Reklama

"Tańcząc w ciemnościach": PRASA O FILMIE

Nagłówki z prasy po ogłoszeniu werdyktu w Cannes:


A Star is Björk!

(France Soir, Cannes Soir, 22. V. 2000)


Björk to fenomen!

(Aujourd’hui en France, 22. V. 2000)


Björk, ogień i lód!

(Le Matin, 22. V. 2000)


Prowokacja ukoronowana!

(France Soir, Cannes Soir, 22. V. 2000)


Genialny idiota!

(Sonntagszeitung, 21. V. 2000)


Lars von Trier – król festiwalu!

(Le Temps, 22. V. 2000)


To wspaniały współczesny melodramat, a Björk jest niedościgniona. Wybór jej do tej roli był naprawdę świetnym pomysłem.

Reklama

(Howard Feinstein, The New York Post, 23. V. 2000)


Żaden film nie zasłużył za Złotą Palmę tak jak Tańcząc w ciemnościach Larsa von Triera. Strzał w dziesiątkę. (...) Podobnie jak Przełamując fale, Tańcząc w ciemnościach to film o bezgranicznym poświęceniu dla ukochanej osoby jako najwyższej, najdoskonalszej formie miłości. (...) Von Trier nakręcił film przejmujący. Od pierwszych scen chwyta za serce i już nie puszcza. Na festiwalowej projekcji słychać było płacz. (Elżbieta Ciapara – Taniec z Palmami, Film, nr 7/2000)


Należę do tych, którzy poddali się Tańcząc w ciemnościach Larsa von Triera. Ja tańczyłam z nim w ciemnościach (...). Czyż nie na tym polega wielkość twórcy filmowego, że zawładnął nami wszystkimi?

(Grażyna Torbicka, wypowiedź w programie Kocham kino)


W obliczu tego filmu inne propozycje wydają się niemal błahe.

(Barbara Hollender, korespondencja z Cannes, Rzeczpospolita, 18.05.2000)


Film zaczyna się jak najzwyklejszy dramat obyczajowy, w zakończeniu przechodzi w tragedię o antycznym niemal wymiarze, a jednocześnie jest musicalem z rozwiniętymi scenami tanecznymi. I, proszę mi wierzyć, wszystko składa się w całość.

(Zdzisław Pietrasik – Kamerą w twarz, Polityka, nr 23/2000)


Tańcząc w ciemnościach odbiega od Dogmy i stylem, i tematem, ale zbliża się do jej ducha, w ogólniejszy sposób urzeczywistniając sformułowane tam założenia. Z manifestacyjną przesadą podejmuje klasyczne kody amerykańskiego przemysłu rozrywkowego i przez karykaturalne przerysowanie rujnuje ich emocjonalny sens. Jego film roztacza przed widzem pełna galerię uczuć, według koncepcji, by tak rzec, artystycznie rozstawionych przed dworcem walizek, które zachęcają do odbycia podróży. (...) Przez całą tę rapsodię w łachmanach reżyser – z ironią i czułością – wychwala i wykpiwa równocześnie owe uczucie szczęścia, jakie wywoływały niegdyś sobotnie wieczory w kinie na rogu. Kinie, które wkrótce przestanie istnieć. A może już nie istnieje. (...) Björk nadała Selmie znamiona wspaniałej prawdy. Emanuje uczuciem, jasnością, inteligencją, ma w sobie magię – na podobieństwo tych zuchwałych figlarzy z bajek islandzkich, które towarzyszyły jej dzieciństwu. I które z przyjemnością rekonstruuje dla nas w brawurowych scenach, rozsadzających ramy gatunkowego schematu.

(Freddy Bauche, Le Matin, nr 6/2000)


To musiało nastąpić. Po 16 latach kręcenia filmów, które – zgodnie z intencjami reżysera – miały „uwierać widzów, jak kamyk w bucie”, Lars von Trier zrealizował w końcu film piękny. Od Elementu zbrodni nie mieliśmy wątpliwości, że to twórca niezwykle utalentowany i oryginalny, swój image budował jednak przede wszystkim na eksperymencie i wszelkiego rodzaju udziwnieniach oraz badaniu dewiacji. I zazwyczaj forma była raczej sucha, jak najprostsza, uzależniona od przesłania filmu. Teraz twórca pozwolił sobie na piękno formalne i tę odrobinę sztuki, która prawdziwemu kinu nigdy nie szkodziła.

(Leo Castello, New Art Examiner, nr 7/2000)

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Tańcząc w ciemnościach
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy