Reklama

"Spokojny Amerykanin": O PRODUKCJI

"Spokojny Amerykanian" w reżyserii Philipa Noyce'a jest już drugą adaptacją klasycznej powieści Grahama Greene'a. pierwszej dokonał w 1958 roku Joseph Mankiewicz, a główne role zagrali Michael Redgrave i Audie Murphy. Realizację nowej adaptacji powieści Greene'a zainicjował Michael Caine, wybitny brytyjski aktor. Producentami wykonawczymi filmu zostali wybitni reżyserzy Sidney Pollack (Oscar za "Pożegnanie z Afryką") i Anthony Minghella (Oscar za "Angielskiego pacjenta").

"Wbrew regułom" jest jednym z najlepszych filmów, jakie widziałem w moim życiu – mówi Sidney Pollack. Urzekła mnie przede wszystkim wybitna kreacja Michaela Caine. Marzyłem, aby pracować nad jakimś projektem z tym aktorem. Okazja nadarzyła się bardzo szybko – właśnie przy okazji książki Grahama Greene. Muszę przy tym podkreślić, że zarówno Anthony Minghella jak i ja mieliśmy tutaj ułatwione zadanie – to Michael wziął na siebie przekonanie Harveya Weinsteina, szefa "Miramaxu", aby rozpocząć produkcję tego filmu. I udało mu się to bardzo szybko.

Reklama

Za kamerą zdecydował się stanąć Philip Noyce. Ten Australijski reżyser w Hollywood znany był głównie z filmów akcji. Jednak tym filmem, jak i filmem "Rabbit Proof-fence" Noyce udowodnił swój ogromny talent reżysera dramatycznego. To Noyce do spółki z Christopherem Hamptonem podjęli decyzję o zmianie scenariusza w stosunku do filmowego pierwowzoru. W wersji Mankiewicza Alden Pyle okazywał się niewinną ofiarą manipulacji CIA.

Uważaliśmy takie zakończenie za fałszywe – mówi Noyce. Film Mankiewicza jest bez wątpienia znakomity, jednak całkowicie wypaczona została idea książki Greene'a. Z wymowy politycznej u Mankiewicza niespodziewanie wszystko miało aspekty religijne. Zastanawiam się czasem, dlaczego akurat mnie powierzono realizację tego filmu. Zadecydowały tu chyba różne względy: po pierwsze jestem dobrze zadomowiony w Hollywood, ale pierwsze trzydzieści lat swojego życia spędziłem w mojej rodzinnej Australii. Po drugie: takiego filmu nie mógłby zrobić rodowity Amerykanin – nie byłby to film uczciwy. Po trzecie wreszcie – książka Grahama Geeene'a podejmuje tematy, które nurtowały mnie od lat, zwłaszcza w mojej australijskiej twórczości.

Noyce i współautor scenariusza, Christopher Hampton, zdecydowali się wzmocnić wymowę postaci Aldena Pyle'a. W filmie, jeszcze mocniej niż w książce, podkreślono, że pod gładką i niewinną twarzą kryje się prawdziwa maszyna do zabijania, służąca wyłącznie amerykańskim interesom politycznym. U Noyce'a Pyle jest jeszcze bardziej niejednoznaczną postacią, niż opisywał to Greene.

Producentom filmu udało się uzyskać od władz Wietnamu, aby film był realizowany w naturalnych plenerach. Uzyskać taką zgodę nie było łatwo – wersja Mankiewicza z 1958 roku wciąż jest zakazana w Wietnamie. Tym razem zgoda przyszła bez trudu. Scenariusz filmu jest wierny książce – i podkreśla winę Amerykanów w wietnamskim konflikcie. Co ciekawe, gotowy film Philipa Noyce'a stał się jednym z nielicznych amerykańskich filmów, wyświetlanych w wietnamskich kinach na przestrzeni ostatnich 50 lat. Autor pierwowzoru literackiego jest również wysoko ceniony w Wietnamie – Greene nigdy nie krył swoich prokomunistycznych sympatii.

Brendan Fraser w roli Aldena Pyle stworzył jedną z najlepszych kreacji

w dotychczasowej karierze: Cieszę się, że powierzono mi to zadanie. Przyznaję, nie znałem wcześniej twórczości Grahama Greene. Kiedy jednak otrzymałem tę rolę, przeczytałem nie tylko „Spokojnego Amerykanina”, ale i pozostałe jego powieści. Usiłowałem też znaleźć jak najwięcej informacji na temat tamtego konfliktu, ale, co ciekawe, amerykańskie źródła na ten temat są ograniczone niemal do minimum. Cieszę się, że film był kręcony w większej części w Wietnamie. Każdą wolną chwilę spędzałem na zwiedzaniu tego kraju. Postanowiłem potraktować całą sprawę jak turysta. Moja rola była trudna, ale traktuję ją wyłącznie w kategoriach artystycznych. Wiem, że film miał spore trudności z trafieniem na ekrany, ze względu na swoją rzekomą anty-amerykańską wymowę. Moim zdaniem niczego takiego w tym filmie nie ma.

Michael Caine zapytany, dlaczego tak bardzo dążył do realizacji "Spokojnego Amerykanina", odpowiada: Przecież to wymarzona rola dla faceta w moim wieku. Mam prawie 70-tkę na karku i sam muszę wyszukiwać sobie odpowiednie role. No

i jeszcze jedno: w jakiej innej roli dostałbym teraz za partnerkę taką śliczną młodą dziewczynę?

Pytany, które fragmenty roli były dla niego najtrudniejsze, Michael Caine odpowiada bez zastanowienia: sceny palenia opium. Fowler jest uzależniony od opium, a my z wiadomych względów nie chcieliśmy używać narkotyków. Chciałem palić zwykły tytoń, ale szybko wytknięto mi, że prawdziwe opium pali się całkiem inaczej. Australijscy specjaliści długo pracowali nad stworzeniem podobnej substancji. W końcu stanęło na tym, że musiałem palić jakieś świństwo.

Philip Noyce jest zachwycony kreacją Michaela Caine'a. Reżyser mówi: Chciałbym oczywiście przypisać sobie wszystkie zasługi, ale bardziej należy tu docenić Grahama Greene, który stworzył tę znakomitą postać. Michael całkowicie poświęcił się roli Thomasa. Tematy, poruszane w scenariuszu, są bardzo Michaelowi bliskie, myślę, że właśnie dlatego poświęcił się naszemu filmowi z takim zaangażowaniem. Uważam, że rola Thomasa Fowlera jest najważniejszą kreacją

w dorobku Michaela.

Istniało ryzyko, że film nigdy nie trafi na ekrany. Zdjęcia do filmu zakończyły się w maju 2001 r. Film był w trakcie montażu i pokazów próbnych, kiedy wydarzyła się tragedia 11 września. Miramax – producent i dystrybutor filmu, postanowił odłożyć film na półki, bojąc się, że ten anty-amerykański w wymowie film może wywołać złe skojarzenia. Ostatecznie po pokazach próbnych w trakcie festiwalu w Toronto

w 2002 roku, Miramax zadecydował o wprowadzeniu filmu na ekrany.

Sam Michael Caine kwituje tę sprawę bardzo prosto: Po wydarzeniach z 11 września rozmawiałem z grupą ponad 500 Amerykanów i każdemu z nich film się podobał. "Spokojny Amerykanin" nie jest moim zdaniem filmem antyamerykańskim, tylko filmem rzetelnie pokazującym udział Amerykanów w konflikcie azjatyckim

z 1952 roku i przeciwko ówczesnym działaniom CIA. Przecież kiedy konflikt azjatycki się kończył, przeciwko wojnie głosowało niemal 200 tysięcy ludzi! A co do tych, którzy zdecydowali się pojechać wtedy do Wietnamu, powiem krótko: widocznie nie czytali powieści Greene'a.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Spokojny Amerykanin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy