"Testosteron": Tomasz Konecki o ?Testosteronie?
Bardzo jest trudno odpowiedzieć na pytanie jakim filmem jest "Testosteron".
Stwierdzenie ,że jest to historia 7 powiązanych ze sobą bohaterów i ich relacji z kobietami, brzmi zbyt lakonicznie. Jako reżyser znający olbrzymi potencjał komediowy tego filmu wiem to najlepiej. Wyobraźmy sobie jakim filmem na pewno "Testosteron" nie jest. Zróbmy mały eksperyment i porównajmy go z jednym ze znanych mi filmów również z 7 bohaterami, który dobrze pamiętam z "7 samurajami" Akiro Kurosawy. Wspaniała historia Jedyne, co się w tym karkołomnym porównaniu zgadza, to liczba ról pierwszoplanowych. Wszyscy pamiętamy motywacje głównych bohaterów. Szlachetni samurajowie chronią wioskę przed bandytami w imię wzniosłych rycerskich idei.
Teraz otwiera się pole dla naszej wyobraźni.
Jak może wyglądać film, który jest całkowitym zaprzeczeniem filmu Kurosawy? Po pierwsze jest komedią, a po drugie motywacje naszych bohaterów są zgoła inne. Głównym ich motorem działania w wielu sytuacjach, jest nie jakaś szczytna idea, a jedynie gwałtowne podniesienie poziomu Testosteronu w organizmie.
Cóż za cyniczny punkt spojrzenia na ornitologa, prawnika, muzyka, przedstawiciela agencji reklamowej, kelnera, parazytologa i filmowca. Ważne, że to spojrzenie może być dla każdego z widzów odkrywcze. Nasi filmowi mężczyźni jawią się jako postaci groteskowe i komiczne. Często nie mogą dać sobie rady ze swoja fizycznością.
Ten zaskakujący obraz świata mężczyzn jest równie śmieszny dla kobiet jak i dla nich samych. Podczas pracy nad filmem, niejednokrotnie, zadawałem sobie pytanie ile razy w moim życiu ja sam dokonywałem wyborów, nie w imię tego co myślę, lecz zgodnie z biologią mego organizmu i doszedłem do wielu wręcz zabawnych wniosków.