Reklama

"Szkoła dziewic": WYWIAD Z ISABELLE HUPPERT

Co zainteresowało Panią w tym projekcie?

Zadecydowało pierwsze spotkanie z Patricią. Sposób, w który przedstawiła mi film, wydał mi się zabawny: powiedziała, że „ta historia przypomina trochę Full Metal Jacket rozgrywający się wśród kobiet!” Mówiła także o filmie Fort Apache Johna Forda, gdzie kawaleria zostaje zmasakrowana z powodu dumy oficera otoczonego w swoim forcie. Poprzez te odniesienia udało mi się uchwycić ton filmu; Patricia od razu usytuowała go wewnątrz militarnej struktury. Ma tu miejsce interesujący paradoks powstały w wyniku zestawienia bardzo kobiecego świata: Madame de Maintenon, dziewczynki, wszystkie te ozdóbki... z brutalnym, męskim, wojskowym światem.

Reklama

Jak podeszła Pani do historycznego wymiaru postaci Madame de Maintenon?

Materiał historyczny z konieczności ogranicza; fikcja stanowi żyźniejsze podłoże dla fantazji i wyobraźni. Nie chciałam wpaść w pułapkę grania postaci historycznej. Przeczytałam kilka książek, na przykład biografię Madame de Maintenon pióra André Castelota. Chciałam znać pewne szczegóły dotyczące jej życia i czasów, w których żyła, żeby móc się potem od tego odciąć. Siła filmu leży także w sposobie, w jaki Patricia Mazuy rozwija fikcyjną historię opartą o prawdziwe elementy, tak jak w książce „La Maison d`Esther” Yvesa Dangerfielda, na której z kolei opiera się film, gdzie fikcja prowadzi nas ku historii. Kolejny interesujący element w tym bardzo subiektywnym podejściu do aspektu historycznego jest taki, że sprawa Saint-Cyr przeszła do annałów feminizmu z punktu widzenia dziejów edukacji kobiet, nie tylko z samego historycznego stanowiska. Madame de Maintenon zasłużyła sobie na wzmiankę w „Drugiej płci” Simone de Beauvoir. Jej projekt liberalnej edukacji, kompletnie utopijny jak na owe czasy, wyprzedził je o dwieście lat. Niestety, zabrakło jej intelektualnego zaplecza i potrzebnych środków, wystarczająco głębokiego zrozumienia siebie oraz perspektywy sukcesu. Było jeszcze za wcześnie a ona była jedynie produktem swoich czasów i jego ograniczeń.

Jednakże to właśnie Madame de Maintenon jest źródłem destrukcji tego proto-feministycznego projektu?

Chytrze balansuje między utopią i jej upadkiem. Ma wrodzony instynkt uświadamiający jej, że wydarzy się coś, co wyzwoli kobiety, ale jest we władzy mechanizmu, który sama puściła w ruch. To czyni z niej tak wzruszającą postać pod koniec filmu. Jest rozdarta na dwoje, zupełnie bezsilna, aby scalić te części swojej osobowości. Po przedstawieniu Ifigenii zauważa, że, kompletnie nieoczekiwanie, dziewczynki wzbudziły pożądanie. To rzecz nieoczekiwana, która wywróciła wszystko na opak. W owych czasach teatr był narzędziem edukacji dla dziewcząt. Od momentu, gdy rozbudza uczucia, podniecenie i seksualność, staje się niebezpieczny i wywrotowy. Madame de Maintenon jest poruszona poruszeniem dziewcząt. Być może wtedy właśnie jest o nie nawet zazdrosna; zazdrości im ich czystości, niewinności. Jak mówi Patricia, w charakterystyczny dla siebie sposób streszczając rzecz w paru słowach, „Maintenon to dziwka, która zamieniła się w zakonnicę”.

Punkt zwrotny nadchodzi od strony kultury, teatru?

W każdym razie jest przerażona i zleca Racine`owi napisanie sztuki, w której nie ma miejsca na miłość. To Estera, która zawiera ukryte, lecz czytelne aluzje do władzy, króla i bez wątpienia do jej związku z nim. Kiedy, podczas pierwszego przedstawienia dla dworu, Madame de Maintenon odkrywa ku swemu przerażeniu, że obecni dworzanie pożądają dziewcząt, jej projekt totalnie upada. Wierząc, że je emancypuje, uzależnia je od męskich pragnień i kaprysów. Od tego momentu toczą w niej walkę najbardziej archaiczne i sprzeczne siły.

Sztuka jest wywrotowa...?

Tak, sztuka to wykroczenie. Madame de Maintenon nie zawsze była kobietą świętą, „Nie zawsze byłam żoną króla. Aby stać się, kim jestem dzisiaj, wiele intrygowałam i pochlebiałam, żeby zadowolić swoje ambicje”, mówi. Proszę nam opowiedzieć o związku Madame de Maintenon z królem. Długa to droga od Scarrona do Ludwika XIV! To awans poprzez mężczyzn. Ich związek jest zupełnie niezwykły. Przez wiele lat pozostawała w cieniu, zanim odniosła sukces, poślubiając go w tajemnicy. Tymczasem wychowywała dzieci Ludwika XIV, które miał z Madame de Montespan, sama nie mając żadnych. W rzeczy samej, Saint-Cyr i dziewczęta to było jej „dziecko”. To naprawdę fascynujące, że Ludwik XIV wybrał na miejsce powstania Saint-Cyr niezdrowe moczary, siedlisko choroby, zniszczenia i śmierci. Jeśli niektóre dziewczęta umierają na koniec, to nie z powodu żalu za grzechy, ale z powodu wyczerpania walką z chorobą, która zżera je od środka.

Król nawraca się pod jej wpływem.

To jej sposób na sprawowanie nad nim władzy. Te czasy wstrząsane były prądami religijnymi, jak na przykład kwietyzm: „czysta miłość”, której zwolennikami są Madame Guyon i Fénelon. Władza religii była bardzo duża.

Nagle, poszukuje ona absolutnej czystości.

Wszystkie rodzaje fanatyzmu istnieją w imię czystości.

Frustracja i rezygnacja z pożądania wpędzają ją w histerię a dziewczęta podążają za nią spiralą wiodącą do piekła.

Tak, religia staje się jej zbroją, instrumentem władzy, ostatecznym postanowieniem, w które ukierunkowuje ona swoją histerię.

Saint-Cyr to także film o władzy i jej potrzebie.

Często idą w parze. Najpierw władza polityczna: elementy polityki przeważają w projekcie Saint-Cyr. Ponieważ w umyśle króla Saint-Cyr to także odpowiedź na gniew szlachty osłabionej Frondą: sposób na oczyszczenie swojego imienia poprzez podarowanie ich dzieciom tego uprzywilejowanego miejsca. Jeśli chodzi o Madame de Maintenon, jak na kobietę ma ona wiecznie niezaspokojone pragnienie władzy. Jest spętana tymi wszystkimi sprzecznościami: sfrustrowaniem kobiet, seksualną zależnością nawet w sytuacjach, w których dominuje ona swoja władzą, poszukiwaniem czystości oraz utopią jej całkowicie świeckiego projektu. To ambitne przedsięwzięcie; mówi, „Pragnę duszy, wzniosłości, dużej swobody w rozmowie. Saint-Cyr zostało stworzone jedynie dla potrzeb edukacji naszych młodych dam, aby mogły stawić czoła światu. Tak więc kiedy opuszczą to miejsce, będą mogły dokonać wolnego wyboru swojego miejsca w życiu”. Ale porażka jej projektu wydaje się być na rękę każdemu, włączając króla. Ta obietnica wolności, a tym samym wywrotowości, musi się liczyć z przyganą kleru. Ona próbuje otworzyć małe okno na świat, które zostaje natychmiast znowu zamknięte.

Jak chciała Pani potraktować problem ewolucji swojej postaci?

Kiedy tylko zdecydowałam, że Madame de Maintenon stała się prawie postacią fikcyjną, pozostawiło mi to bardzo dużo swobody. Potraktowałam sceny w kategoriach ich siły i brutalności. Od samego początku Patricia dawała nam mocne i obrazowe wskazówki: Maintenon czuje się brudna, nie mogła znieść bycia kurtyzaną całe swoje życie, myje się po stosunku, jest jednocześnie triumfująca i uległa. Później król robi sobie z niej żart podarowując jej strusie, które w jego oczach stanowią personifikację kobiet...

Jak układała się współpraca z partnerami, zwłaszcza dziewczętami?

Żadna z nich nie jest aktorką. Wszystkie są uczennicami szkół średnich z prowincji, bardzo autentycznymi, tak niewinnymi i nie mającymi pojęcia o świecie filmu, jak dziewczęta z Saint-Cyr. Dzięki Bogu, porównanie kończy się tutaj! Ich twarze i wygląd są ponadczasowe. Moją troską było to, aby jasno zdefiniować relację Madame de Maintenon z dwoma dziewczętami. Chodziło mi o precyzyjne odczucie jej miłości do Lucie i nienawiści do Anna. Postać Madame de Maintenon staje się zrozumiała, gdy weźmie się pod uwagę jej podwójną identyfikację z dwiema dziewczynkami: Lucie, jej pozytywne odbicie, to świetlista strona Madame de Maintenon, natomiast Anna jest jej negatywnym odbiciem, stroną buntowniczą i rewolucyjną. Madame de Maintenon wyrzeka się Lucie tak, jak wyrzekła się swego pożądania i swego życia. Ta identyfikacja funkcjonuje na dwóch poziomach, dodatkowo każda z dziewcząt staje się przeciwieństwem siebie z początku filmu: buntownicza Lucie staje się uległa a pokorna Anna staje się buntownicza.

Jak Patricia Mazuy reżyserowała Panią?

To interesujące obserwować jej pracę. Rankiem wszystko wydaje się być jednym wielkim zamieszaniem, kiedy dzień się rozwija, sytuacje nabierają kształtów. Ona pracuje nad filmem, jak nad kulą gliny; jest w niej coś bardzo przyziemnego. Patricia przypominała mi Pialata a to wielki komplement z mojej strony.

Wywiad przeprowadzał Gaillac-Morgue

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Szkoła dziewic
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy