"Strasznie szczęśliwi": WYWIAD Z REŻYSEREM
Czy takie rzeczy naprawdę dzieją się w Danii?
Henrik Ruben Genz: Myślę, że ta historia niekoniecznie jest charakterystyczna tylko dla Danii. Większość państw ma podobny rozdźwięk kulturowy pomiędzy miastem a wsią. Sam tego doświadczyłem, ponieważ dorastałem w południowej Danii, a teraz mieszkam w Kopenhadze. Historie, które pojawiają się w filmie, nie powinny być traktowane dosłownie, są wynaturzone dla efektu dramaturgicznego. Można powiedzieć, że na poziomie symbolicznym ta opowieść jest prawdziwa, jeśli chodzi o sposób, w jaki w południowej Danii traktuje się obcych: istnieją subtelne sposoby izolowania innych, takie ciche działania mogą stanowić potężną broń w tym rejonie.
Książka, na podstawie której powstał Twój film, jest inspirowana prawdziwymi zdarzeniami. Do jakiego stopnia? Czy poznałeś ludzi, którzy naprawdę żyją w tym miasteczku?
Rozmawiał: Zbynek Vlasak, Festival Daily
Oczywiście zmieniliśmy historię dla uzyskania dramaturgii. Prawdziwe zdarzenia miały miejsce w rodzinnych stronach Erlinga Jepsena. Imiona pozostały niezmienione. Dorthe, JOrgen i Ingelise naprawdę istnieją. Jednak Robert, nasz główny bohater, był stworzony dla potrzeb dramaturgii, jest symbolem izolacji, jakiej mogą doświadczyć obcy w tych stronach Danii.
Prawdziwa Dorthe, która dziś jest dorosłą kobietą, odwiedziła nas na planie. Zauważyła, że wózek, który miała jako dziecko, a który w filmie odgrywa bardzo ważną rolę, był niebieski, a nie beżowy. Wydawało jej się też, że jej ojciec był przystojniejszy niż Kim Bodnia, aktor obsadzony w tej roli.
Ostatnio mieliśmy okazję oglądać "Sztukę płakania", inny film oparty na powieści Erlinga Jepsena. Czy jego prace są łatwe do ekranizacji, czy tak inspirujące, a może istnieje jakiś inny powód, dla którego duńscy reżyserzy tak często je wybierają?
Moja motywacja, by nakręcić ten film, nie ma nic wspólnego z ogólną fascynacją duńskich reżyserów pracami Erlinga Jepsena. Jepsen i ja dorastaliśmy nie tylko w tym samym miasteczku w południowej Jutlandii (1200 mieszkańców), ale na tej samej ulicy. Byliśmy przyjaciółmi od czasów liceum. Ponieważ obaj opowiadamy historie, każdy z nas poprzez swoje medium, zawsze było nam pisane, że będziemy razem pracować.
Jepsen pisał dla teatru 25 lat, zanim zaczął tworzyć powieści. W jego książkach widać wnikliwe zrozumienie istoty dramatu. Dlatego też jego prace stają się oczywistym materiałem do ekranizacji. Jednak mój osobisty stosunek do jego pracy jest, jak mówiłem, związany z długą przyjaźnią.
Czy jest on tak samo popularny wśród duńskich czytelników, jak wśród duńskich filmowców?
Jepsen jest bestsellerowym autorem w Danii, więc tak, jest popularnym pisarzem. Napisał trzy powieści, wielokrotnie był traktowany jako ekspert w kwestii literackich portretów dzieci w wiejskich obszarach Danii. Jest także częstym gościem debat telewizyjnych i podobnych programów.
Czy kiedy czytałeś książkę, myślałeś sobie - tak, to jest historia, którą chciałbym zekranizować?
Jepsen wspominał mi o tym pomyśle, zanim jeszcze napisał książkę. Spodobała mi się idea i umówiliśmy się, że będzie mi przesyłał co jakiś czas rozdział, który potem będę mógł skomentować. Tak więc, uczestniczyłem w tym procesie od samego początku. Jednak film jest zupełnie inny od książki.
Głównym motywem powieści jest relacja matki z synem, ta relacja nie korespondowała jednak tak wyraźnie z krajobrazem, dlatego zdecydowałem się pokazać inny aspekt historii - motyw outsidera i jego związku z zamkniętą społecznością tej części Danii.
W Karlowych Warach pokazywałeś już film "Chinaman" trzy lata temu. Czy widzisz jakieś zbieżności pomiędzy tym filmem, a obrazem Strasznie szczęśliwi?
Są pewne podobne wątki w tych filmach, które nawiązują do motywu samotności. Oba filmy stawiają także podobne pytania. Do jakiego stopnia jesteśmy w stanie zmienić swoje postrzeganie społecznych, moralnych, kulturowych norm? Jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć, by osiągnąć swoje cele? Główni bohaterowie obu tych filmów mają ten sam cel: uwolnić się od samotności i zostać zaakceptowanym w społeczeństwie. W tym procesie każda z postaci oddala się od samego siebie z przeszłości.
Ostatnie pytanie będzie zrozumiałe dla osób, które widziały już film. Jak radzisz sobie z rozwieszaniem prania?
W każdej dziedzinie oprócz prania jestem chodzącą katastrofą. Mój samochód wygląda jak ruchomy śmietnik, a blat mojego biurka nie widział światła dziennego od lat. Jednak moje ubrania wiszą na sznurku w idealnym porządku. To może być wynik dorastania na bagnistych terenach południowej Jutlandii, więc może jest trochę prawdy w obrazie tego swoistego miejsca, jaki stworzyłem w filmie.