"Szybcy i wściekli": O PRODUKCJI
Rob Cohen, należący obecnie do grona najbardziej wszechstronnych reżyserów, podejmujących różnorodną tematykę - „Smok: Historia Bruce’a Lee” („Dragon: The Bruce Lee Story”), „The Rat Pack” dla HBO, „Sekta” („The Skulls”), „Ostatni smok” („Dragonheart”), „Tunel” („Daylight”) - za metodę swojej pracy twórczej przyjmuje zagłębienie się w temat i opowiedzenie historii, tak jak ona naprawdę wygląda. Uliczne wyścigi zagranicznych samochodów wydawały się Cohenowi tematem wystarczająco fascynującym, aby zająć się nim na poważnie i przenieść go na ekran.
„Jest w tej historii coś pierwotnego - żądza przełamywania własnych ograniczeń i wyznaczania granic ludzkich możliwości. Jest również ogromna precyzja. Jest to świat oparty na własnych rytuałach, posługujący się swoistym językiem, sławiący swoich bohaterów, a nierzadko też czarne charaktery. To świat, którego muzyką jest ryk silników”, twierdzi Rob Cohen, który sam doświadczył siły i atrakcyjności tej wyjątkowej subkultury, uczestnicząc w kilku tego rodzaju wyścigach organizowanych nocą w rejonie przemysłowych przedmieść Los Angeles. „Wyścigi samochodów to nie tylko hobby - to cały wiążący się z nimi styl bycia, w zadziwiający sposób zataczający coraz szersze, wielokulturowe kręgi. Ta subkultura rozciąga się z Los Angeles na cały świat poprzez specjalistyczne czasopisma, strony internetowe, slang i odwieczne ludzkie pragnienie, aby pokonać swoje własne słabości.”
„Szybcy i wściekli” pozwalają widzowi zasiąść na miejscu kierowcy wozu, który wydaje się z jednej strony znajomy, z drugiej zaś poprzez ogromne zaawansowanie technologiczne całkiem niewyobrażalny. W nowej mowie potocznej tego rodzaju wozy, nawiązując do ich dalekowschodniego pochodzenia, określane są mianem ‘azjatyckich rakiet’ (ang. ‘rice rockets’). Są to sprowadzane w częściach głównie z Japonii, rzadziej z Niemiec, wozy kompletowane i udoskonalane z najwyższą precyzją artystyczną przez fanatycznych właścicieli, którzy wydają fortuny na wykonywane na specjalne zamówienie silniki i detale karoserii. Tego typu cacka technologiczne są potem eksponują w całej okazałości podczas nocnych konkurencji, wykraczających często poza granice dopuszczalności prawnej.
Jak twierdzi Cohen: „Wiele napisano i powiedziano do tej pory na temat miejsca samochodu w rozwoju amerykańskiej kultury. Samochód symbolizuje wolność i mobilność. Jest w życiu każdego człowieka taki okres, kiedy uzależniony jest od swoich rodziców w kwestii przemieszczania się i zmiany miejsca przebywania. I nagle, w wieku 16 lat człowiek otrzymuje prawo jazdy. Od tego momentu jesteś wolny i nigdy już nie zapomnisz, że to właśnie samochód dał ci tę wolność.” „To co pokazujemy w „Szybkich i wściekłych” przywołuje na myśl konwencję westernu, odtworzoną we współczesnym, miejskim stylu. Film nawiązuje bowiem do ważnych elementów tego klasycznego gatunku - lojalności, zdrady, wolności. Jedyna różnica tkwi w tym, że zamiast wierzchowców mamy siłę koni mechanicznych.”
Nad projektem „Szybkich i wściekłych” Cohen pracował z producentem Neilem H. Moritzem, o którym można powiedzieć, że ma wbudowany wewnętrzny barometr wyczulony na stopień zainteresowania widzów filmem. Świadczą o tym jego cieszące się ogromną popularnością przedsięwzięcia filmowe jak chociażby „Szkoła uwodzenia” („Cruel Intentions”) i „I Know What You Did Last Summer”. Do tego tandemu dołączył Daugh Claybourne, który rozpoczynał swoją karierę filmową u boku Francisa Forda Coppoli przy realizacji „Czasu Apokalipsy”, a ostatnio sygnował swoim nazwiskiem produkcję „Maski Zorro”. Po wstępnym ustaleniu miejsca rozgrywających się wydarzeń - Los Angeles, oraz ogólnego zarysu fabuły - uliczne wyścigi samochodowe oraz sportretowanie wycinka amerykańskiej subkultury młodzieżowej, filmowcy zajęli się prowadzeniem intensywnych ‘ulicznych sond’. Jak twierdzi Claybourne, który jako obserwator uczestniczył w kilku nocnych wyścigach samochodowych „Te szaleńcze gonitwy dają dzieciakom poczucie, że w realny sposób wykorzystują swój czas. Oni naprawdę inwestują w te cacka techniczne, a tym samym ich uwaga odciągana jest siłą rzeczy od mniej ciekawych aspektów kultury ulicy. Cała energia inwestowana jest bowiem w samochody.”