Reklama

"Straż dzienna": GENEZA FILMU

Powieść Siergieja Łukjanienki i Władimira Wasiljewa "Dzienny patrol" - podobnie jak inne ogniwa trylogii "Nocny Patrol" i "Patrol Zmroku" - wyznaczyła przełom w literaturze rosyjskiej. Opowieść o starciu sił nadprzyrodzonych na ulicach współczesnej Moskwy zjednała sobie młodych czytelników, fanów fantasy i użytkowników Internetu. Książka, która szybko zyskała status kultowej, rozeszła się w nakładzie pół miliona egzemplarzy. Od czasu premiery filmu sprzedano kolejne dwa i pół miliona egzemplarzy trylogii.

Siergiej Łukjanienko - psychiatra, który został poczytnym pisarzem - zawsze marzył o epickiej opowieści o starciu starożytnych mocy we współczesnym świecie: "Od dawna chciałem napisać powieść fantasy, ale nie interesowały mnie ani gnomy, ani elfy - mówi autor, który ma w dorobku takie ksiązki jak "Labirynt odbić" czy "Lord z planety Ziemia". - Nagle wpadłem na pomysł, który wydał mi się intrygujący: noc jako pole bitwy magów, którzy żyją wśród nas udając zwykłych ludzi i walczą tylko po zmroku, by nie zakłócać losów świata. Potem wymyśliłem Straż nocną, jednostkę specjalną, która kontroluje poczynania magów. To z kolei doprowadziło do powstania jej przeciwnika - Straży dziennej, z którą Straż nocna prowadzi wieczną walkę".

Reklama

Wkrótce zmagania sił nadprzyrodzonych - Straży nocnej i Straży dziennej - toczące się tuż obok miejskiej codzienności rozsypujących się mieszkań i przepełnionego metra - uwiodły czytelników całej Rosji. Wśród nich był czołowy rosyjski producent filmowy Konstantin Ernst, zarazem szef Pierwszego Kanału Rosja - największej rosyjskiej telewizji. Ernst nie przepada za fantasy, ale kiedy sięgnął po "Nocny patrol" nie potrafił się oderwać. Pełen entuzjazmu dla filmowych atrybutów powieści, natychmiast zajął się jej produkcją wraz ze swym partnerem Anatolijem Maksimowem. Po dziewięciu miesiącach ruszyły zdjęcia według scenariusza Łukjanienki, napisanego wspólnie z Timurem Biekmambietowem.

Producenci zdawali sobie sprawę, że współczesną opowieść o wampirach, czarnoksiężnikach i czarownicach musi wyreżyserować twórca obdarzony oryginalnym zmysłem wizualnym, wyczuleniem na efekty specjalne, ale i zrozumieniem istoty "rosyjskiej duszy". Takiego twórcę znaleźli w osobie urodzonego w Kazachstanie Timura Biekmambietowa, który zyskał uznanie dzięki ponad 600 wideoklipom i filmom reklamowym, dla takich film jak m.in. Coca-Cola, Pepsi, Apple, Microsoft, Ford oraz Procter & Gamble. Bekmambetow zadebiutował w 1994 roku poświęconym wojnie w Afganistanie filmem "Peszawarskij wals", który cieszył się sporym powodzeniem w kinach studyjnych. Jego drugim filmem był anglojęzyczny "Gladiatrix" (2000), którego współproducentem był legendarny Roger Corman.

"Timur ma niezwykłe wyczucie obrazu - mówi producent Anatolij Maksimow. - Potrafi też zgłębić psychikę swoich bohaterów, zgodnie z duchem Stanisławskiego. W ten sposób powstała mieszanka, charakterystyczna dla jego filmowego stylu".

Konstantin Ernst spotkał Biekmambietowa na planie telewizyjnego miesięcznika kulturalnego "Matador". Ernst był jego producentem, reżyserem i prowadzącym. Panowie często pracowali w tej samej montażowni i rozmawiali o wspólnej realizacji filmów. "Moim wielkim marzeniem było odtworzenie rosyjskiego przemysłu filmowego i to było tematem tych rozmów - mówi Ernst. - "Wyjaśniłem mu, że zależy mi, by film rosyjski zyskał nowy wizerunek i na nowo zajął należne mu miejsce na arenie międzynarodowej i był oglądany nie tylko przez widzów kin studyjnych czy festiwali, lecz także masową widownię. Dzięki "Straży nocnej' i STRAŻY DZIENNEJ zyskaliśmy taką możliwość".

Biekmambietow, który zajął się realizacją tego projektu ze względu na swój osobisty podziw dla takich mistrzów hollywoodzkiego kina akcji jak James Cameron, Ridley Scott, Roger Corman, bracia Wachowscy i Quentin Tarantino, początkowo wątpił, czy horror fantasy spodoba się rosyjskiej widowni.

"W przeciwieństwie do Ameryki w Rosji nikt dotąd nie nakręcił filmu fantasy - przyznaje reżyser. - Ale czytając książkę nagle zdałem sobie sprawę, że Siergiejowi udało się wprowadzić magię, cuda i siły nadprzyrodzone do naszego stylu życia. Szczególność tej historii polega nie na tym, że fantazja zderza się w naszym filmie z rzeczywistością, ale na tym, że jest rzeczywistość rosyjska. I że to pierwszy rosyjski film z takim właśnie punktem widzenia. To fantastyczna historia, która dzieje się w świecie realnym, w naszej rosyjskiej rzeczywistości. Chciałem, aby wydała się widzom jak najbardziej prawdopodobna, z mistycznym i fantastycznym kontekstem współczesnego życia w Moskwie. To było wspaniałe wyzwanie".

Im bardziej zagłębiał się w lekturze, tym bardziej Biekmambietowa fascynowała wizja wampirów włóczących się po zatłoczonych i pogrążonych w chaosie ulicach dzisiejszej Moskwy: "Te książki zamieniły się w poezję. Były wspaniałe i autentycznie zabawne - przyznaje. - Poruszyły mnie, bo zacząłem myśleć, jak połączyć Plac Czerwony i wampiry, wampiry i rosyjski balet, etc. To było fascynujące połączenie, bo z jednej strony jestem reżyserem, który uwielbia wampiry, Rogera Cormana i "Matrix", ale jednocześnie jestem Rosjaninem i nie obce mi są problemy, z którymi zmaga się dziś Rosja: zdezelowane samochody, brudne domy, bajecznie bogaci oligarchowie naftowi i biedni zwykli ludzie. Ta historia łączy obie strony mojej osobowości: rosyjską rzeczywistość i amerykańskie filmy".

Bekmambetow zaczął patrzeć na film jak na spójną mieszankę wszystkich elementów współczesnego widowiska - zapierających dech pościgów, karkołomnych popisów kaskaderskich, spektakularnych eksplozji i innych niesamowitych efektów specjalnych z ironicznym humorem, bogatą filozofią i zrozumieniem natury ludzkiej, które charakteryzowało całą literaturę rosyjską.

Szczególnie poruszył go zawarty w fabule alegoryczny obraz chwiejnej równowagi między dobrem i złem we współczesnym świecie. Zdaniem Biekmambietowa członkowie Straży nocnej i ich przeciwnicy ze Straży dziennej reprezentują dwie różne, konkurujące ze sobą filozofie społeczne. "Reprezentują oni dwa odmienne podejścia do życia - totalna wolność kontra odpowiedzialność - przyznaje. - Straż dzienną tworzą Mroczni, którzy symbolizują kompletną niezależność, podczas gdy członkowie Straży nocnej nade wszystko przedkładają odpowiedzialność i sumienie. To dualizm, który istnieje od tysięcy lat, opierając się na przekonaniu, że każdy z nas musi się liczyć z konsekwencjami własnych czynów".

Przy pisaniu scenariusza Biekmambietow współpracował ściśle z Łukjanienką i przekonał się, że pisarz jest gotowy do zabawy swoim dziełem, adaptując je do potrzeb im oczekiwań współczesnego widza kinowego. "Wprowadziliśmy do scenariusza wątek Antona (Konstantin Chabeński) i jego zaginionego syna, Jegora (Dima Martynow), aby film wydał się widzom bardziej dramatyczny, bardziej rosyjski - tłumaczy reżyser. - W ten sposób film opowiada o ojcu, który stracił syna, czuje się winny i przez całe życie próbuje rozwiązać problem, który dręczy jego sumienie. To bardzo rosyjskie".

Przygotowując się do realizacji filmu pełnego rozmachu za niewielkie - jak na hollywoodzkie warunki - pieniądze, Biekmambietow powtarzał sobie to, co jego przyjaciel i mentor, króla niskobudżetowego kina amerykańskiego Roger Corman uważał za życiową lekcję filmowania: "Powiedział mi, że najważniejsze dla reżysera jest pomyśleć, jak sprawić wrażenie, że miało się do dyspozycji znacznie większy budżet niż w rzeczywistości - wspomina Biekmambietow. - Wszystko jest kwestią kreatywności".

Kluczem do wizji Biekmambietowa jest wszechobecny maksymalny realizm. Przyznaje, że chciał, by widzowie odbierali ekranowe wampiry, czarownice i magów tak jak swoich najbliższych sąsiadów. "Rosyjska widownia nie jest przyzwyczajona do filmów fantasy, bo nikt ich u nas nie kręcił, podobnie jak nikt nie wydawał komiksów: to wszystko jest dla niej nowe. Moim zdaniem, jedynym sposobem, by widownia zaakceptowała fantasy jest właśnie realizm - wyjaśnia. - A to znaczy, że także ja muszę uwierzyć, że wampiry istnieją naprawdę, nawet jeśli wiem, że ich nie ma".

Zdaniem Anatolija Maksimowa podejście Biekmambietowa sprawia, że jego film jest jeszcze bardziej ekscytujący: "Świat jaki tworzy, jest hiperrealistyczny, ale rozpoznawalny - mówi. - Postacie, ich przeżycia i ich sytuacja społeczna wydają się znajome. Nasz film opowiada o moralnym upadku człowieka oraz o siłach Światła i Mroku, które walczą o jego duszę. To wielki temat".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Straż dzienna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy