. „Marke nie ma pojęcia, że nowo poślubiona żona kocha jego pasierba Tristana” -kontynuuje Sewell. - „Marke kocha nie tylko ją, on kocha także Tristana. Mamy do czynienia z dość dziwnym trójkątem uczuć.”

„Tristan jest typowym bohaterem tragicznym, rozdartym pomiędzy lojalnością dla króla i przepełniającą go miłością do wybranki serca” - mówi Franco. - „Jego tragiczność wynika z niemożności pogodzenia tych dwóch aspektów lojalności.”

Franco był pierwszym aktorem, jaki znalazł się w obsadzie filmu. „James to nie tylko utalentowany, ale również niezwykle oddany i skupiony na roli aktor” - mówi Ridley Scott. - „Już po pierwszym spotkaniu wiedziałem, że jego rozmiłowanie w tej opowieści czyni go kandydatem idealnym do roli Tristana.”

Kontynuując rozmowy z Franco, producenci zaangażowali początkującą aktorkę Sophie Myles, która pojawiła się już w filmach: „Thunderbirds”, „Underworld” czy „Z piekła rodem”, ale po raz pierwszy otrzymała tak dużą rolę na planie TRISTANA I IZOLDY.

„Sophia jest bardzo utalentowana, gra wręcz instynktownie” - mówi producent wykonawczy Jim Lemley. - „Mieliśmy przeświadczenie, że jest wystarczająco niewinna, roztropna i odważna, by idealnie wcielić się w postać Izoldy. Wiedzieliśmy to, ledwie przekroczyła próg pokoju przesłuchań. Każdy, kto obejrzał to nagranie, odnosił takie samo wrażenie.”

„Byłam bardzo poruszona tym scenariuszem” - wspomina Myles. - „Nie mogłam go odłożyć. Był tak doskonały i wciągający, gdy go czytałam, a zarazem bardzo frustrujący, bowiem pragnęłam, by udało im się połączyć, choć wiedziałam, że to niemożliwe.”

Rufus Sewell został Lordem Markiem - ostatnim bokiem tego miłosnego trójkąta. „Szukaliśmy kogoś, kto ucieleśniłby nie tylko siłę, szlachetność, władczość, a zarazem ojcowską miłość Marke’a, ale i byłby w stanie przedstawić pewien rodzaj wrażliwości, której nie nazwano by słabością” - tak komentuje ten wybór reżyser Kevin Reynolds. -„Chociaż dotychczas Rufus był znany raczej z mroczniejszych ról, to potrafi być naprawdę ujmujący i dowcipny. Postanowiliśmy zatem pokazać go ze strony, z jakiej widzowie nie mogli go do tej pory poznać.”

Lemley pracował już z pochodzącym ze Szkocji aktorem Davidem Patrickiem O’Hara przy „Walecznym sercu” i bez wahania wskazał na niego, jako na odtwórcę roli króla Donnchadha. „To przewrotna i potężna postać, zła, ale to nie jest zło rodem z kreskówki” - podkreśla Lemley. - „To człowiek o nader porywczym temperamencie, również mający cechy rozważnego władcy, co wydaje się dość trudne do pogodzenia. Dawid idealnie pasuje do tej roli, co wiedziałem od pierwszego spotkania z nim.”

Reynolds zdawał sobie doskonale sprawę, że nakręcenie tak obrazowych i realistycznych scen batalistycznych, jakie miał w swoich wizjach, zwłaszcza przy tak krótkim okresie zdjęciowym, będzie nastręczało wiele trudności. Dlatego też postanowił zwrócić się do najlepszych koordynatorów i choreografów walk znających doskonale zwłaszcza realia tej epoki. „W tym filmie nie ma wielkich państw” - zauważa Reynolds. -„W tamtych czasach prawie w ogóle nie było wielkich państw posiadających armie. Dlatego też walczono w nieco inny sposób, niż to sobie wyobrażamy. To były raczej ciągi bardzo zawziętych pojedynków.”

Reynolds wybrał na stanowisko koordynatora walk Nicka Powella, który pomagał stworzyć wielkie sceny batalistyczne w „Braveheart - Walecznym sercu”, „Gladiatorze” i „Ostatnim samuraju”. „Jest jedna zasada, której pozostaje wierny bez względu na rodzaj kręconego filmu, a jest nią autentyzm odtwarzanych walk” - relacjonuje Powell. - „Należy założyć istnienie jakiegoś stylu walki już na początku prac nad filmem. W tym wypadku musieliśmy dostosować go do realiów średniowiecza, ale nikt za bardzo nie wie, jak wtedy walczono. Na szczęście, wiele można wywnioskować analizując broń, jaką walczono w tamtym okresie.”

Pierwszy zadaniem było przygotowanie do roli głównego bohatera. Franco trenował ostro już na sześć miesięcy przed rozpoczęciem produkcji. W momencie gdy do ekipy dołączył Powell, rozpoczęli wspólnie pracę nad koordynacją walk i kaskaderki. „Zacząłem pracę nad nim na niespełna cztery tygodnie przed rozpoczęciem zdjęć do pierwszej sekwencji walki” - wspomina Powell. - „W pierwszym miesiącu pracy ćwiczyliśmy siedem dni w tygodniu, udoskonalając choreografię i ćwicząc walki. Franco ćwiczył z dużym poświęceniem, by dojść do zadowalającej formy, i nauczył się dość biegle władać mieczem.”

Większa część obsady musiała przejść jakieś szkolenia, a to jazdy konnej albo walki na miecze bądź obycia z łukiem i strzałami. „Mieliśmy szczęście, że aktorzy dobrani do tego filmu byli w tym dobrzy” - dodaje Powell. - „Wszyscy zdołali na czas opanować podstawy szermierki i użycia innych broni w stopniu uwiarygodniającym ich role. Rozumieli potrzebę autentyzmu pokazywanych wydarzeń i pracowali naprawdę ciężko, byśmy zdołali go osiągnąć.”

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Tristan i Izolda
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy