Reklama

"Suma wszystkich strachów": PRODUKCJA

Ponieważ dokładność i realizm wydarzeń wydawały się sprawa nadrzędną z punktu widzenia twórców „Sumy wszystkich strachów”, producenci zwrócili się o pomoc i konsultacje do urzędników wojskowych i rządowych. Wśród osób, których wkładu na ostateczny kształt filmu nie można pominąć, jest szef działu relacji z przemysłem rozrywkowym z ramienia sił powietrznych - Charles E. Davis, oficer Departamentu Obrony, oddelegowany do współpracy z filmem. Jak wspomina Davis: „Byliśmy zachwyceni, kiedy jedna z firm producenckich zwróciła się do nas z prośbą o pomoc przy kręceniu filmu. Ściśle współpracowaliśmy z producentami i reżyserem, aby móc ostatecznie określić potrzeby i udzielić rekomendacji w jaki sposób można w najbardziej efektywny sposób potrzebom tym sprostać. Sam mogę dać słowo, że „Suma wszystkich strachów” jest prawdopodobnie najbardziej poprawnym technicznie filmem, jakie weszły na nasze ekrany w ostatnim czasie.”

Reklama

Oprócz oddelegowania do pomocy przy filmie zespołu pracowników, służących swoimi fachowymi poradami, Departament Obrony umożliwił również zarejestrowanie na taśmie filmowej wielu maszyn powietrznych, w tym skrzydeł samolotów F-16 i B-2, jak również helikopterów Armii Amerykańskiej Blackhawk. Na potrzeby sceny, w której Prezydent Stanów Zjednoczonych zostaje uratowany przez oddział żołnierzy piechoty morskiej (Marines), Departament Obrony umożliwił kręcenie zdjęć z udziałem trzech helikopterów CH-53, sterowanych przez marinesów z jednostki rezerwowej w Willowgrove w stanie Pennsylvania. Na ogólny kształt filmu wpłynęła również korzystnie bliska współpraca działu artystycznego filmu z Pentagonem, Białym Domem oraz Centrum National Airborne Command. To co widzimy na ekranie jako White House Situation Room, White House Mess, Centrum Kontroli Pentagonu oraz pokój Hotline powstało w oparciu o rzeczywiste centra operacyjne Stanów Zjednoczonych. W praktyce, zespół czuwający nad kształtem artystycznym filmu, pod nadzorem upoważnionych do tego służb, uzyskał pozwolenie na zrobienie zdjęć, wykonanie szkiców i notatek bezcennych z punktu widzenia odtworzenia detali planów filmowych zbudowanych i ucharakteryzowanych w studiach filmowych. Dodatkowo, Departament Obrony zezwolił na zarejestrowanie przez filmowców prawdziwej sceny z National Airborne Command Center, w której jeden z samolotów startuje, leci w powietrzu i dokonuje zatankowania paliwa. „Tak ogromna pomoc ze strony rządu i służb wojskowych nadała naszej produkcji wymiar, o którym w przeciwnym razie moglibyśmy tylko marzyć”, mówi producent Neufeld. „Nic nie zastąpi przecież prawdziwej scenerii i rekwizytów.”

Przygotowując się do swojej roli analityka CIA, Affleck spędził wiele czasu w kwaterze głównej CIA w Langley w stanie Virginia. Tam, pod czujnym okiem specjalisty - Chase’a Brandona, od 25 lat pracującego w dziale operacyjnym CIA (obecnie zajmującego stanowisko PR w kontaktach ze światem filmowym), Affleck miał możliwość zapoznania się z zapleczem Agencji oraz przeprowadzenia kilku wywiadów z prawdziwymi analitykami rosyjskimi. Jak tłumaczy Brandon: „Początkowo prośba o pomoc przy kręceniu filmu została wystosowana przez zespół producencki i ograniczała się właściwie do umożliwienia reżyserowi, producentom, części scenografów i kostiumologów złożenia wizyty w siedzibie głównej CIA. Miało to pomóc w bliższym przyjrzeniu się obszarowi, na którym działają główne postaci filmu i tym samym urealnienia tych miejsc na ekranie. Nauczeni wieloletnim doświadczeniem wysunęliśmy propozycję, aby również aktorzy grający czołowe postaci filmu mieli możliwość zapoznania się z naszym terenem. Wiemy, że osoby wcielające się w role oficerów CIA dużo więcej zaczynają rozumieć ze swoich kwestii, kiedy mają możliwość na przyjrzenia się na żywo jak ta praca tak na prawdę wygląda oraz porozmawiania z naszymi oficerami.”

Brandon dodaje: „Jedną z rzeczy, z których z pewnością Ben skorzystał w dużym stopniu, jest unikalna atmosfera tego miejsca, której nie da się z niczym innym porównać. Tutaj niemalże namacalnie odczuwa się atmosferę wykonywanej misji i wagi spraw, z którymi ma się do czynienia. Myślę, że Ben zrozumiał to przestępując próg budynku CIA. Niewątpliwie, ogromne znaczenie miały również rozmowy przeprowadzone przez aktora z kilkoma rosyjskimi analitykami na temat spraw, którymi zajmują się oni na co dzień. Ben miał również możliwość wzięcia udziału w kilku ćwiczeniach analitycznych, co pozwoliło mu, jak sądzę, zrozumieć lepiej rolę Jacka Ryana.”

Affleck twierdzi, że czas spędzony w siedzibie CIA był wprost nieoceniony z punktu widzenia przygotowania do roli, chociaż nieco zdziwiła go ‘normalność’ wszystkiego z czym mógł się tam zetknąć. Jak wspomina aktor: „Było to niezwykle ciekawe doświadczenie, chociaż dalekie od wyobrażeń o przygodach z rodzaju płaszcza i szpady. Miejsce to przypomina po prostu biuro, zaludniane przez dziesiątki różnorodnych osób, z których każda jest niezwykle kompetentna i bardzo błyskotliwa - czuć, że są to oddani sprawie, patriotyczni Amerykanie. „Większość osób pracujących w CIA nie jest szpiegami”, zapewnia aktor. „Są to specjaliści sporządzający dokumenty i przedstawiający swoje propozycje odnośnie konkretnych kwestii. W dużej mierze analitycy CIA przypominają mi absolwentów szkół wyższych - ich zadaniem jest gromadzenie i kompletowanie danych wywiadowczych oraz tworzenie wiedzy eksperckiej na temat różnych osób, państw i sytuacji geopolitycznej. Zebrane w ten sposób informacje są następnie syntetyzowane na użytek państwa.”

Wyjątkowo realistyczne podejście ze strony twórców filmu, jak również ich dbałość o detale chyba najbardziej znalazły swój wyraz w scenach ‘kremlowskich’, w których aktorzy mieli odegrać swoje kwestie po rosyjsku. Z punktu widzenia wykonawców było to interesujące wyzwanie. W stawieniu czoła problemom językowym niezwykle pomocna okazała się Natasha Rybina, specjalistka od dialektów języka rosyjskiego.

Jak tłumaczy Rybina: „Moim zadaniem nie było nauczenie aktorów mówić po rosyjsku, ale sprawienie, że będą wypowiadać swoje rosyjskie kwestie w sposób naturalny. Miało to dawać iluzję, że osoby te posługują się językiem rosyjskim.”

„Mówienie po rosyjsku nawet w tak ograniczonym wydawałoby się zakresie wydaje się oceanem nie do przebycia dla osoby, która nigdy wcześniej z językiem tym nie miała do czynienia”, twierdzi Ciarán Hinds (w filmie grający rolę Prezydenta Nemerova). „Rosjanie posługują się przy tym zapisem w cyrylicy, co jeszcze dodatkowo ustawia wysoko poprzeczkę. Na szczęście mieliśmy przy sobie Natashę, która wyćwiczyła nas odpowiednio w osiągnięciu pożądanego efektu językowego.”

Dla Michaela Byrne’a (filmowego Grushkova) proces przyswajania kwestii scenariusza w języku rosyjskim był łagodnie mówiąc nie lada wyzwaniem, a wyrażając to słowami samego aktora „prawdziwym koszmarem”. Byrne wspomina: „Otwierałem usta w nadziei, że wyartykuuję zdania we właściwym brzmieniu. Nie zawsze przychodziło mi to łatwo. Mogę stwierdzić, że było to w mojej dotychczasowej karierze najtrudniejsze zadanie językowe z jakim miałem do czynienia.”

Z opinią tą zgadza się Ben Affleck stwierdzając: „Jeśli chodzi o zapamiętywanie tekstu, to niewątpliwie była to najtrudniejsza rzecz, z którą do tej pory zetknąłem się jako aktor. Od kiedy pamiętam zapamiętywanie i gromadzenie w pamięci wypowiedzi nie stanowiło dla mnie najmniejszej trudności. Dobrze kojarzę myśli i koncepcje, które można odczytać pomiędzy wierszami. Tutaj jednak, chodziło o coś zupełnie innego, bo po rosyjsku można było zapamiętywać rzeczy jedynie fonetycznie.”

Liev Schreiber (oficer operacyjny CIA John Clark) mówi: „Nie było to zadanie proste, ale trzeba przyznać, że mieliśmy niezłą zabawę odgrywając sceny w innym języku. To ciekawe móc zaobserwować w jaki sposób ludzie wysławiają się i wyrażają swoje emocje poprzez język tak dalece odmienny od naszego. Rybina nie szczędzi pochwał swoim ‘studentom’: „Trzeba przyznać, że aktorzy wykonali kawał dobrej roboty. Wszyscy podeszli do nauki bardzo poważnie, sumiennie i w sposób jak najbardziej profesjonalny. Dzień i noc szlifowali swoje wypowiedzi po rosyjsku i efekt jest naprawdę zadziwiający.”

Aby ułatwić aktorom wprowadzenie w klimat scen kremlowskich i dodatkowo je uwiarygodnić twórcy filmu urozmaicili obsadę prawdziwymi rosyjskimi aktorami.

„Wprowadzając na plan filmowy osoby, które znają język i kulturę rosyjską z pierwszej ręki uzyskuje się wrażenie prawdopodobieństwa rozgrywających się wydarzeń. Wystarczy już sam fakt ich obecności, a tym samym uchwycenie tak subtelnych szczegółów jak sposób poruszania się, stania, mówienia, patrzenia na siebie i na inne osoby, aby film stał się bliższy rzeczywistości. Mieliśmy szczęście mogąc skorzystać z pomocy znanych artystów rosyjskich - Lwa Prygounova (Generał Saratkin) i Aleksandra Belyavskiego (Admirał Ivanov), jak również rosyjskich statystów, którzy mieszkają obecnie po tej stronie Oceanu. Wiele godzin spędził z nimi szczególnie Ciarán Hinds. Rosjanie udzielali mu cennych wskazówek, poprawiali ustawienie ciała, korygowali wypowiedzi, a nawet sposób patrzenia w rezultacie czego powstała naprawdę wyjątkowa kreacja.”

Chociaż kluczową zaletą „Sumy wszystkich strachów” są niebanalne kreacje aktorskie, nie należy zapominać o tak istotnym przy tego rodzaju filmach elemencie jak zapierające dech w piersiach sceny akcji. Aby osiągnąć odpowiedni stopień wiarygodności rozgrywających się scen, a jednocześnie trzymać widza w napięciu, twórcy filmu skorzystali z wiedzy i doświadczeń specjalistów w branży - koordynatora efektów specjalnych Ala Di Sarro oraz nadzorującego efekty wizualne Glenna Neufelda.

Di Sarro z pomocą swojego zespołu ‘wyczarowywał’ kolejne niezbędne elementy - materiały pirotechniczne, deszcze, śnieg, płomienie, wiatr, dym i popiół. Grupa ta była również odpowiedzialna za elementy mechaniczne w filmie, w tym ‘kontrolowaną’ katastrofę helikoptera Huey oraz zaprojektowanie i skonstruowanie ogromnej ruchomej platformy symulującej National Airborne Command Center, przydatnej w sekwencjach silnych turbulencji samolotów. Jeśli chodzi o jedno z kluczowych ujęć filmu - detonowanie ogromnej bomby podczas zawodów futbolowych, Neufeld i jego zespół dołożyli wszelkich starań, aby wszystko wyglądało odpowiednio niebezpiecznie i wiarygodnie zarazem. Korzystano przy tym z szerokiej gamy dostępnych środków, w tym zaawansowanej techniki animacji komputerowej, jak również bardziej tradycyjnej metody kompozycji poszczególnych elementów. Do najwyższej klasy efektów specjalnych dołączyły jeżące włosy na głowie wyczyny kaskaderów, wykonujących swoje karkołomne sztuczki pod czujnym okiem koordynatora Terry’ego J. Leonarda. W efekcie zestawienia wszystkich wyżej wymienionych elementów powstał niezapomniany materiał filmowy, zapadający w pamięć widzów na długo po opuszczeniu kina.

Zasadnicze zdjęcia do „Sumy wszystkich strachów” zaczęto kręcić w Montrealu, w Kanadzie w lutym 2001 roku. Większość ujęć zarejestrowano w tym właśnie mieście i jego okolicach, część z nich powstała również w Waszyngtonie, Baltimore, Rosji i na obszarze kalifornijskich pustyń.

W czasie trwającego cztery i pół miesiąca okresu zdjęciowego, scenarzystka Jeanninne C. Oppewall wraz ze swoim zespołem zaprojektowała, skonstruowała i ucharakteryzowała ponad 100 różnego rodzaju lokalizacji, przekształcając Montreal w miarę potrzeb w Waszyngton, Baltimore, Rosję, Wiedeń, Ukrainę, Wzgórza Golan i Damaszek. Największe i najbardziej skomplikowane plany filmowe - siedziba główna CIA, Pentagon, apartament Dresslera, pokoje Białego Domu, szpital w Baltimore oraz wnętrza National Airborne Command Center, powstały na scenach dźwiękowych dwóch studio filmowych w Montrealu. Tworząc ujęcia scen Kremla, Oppewall wykorzystała kilka różnych budynków na obszarze Montrealu. Dla przykładu kremlowski bunkier-centrum dowodzenia, jak również zakłady jądrowe Arzamaz zlokalizowane zostały w zakładach filtracyjnych Atwater. Z kolei za pokój przyjęć, gdzie Ryan i Cabot spotykają się po raz pierwszy z Nemerovem posłużyły apartamenty Hotelu Windsor. Sala balowa hotelu w filmie występuje jako miejsce spotkania korespondentów waszyngtońskich. Biura Nemerova i Zorkina, jak również sypialnia Nemerova powstały w starej rezydencji znanej pod nazwą Unitas House, podczas gdy pomieszczenia montrealskiego ratusza imitują kremlowską salę ceremonii państwowych.

Z kilku różnych lokalizacji skorzystano także tworząc filmowe Centrum Dowodzenia Mount Weather. To tam właśnie w początkowych scenach amerykański Prezydent i jego najbliżsi doradcy spotykają się w celu omówienia kwestii związanych z nadciągającym kryzysem. Tunele i klatki schodowe prowadzące do głównych pomieszczeń, które widzowie będą mogli zobaczyć na ekranie, to w rzeczywistości części historycznego bunkra Diefenbunker, konstrukcji wzniesionej przez kanadyjski rząd pod koniec lat ‘50-tych w reakcji na wydarzenia Zimnej Wojny. Zlokalizowany na przedmieściach Ottawy, w stanie Ontario, bunkier służyć miał za schronienie dla najważniejszych osobistości świata polityki i wojskowych, podczas spodziewanych ataków przy użyciu broni masowego rażenia. Ogromna, czterokondygnacyjna budowla zakopana głęboko pod wzgórzem została zaprojektowana tak, że miała przetrwać wszystko, no może za wyjątkiem bezpośredniego rażenia bronią jądrową.

Plenery Montrealu często pojawiają się na ekranie w „Sumie wszystkich strachów”. Tutaj kręcono zarówno opuszczoną bazę wojenną na Ukrainie, jak i przemysłowe obszary Baltimore, w filmie obrócone w proch i pył po masowym ataku militarnym. Z kolei port w Montrealu imituje doki Baltimore. Jeśli chodzi o mieszkanie Jacka Ryana, to wybrano na nie historyczny Notman House, a montrealski Mount Royal Park, z uwagi na rekordowe w zeszłym roku opady śniegu, dostarczył filmowcom idealnej scenerii rosyjskiej tajgi. Jedna ze wspomnianych wcześniej, kluczowych scen filmu - rozgrywka futbolowa - nakręcona została na Olimpijskim Stadionie w Montrealu, który na trzy dni zdjęciowe zmienił się w Baltimorskie Forum. Dbając o wszystkie, najdrobniejsze nawet szczegóły twórcy filmu zatrudnili w roli konsultanta weterana rozgrywek NFL, byłego zawodnika amerykańskiego futbolu Jerry’ego Markbreita. Inny były gracz drużyny British Columbia Lions, Terry Leonard wystąpił w roli koordynatora elementów kaskaderskich, sprawującego pieczę nad drużynami Montreal Alouettes i Toronto Argonauts w filmie grającymi Chicago Rockets i Alabama Gators. Tysiące entuzjastycznych Montrealczyków wystąpiło w roli statystów - fanów występujących drużyn.

W celu zapewnienia maksymalnej autentyczności związanej z kwestiami politycznymi, twórcy filmu przeprowadzili zakrojone na szeroką skalę konsultacje, zwracając się o pomoc do specjalistów CIA oraz Departamentu Obrony (w tym wydziałów Sił Powietrznych, Marines i Marynarki Wojennej). Prawdę mówiąc w realizację projektu filmowego zaangażowało się wiele autorytetów udzielających porad w kwestiach technicznych - od informacji co do tego jak mogłoby wyglądać w rzeczywistości użycie broni masowego rażenia, po kwestie związane z obowiązującymi procedurami odnośnie konstruowania i wykorzystywania tego rodzaju broni. W ostatecznym kształcie, dzięki wysiłkom i zaangażowaniu wielu osób udało się osiągnąć zamierzony efekt - „Suma wszystkich strachów” niejednemu z widzów wyda się wycinkiem budzącej trwogę i stanowiącej dla wszystkich ostrzeżenie rzeczywistości.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Suma wszystkich strachów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy