Reklama

"Sztandar chwały": INFORMACJE O FOTOGRAFIE JOE ROSENTHALU

Zdobywca Nagrody Pulitzera za fotografię i autor jednego z najczęściej powielanych zdjęć w historii fotografii, Joe Rosenthal, przyczynił się do powstania znaczków pocztowych, plakatów, okładek niezliczonych magazynów i dzienników, a nawet pomnika ku czci żołnierzy piechoty morskiej Marine Corps War Memorial w Arlington (Wirginia).

Podobnie jak bohaterowie z jego zdjęcia, którzy przeżyli bitwę, sam Rosenthal stał się gwiazdą. Początkowo komisja wojskowa przydzieliła mu kategorię 4-F (niekwalifikującą go do służby w wojsku) z powodu słabego wzroku, lecz potem przeklasyfikowano go do kategorii 2-AF (pełne odroczenie służby wojskowej), ponieważ - jak wyjaśniano to w pewnym artykule, który w tamtym czasie ukazał się w magazynie Time - zdjęcie uprawniało go "do kategorii lepszej niż 4-F".

Reklama

Mimo to zdjęcie wywoływało kontrowersje. Kilka dni po tym, jak słynne już zdjęcie trafiło na pierwsze strony dzienników w Ameryce, pewien reporter zapytał Rosenthala, czy ujęcie było pozowane. Rosenthal, myśląc, że reporter miał na myśli inne, niewątpliwie pozowane zdjęcie marines cieszących się przy fladze, odpowiedział: "Pewnie, że tak". Fakt, że fotografia przedstawia drugie zatknięcie flagi tego dnia, dolał oliwy do ognia i przez pięćdziesiąt kolejnych lat Rosenthala oskarżano o sprokurowanie obrazu, który widział już wcześniej.

Aby poradzić sobie z prośbami o wywiady i zaproszeniami, agencja Associated Press powołała nawet "biuro Rosenthala". Rosenthal spotkał się z prezydentem Trumanem, otrzymał premię w postaci rocznych dochodów w obligacjach wojennych od Associated Press i zdobył Nagrodę Pulitzera.

Rosenthal zmarł w sierpniu 2006 r. w wieku 94 lat. W nekrologu, który ukazał się w New York Timesie, Richard Goldstein chwalił najsłynniejsze dzieło fotografa, pisząc: "Triumfujący portret, ukazujący pierwsze zajęcie przez Amerykanów terytorium zarządzanego jako część Japonii, niezwykle poruszyło serca na froncie w ojczyźnie i odbiło się głębokim echem jako symbol różnorodności w życiu amerykańskim".

Rosenthal nie miał wątpliwości, kim byli bohaterowie. W artykule dla tygodnika Collier's, komentował: "Spośród wszystkich elementów, których wymagało zrobienie tego zdjęcia, rola, którą odegrałem ja, była najmniej istotna. Aby zatknąć wtedy flagę, waleczni żołnierze Ameryki musieli zginąć na tej wyspie i innych wyspach, na morzu i w powietrzu. Co to za różnica, kto jest autorem zdjęcia? Ja nim jestem, ale autorami zwycięstwa na Iwo Jimie są marines".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Sztandar chwały
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy