Reklama

"To ja, złodziej": O POWSTAWANIU FILMU

Film powstał na podstawie scenariusza Piotra Wereśniaka "Zanim przyjdzie zima", który w 1995 roku zdobył główną nagrodę w konkursie Filmnetu. Tym sukcesem Wereśniak, wtedy był jeszcze studentem, zwrócił na siebie uwagę po raz pierwszy. Scenariusz początkowo pomyślany był jako podstawa godzinnego filmu telewizyjnego. Jacek Bromski najpierw miał go produkować, potem reżyserować. Producentem miała być telewizja Filmnet, która jednak wkrótce została wchłonięta przez Canal+. Prawa do tekstu pozostały w gestii południowoafrykańskiej firmy M-Net. Po kilku latach projekt wrócił do Polski, do studia Filmowego "OKO". To właśnie "OKO" zaproponowało Bromskiemu zrobienie filmu. Bromski wspomina: "Kiedy po latach, za namową Tadeusza Chmielewskiego przeczytałem go (scenariusz - przyp. red.) na nowo, postanowiłem opowiedzieć tę historię inaczej i w sposobie opowiadania zobaczyłem szansę na film formalnie inny niż te, które robiłem do tej pory. A to dla reżysera jest zawsze perspektywa bardzo kusząca".

Reklama

Po sukcesie "U Pana Boga za piecem" mówiono, że Jacek Bromski najlepiej czuje się w komedii. Film "To ja złodziej" nie jest jednak komedią w pełnym tego słowa znaczeniu. Chociaż nie brakuje w nim charakterystycznego dla Bromskiego humoru, film traktuje o rzeczach poważnych: o nastolatkach z rozbitych, patologicznych rodzin, którzy samodzielnie zadecydować muszą, czy ich dorosłe życie musi wiązać się z notorycznym łamaniem prawa, czy też dana im będzie szansa wyjścia na prostą. Sam reżyser pytany o to, jaki będzie jego film: smutny, czy śmieszny odpowiedział: "Trudno mi określić jego gatunek, ale gdybym został zmuszony do tego na torturach, to pewnie wykrztusił bym z siebie określenie w rodzaju 'poważna komedia dygresyjna'. Kiedy moja żona opowiada jakąś historię, która normalnie daje się opowiedzieć w dziesięć minut, zajmuje jej to zwykle około pół godziny, albo i dłużej. Tyle po drodze pojawia się dygresji i wątków ubocznych, z których jednak każdy ma swój ciężar, a przynajmniej puentę. Pozazdrościłem jej tej zdolności i pomyślałem, że dałoby się w ten sposób nakręcić film".

Zdjęcia do filmu rozpoczęły się 12 sierpnia ubiegłego roku. Kręcone były w Warszawie i okolicach. Budżet filmu wyniósł ponad 2,5 miliony złotych.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: To ja, złodziej
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy