"Tatarak": KRYSTYNA JANDA
Życie, moim zdaniem, jest ważniejsze niż sztuka i cenniejsze niż sztuka, miesza się też ze sztuką i jest inspiracją wieczną, tworzywem podstawowym dla każdego, kto "tworzy". Najczęściej "dzieła" nie dorównują życiu, ale potrzeba, aby życie chwalić i je opisać, każe ponawiać próby i daje wieczny sens wszelkiej twórczości, szczególnie, kiedy doświadczenia życiowe stają się "obsesją".
Gdyby kiedyś ktoś prześledził wszystkie wersje scenariusza do filmu Tatarak, zrozumiałby, jak długą i krętą drogę przebył film, który zostaje ofiarowany widzom, jak długo opowiadanie Jarosława Iwaszkiewicza było inspiracją jedyną, jak długo wszystko tej historii, opisanej przez Niego, było podporządkowane, jak długo z nim szły "zmagania" i jak powoli część współczesna filmu, zakładana zresztą od początku, rosła, zmieniała znaczenia i tematy, tańczyła dookoła Iwaszkiewicza i oddalała się.
Spotkałam się z Andrzejem Wajdą po latach, choć nigdy nie rozstaliśmy się jako przyjaciele. Zaczęliśmy na nowo pracę z ciekawością siebie po latach, doświadczeni życiowo, zmienieni jako ludzie, z bagażem doświadczeń zawodowych. Spotkaliśmy się i zaczęliśmy pracę, z tym samym entuzjazmem i determinacją, gotowością na wiele? jak przed laty. Walczyliśmy z obranym tematem, jak na nas przystało, ale temat inny, bolesny, silny cały czas był obok nas i oboje to czuliśmy. Pewnego dnia Andrzej zapytał mnie, czy podaruję go filmowi. Zgodziłam się ze wzruszeniem i wdzięcznością.
Oddałam temu filmowi moją historię. Decydując się na to, nie wiedziałam jaki będzie rezultat artystyczny, ale przyznam, że było to dla mnie mniej ważne. Film powstał. Jest skończony . Niezależnie od tego, jak zostanie przyjęty, nie żałuję. Coś, co było dla mnie najcenniejsze, zostało zarejestrowane na zawsze. Na zawsze. Między innymi dlatego, że jest to film Andrzeja Wajdy. Nie ma drugiego reżysera na świecie, któremu bym tak zaufała.
Niech film teraz żyje własnym życiem, ja się wycofuję. Robić swoje rzeczy. Życzę temu filmowi szczęścia i wrażliwej publiczności. Zostaję z uczuciem wdzięczności dla Andrzeja, Jego odwagi i taktu. Dziękuję wszystkim, którzy zrobili ten film.
Krystyna Janda