Reklama

"Szybcy i wściekli": ZDJĘCIA I SCENOGRAFIA

Kręcenie zdjęć do „Szybkich i wściekłych” rozpoczęło się w niewyobrażalnie skwarny dzień w lipcu zeszłego roku na parkingu Stadionu Dodger. Zgodnie z przesłaniem filmu pierwszy materiał zdjęciowy powstał na bazie scen pokazujących startujący wóz Briana - imponujący zielony Eclipse. Ekipa przeniosła się następnie w inne, równie ciekawe plenery Los Angeles, głównie okalające centrum rejony Angelino Heights, Silverlake i Echo Park. Niektóre sceny nakręcone zostały w dzielnicy Little Saigon, leżącej w obrębie podmiejskiego Westminster. Tłem dla wyścigów samochodowych była autostrada Pacific Coast Highway niedaleko Trancas oraz długa i szeroka Prairie Avenue w El Segundo. Olbrzymią jeśli chodzi o skalę sekwencję „wojny prędkości” obserwowało około 1500 właścicieli wozów i entuzjastów tego rodzaju wyścigów, którzy tłumnie zapełnili tereny międzynarodowego portu lotniczego w San Bernardino. Wielu fanów chciało zobaczyć swoje maszyny na ekranie, toteż nie zniechęcił ich nawet kilkudziesięciostopniowy upał i palące słońce San Bernardino. Dla tego właśnie ujęcia scenograf Waldemar Kalinowski skonstruował całe miasteczko pod namiotem, jak również zaaranżował obszar wyścigów.

Reklama

Biorąc pod uwagę wyjątkowe wymagania związane z kręceniem zdjęć rejestrujących ogromne prędkości samochodów, na potrzeby filmu zaprojektowana została przez Mica Rodgersa, koordynatora elementów kaskaderskich, specjalna konstrukcja określana mianem „Mic Rig” (platforma Riga). Do tej pory platformy wykorzystywane przy kręceniu tego rodzaju zdjęć miały dość ograniczone możliwości. „Mic Rig” zaoferował filmowcom coś zupełnie nowatorskiego, zarówno jeśli chodzi o rozwijanie prędkości, jak i swoją zwrotność. Ponadto, zdjęcia kręcone z poziomu platformy dają iluzję niemalże zetknięcia z ziemią i całkowitego zespolenia z samochodem.

Przy tak technologicznie zaawansowanym projekcie, jakim jest niewątpliwie film „Szybcy i wściekli” wykorzystana została cała gama dostępnych środków i sprzętów, które pozwoliły na nakręcenie wszystkich scen pościgów, zderzeń, jazdy ciężarówkami, etc. Zaangażowanie ekipy filmowców w tym zakresie było wręcz niewiarygodne. Nie należały do rzadkości takie widoki jak Core i jego operatorzy kamer ubrani w ochronne stroje i kaski, pędzący na złamanie karku i filmujący sceny o oszałamiającej prędkości. To się nazywa poświęcenie!

Reżyser filmu Rob Cohen powierzył sprawy zaprojektowania scenografii i kostiumów dwóm artystom pochodzącym z Europy Wschodniej - scenografowi Waldemarowi Kalinowskiemu i kostiumografowi Sanji Milkovic Hays. Jak wspomina Kalinowski: „Dla osób żyjących w czasach komunistycznej Polski, amerykańska kultura samochodowa stanowiła uosobienie wolności, której wszyscy tak bardzo pragnęliśmy. Był to zarazem sen o lepszym, piękniejszym świecie, prawdziwa Ameryka - facet za kierownicą swojego samochodu, pędzący ciągnącą się po horyzont autostradą no i dziewczyna u jego boku. Pamiętam dobrze, kiedy byłem jeszcze w szkole z rąk do rąk przekazywaliśmy sobie czasopismo wydawane wtedy przez agencję rządu amerykańskiego, opisujące historię kalifornijskiego chłopca, który przy pomocy ojca kompletował ze znalezionych części swój własny samochód. Wszyscy byliśmy wtedy pod ogromnym wrażeniem tego artykułu. Kiedy Rob zadzwonił do mnie, proponując współpracę przy filmie, zdałem sobie sprawę, że jest bezpośredni związek między tamtą opowieścią a tematem „Szybkich i wściekłych”. Tutaj dzieciaki też niejako budują swoje własne samochody wyścigowe, a robią to sami 18, 19 i 20-latkowie.”

Jeśli chodzi o pracę przy projekcie, Kalinowski wspomina: „Rob ma bardzo silne wyczucie wizualne obrazu i od razu wie, jak pewne sceny mają wyglądać. Chciał, aby ten film był mocno osadzony w realiach Los Angeles i subkultury auto-moto. Z tego właśnie względu dokonaliśmy wyboru lokalizacji w jednych z najstarszych części miasta - Angelino Heights i Echo Park, niezwykle interesujących miejsc, które na szczęście nie zdążyły się jeszcze opatrzeć widzom na ekranie. Nasze L.A. wygląda trochę jak pustynia i czasem wydaje się zupełnie nierealne, ale zarazem emanuje niezwykle silną energią, którą staraliśmy się uchwycić i pokazać.”

Drugim istotnym elementem obrazu, stanowiącym integralną część wyobrażenia reżysera były kostiumy, zaprojektowane na porzeby filmu przez pochodzącą z Bośni Sanję Milkovic Hays. Swoją wizję autorską artystka tłumaczy w ten sposób: „Zasadniczo za podstawę przyjęłam głęboko amerykański styl ‘garażowy’. Był to jednak tylko punkt wyjscia, z którego doszłam do bardzo rozbudowanej kombinacji stylów. W filmie bohaterowie wyglądąją na noszących się na luzie, a tak naprawdę to oni nie dbają wcale o to, co mają na sobie. W modzie są nonszalanccy i wcale nie podążają za nowymi trendami ulicy. Takie właśnie podejście do ubioru sprawia, że we wszystkim wyglądają doskonale, chociaż sprawiają wrażenie jakby wychodząc z łóżka wrzucili na siebie pierwszy lepszy ciuch.”

„Jeśli chodzi o nasze młode kobietki”, kontynuuje Hays, „zdecydowaliśmy się na nieco bardziej świadome elementy współczesnej mody, nie popadając przy tym w zbędną przesadę. Dla przykładu, kreowana przez Jordanę Brewster Mia nie jest osobą, która śledzi nowinki ze sklepów odzieżowych, a jednocześnie we wszystkim wygląda bardzo dobrze. Z kolei Letty w wykonaniu Michelle Rodriguez reprezentuje stonowany styl american combat - jej spodnie przywołują na myśl postaci zachodnich ‘wojowników’. Pamiętając o przewodnim temacie filmu widzimy, że na ekranie dziewczęta współzawodniczą często z chłopakami, co nadaje im nieco męskiego wyrazu. Żeby zrównoważyć nieco tę męską energię trzeba było sięgnąć do bardziej kobiecych elementów jak zalotne sukienki, dopasowane jeansy, siateczki i skóra.”

Chcąc dać widzom jak najbardziej wiarygodne wyobrażenie o tym, czym jest jazda samochodem z prędkością ponad 270 kilometrów na godzinę, reżyser Rob Cohen skorzystał z pomocy grupy specjalistów od efektów wizualnych. Tą stroną „Szybkich i wściekłych” zajęli się Syd Dutton, Bill Taylor i Michael J. Wassel z Ilussion Arts. Sam Cohen jest wielkim innowatorem w tej dziedzinie, bowiem efekty wizualne stworzone na potrzeby jego wcześniejszego widowiska filmowego „Ostatni smok” („Dragonheart”) stanowiły ogromny skok w sposobie ekranowego podejścia do obrazu. Podczas prac nad filmem Cohen aktywnie zaangażowany był zarówno w projektowanie ogromnej postaci smoka, jak i przeniesienie projektu na taśmę filmową za sprawą efektów komputerowych najnowszej generacji. Po raz pierwszy w historii dużych produkcji filmowych postać jednego z głównych bohaterów została całkowicie wykreowana za sprawą techniki cyfrowej.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Szybcy i wściekli
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy