"Świt żywych trupów": ZOMBIE NASZYCH CZASÓW
Pracujący nad nową wersją klasycznej produkcji, filmowcy dobrze zdawali sobie sprawę z tego, że żywe trupy, które straszyły 25 lat temu, nie będą w stanie wystraszyć współczesnych widzów. Nowe czasy mają nowych zombie. Snyder i Gunn podeszli do filmu w “nowy, świeży sposób” i zdecydowali się na zaludnienie oszalałego świata żywymi trupami, “obok których nich nie będzie w stanie przejść obojętnie”.
“Kiedy stworzeni przez nas zombie maszerują, wy uciekacie”, mówi Snyder.
W 2004 roku, zombie są szybcy i niewiarygodnie silni. Jedynym ich celem jest zabijanie. Są w tym podobni do rekina, który czuje w wodzie świeżą krew. Kiedy człowiek zostaje ugryziony i umiera, jego przemiana w zombie jest prawie natychmiastowa. Dlatego też liczba żywych trupów zwiększa się w sposób zatrważający.
“Zombie są w porządku, a już nasi zombie są naprawdę w porządku,” kontynuuje Snyder. “Działają w stadzie, jak wilki. To ważne, żeby widzowie uwierzyli w realne zagrożenie z ich strony. Jeśli staniesz oko w oko z jednym zombie masz niewielką szansę na ucieczkę, jeśli jednak napotkasz ich w stadzie - nie masz szans. W każdym razie będziesz szczęściarzem, jeśli uda ci się ujść z życiem i pozostaniesz w jednym kawałku.”
Aby wykreować nowy wizerunek zombie, filmowcy zwrócili się do dwukrotnego zdobywcy nagrody Akademii®, specjalisty d/s efektów charakteryzatorskich, Davida LeRoya Andersona.
Tak mówi o tym reżyser, “Nie chciałem, żeby efekty w tym filmie były wygenerowane przez komputer. Od samego początku postawiłem na profesjonalną charakteryzację.”
Po spotkaniu z ekipą realizacyjną, Anderson otrzymał stosunkowo krótkie cztery tygodnie na przygotowanie projektów i skompletowanie zespołu. “W mojej branży jest wielu fanów tego gatunku filmowego, dlatego byłem pewien, że nie będę miał problemów ze skompletowaniem odpowiedniej ekipy,” mówi Anderson.
Przygotowując projekty, Anderson czerpał zarówno z natury (on i jego zespół przeglądali odpowiednie książki i zdjęcia z miejsc zbrodni) jak i tradycyjnej mitologii poświęconej zombie (głównie afrykańska i południowo-amerykańska mitologia). Celem zespołu charakteryzatorów było odtworzenie tego, co naprawdę dzieje się z ludzkim ciałem dni/tygodnie/miesiące po śmierci. “Chcieliśmy stworzyć zombie, którzy byliby bardzo bliscy rzeczywistości – kolor ciała, deformacje.”
Zdecydowano, że psucie się ciał zombie będzie postępować w miarę rozwoju akcji i mijających tygodni oblężenia centrum handlowego. Dla potrzeb charakteryzacji, Anderson podzielił proces deformacji na trzy etapy.
Anderson wyjaśnia, “Pierwszy etap – zombie wygląda jak pacjent na ostrym dyżurze. Jest blady i zakrwawiony. Drugi etap – ciągle wilgotne rany i pękająca skóra, która zmienia kolor na niebieskawo-zielony. Trzeci etap jest najbardziej intensywny. Przez skórę widać szkielet, rany są wysuszone, a kolor ciała prawie czarny.”
Tworząc tę przerażającą charakteryzację, Anderson i jego zespół wykorzystali wszelkie nowości technologiczne swojej branży. “Od czasu oryginalnego filmu w przemyśle rozrywkowym pojawiły się nowe techniki i materiały… a my wykorzystujemy tutaj większość z nich. Chociaż wszystko jest bardziej realistyczne, sposoby straszenia widzów pozostały takie same.”
Artyści w tak samo szczegółowy sposób podeszli do sprawy krwi, jak do sprawy trójetapowej charakteryzacji. W pierwszym etapie z ran płynęła standardowo czerwona krew; w drugim etapie była ona brązowawa, a w trzecim – bardzo ciemna i oleista. Codziennie, na planie były potrzebne takie ilości krwi, że ekipa produkcyjna skonstruowała specjalny pojazd dowożący wiadra z filmową krwią na plan zdjęciowy.
Anderson i jego ekipa mieli bardzo wysoko postawioną poprzeczkę. Pięćdziesięciu charakteryzatorów codziennie zamieniało w zombie setki statystów. Przez cały czas trwania produkcji, zrobiono 3 000 różnych charakteryzacji.
Filmowcy i aktorzy byli pod olbrzymim wrażeniem wykreowanych przez Anderson zombie. Rhames wspomina, “Podobało mi się to, że nasze żywe trupy zachowały pewne cechy ludzkie. Dlatego też zabijanie ich wszystkich było w pewien sposób poruszające.”
“To było coś niesamowitego,” komentuje Polley. “Jeśli mam być brutalnie szczera, to kiedy zbliżałam się do ucharakteryzowanych na zombie statystów, miałam mdłości – tak bardzo byli odrażający.”
“Tak, prawie czuliśmy zapach zgnilizny,” dodaje Snyder.