Reklama

"Tej nocy będziesz mój": REŻYSER O FILMIE

Ostatni film Davida Mackenzie dzieje się na festiwalu T in the Park w Szkocji i opowiada o dwojgu muzykach, którzy zostają do siebie przykuci kajdankami. Na początku oczywiście odnoszą się do siebie wrogo, ale z czasem zaczynają się w sobie zakochiwać.

David, który wcześniej wyreżyserował "Hallama Foe" i "Młodego Adama" opowiedział STV o swoim nowym filmie, który został nakręcony w trakcie festiwalu w 2010 roku w ciągu czterech i pół dnia, ze szczątkową ekipą. Film tak świetnie oddaje ducha muzyki, że masz ochotę zabrać namiot i zanurzyć się w to doświadczenie.

Reklama

O filmie:

"Uświadomiłem sobie niedawno, że miłość to dobra rzecz. Teraz mam rodzinę. Jestem ojcem. Przypuszczam, że ma to znaczący wpływ na moje poglądy. "Tej nocy będziesz mój" to właściwie film o jednonocnej przygodzie i w tym kontekście ma prawo być romantyczny. Potencjalny lukier opowieści jest trzymany w ryzach przez błoto oraz chaos panujące na festiwalu. (...) Więc to nie jest taka cukierkowa komedia romantyczna, choć trochę zmierza w tym kierunku. Może myślałem, że jestem antyromantyczny - mówi Mackenzie ze śmiechem - a tak naprawdę nigdy taki nie byłem".

O festiwalu:

"Byłem już na T in the Park kilka razy, ale nigdy nie zostałem na noc. Chodziłem na koncerty w ciągu dnia, ale tak naprawdę nigdy nie mieszkałem na polu namiotowym. Wiedziałem mniej więcej, czego się spodziewać - w końcu zaliczyłem już parę muzycznych imprez w swoim życiu… Kiedy tam jesteś przez cały festiwal, totalnie zanurzasz się we wszystko. Przyjechaliśmy z ekipą dzień wcześniej, więc w sumie spędziliśmy tam cztery i pół dnia. Przez cały czas sporo kręciliśmy, żeby mieć pełny obraz sytuacji".

O pomyśle:

"Pomysł stworzenia filmu w miejscu, w którym wszystko wymyka się spod kontroli, wydał mi się ciekawy, bo w takiej sytuacji ty też musisz dać się porwać biegowi zdarzeń i być gotowym na zmianę planów, jeśli wymagają tego okoliczności".

O aktorach:

"Do głównych ról zostali wybrani Luke Treadaway i Natalia Tena, którzy są nie tylko aktorami, ale i muzykami. Wszyscy aktorzy musieli się całkowicie wejść w swoje role, bo kręciliśmy bardzo szybko. Musieli mi zaufać. Myślę, że świetnie się spisali. Byli sobą od początku do końca. To niesamowicie utalentowani młodzi aktorzy, z fantastyczną energią. Cieszę się, że mogłem z nimi pracować".

O pracy:

"Jest coś niesamowitego w pomyśle, żeby na gorąco próbować uchwycić ducha i energię festiwalu, szczególnie tak fajnego jak T in the Park. Kiedy zaczęliśmy kręcić, byliśmy wciągani przez wszystko, co się wokół działo. To było szczególne doświadczenie i wielka przyjemność. Musieliśmy mieć oczy dookoła głowy, być twórczy i wykorzystywać nadarzające się okazje. Coś fantastycznego.

Prawie wszystkie interakcje z tłumem w pewien sposób zmieniają film. Kręciliśmy wiele ujęć z ukrycia i nagle znajdowaliśmy się w środku jakiejś akcji, co totalnie zmieniało atmosferę, a aktorzy natychmiast w to wchodzili. Było też kilka momentów, kiedy skakałem po trzech scenach, żeby nakręcić ciekawe ujęcia z życia festiwalu, a potem wpleść je do filmu.

Myślę, że T in the Park jest jednym z głównych bohaterów filmu i tak powinno być. Festiwal jest czymś, z czego się bierze cała akcja. Mieszkaliśmy na polu namiotowym i kręciliśmy głównie w nocy. Cztery i pół dnia na T in the Park w zimnie i na trzeźwo były ciekawe i odświeżające. Większość ludzi jeździ na takie imprezy po prostu po to, żeby rozpuścić włosy i robić to, co się zwykle robi na festiwalach. My, pracując wiele godzin, byliśmy tam, ale patrzyliśmy na wszystko z innej perspektywy. I to właśnie było ciekawe".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Tej nocy będziesz mój
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy