Reklama

"Stephen King: Bastion": SZTUKA STRASZENIA

Kiedy ludzie myślą o Stephenie Kingu od razu kojarzą go z horrorem. Popularne i doskonale sprzedające się powieści Kinga sprawiły, że dla wielu nazwisko pisarza jest wręcz synonimem horroru.

Ponad 50 filmów powstało w oparciu o książki Kinga. Wśród nich jest również wydany po raz pierwszy w 1978 roku „Bastion” – książka uważana przez fanów za jedną z najlepszych w karierze Kinga.

Ze względu na objętość (1200 stron w wydaniu amerykańskim) wierne przeniesienie książki na duży ekran wydawało się niemożliwe, mimo iż fani zaraz po publikacji powieści zaczęli domagać się jej ekranizacji. Ostatecznie, decyzja o realizacji filmu zapadła na początku lat 90. Stephen King sam napisał scenariusz do ekranizacji, jak również zajął się jej produkcją.

Reklama

Prace na planie trwały ponad 100 dni. W tym czasie ekipa odwiedziła 225 lokalizacji, a w filmie znalazły się role dla 123 aktorów. W efekcie pracy filmowców powstał sześciogodzinny miniserial, który dziś uważany jest nie tylko za jedną z najlepszych ekranizacji twórczości Kinga, ale również za jedną z najlepszych produkcji w historii telewizji.

Kiedy ludzie myślą o horrorach, automatycznie w ich wyobraźni pojawiają się wizerunki bezsensownej przemocy i makabry. Jednak, żeby horror wywarł wrażenie na widzach musi oferować im coś więcej. „Staraliśmy się opowiedzieć historię, która zaszokowałaby widzów, ale również skłoniła ich do myślenia” – powiedział Stephen King w wywiadzie przeprowadzonym w 1994 roku tuż przed premierą „Bastionu” w stacji ABC.

Żeby osiągnąć ten efekt, potrzebne było perfekcyjne połączenie scenariusza, produkcji, specjalnych efektów i aktorstwa.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Stephen King: Bastion
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy