Reklama

"Spirit - Duch miasta": SCENARIUSZ

Miller zasiadł do pisania scenariusza otoczony zewsząd planszami z komiksu.

Miller zasiadł do pisania scenariusza otoczony zewsząd planszami z komiksu.

Początkowo myślałem o fabule w klimacie Raymonda Chandlera i chciałem osiągnąć ten rodzaj narracji, ale szybko zrozumiałem, że Chandler to całkowicie zły punkt odniesienia a fabuły Eisnera są znacznie bardziej w klimacie O. Henry'ego. On przecież tworzył serie krótkich, wyrazistych historyjek, z których wiele było naprawdę znakomitych. Ostatecznie zdecydowałem się na moją ulubioną dwuczęściową historię o Sand Safer i rozszerzyłem ją do dużej fabuły.

Seksowna międzynarodowa złodziejka biżuterii Sand Safer to jedna z wielu urokliwych kobiet, które Eisner stworzył w opowieściach o Spiricie. Wśród innych niebezpiecznych acz sympatycznych bohaterek, które znalazły się w fabule Millera są: Ellen Dolan, córka komisarza policji z Central City; egzotyczna tancerka Plaster z Paryża; zimna jak lód geniuszka zbrodni Silken Floss i Lorelei, podwodny anioł śmierci. Chciałem, by w fabule zmieściło się jak najwięcej z postaci z komiksów Eisnera - tłumaczy Mille. - Spirit byłby w filmie zbyt gwałtowny. Gdy dodałem postać narzeczonej Ellen Dolan, stało się dla mnie jasne, że będzie miał słabość do kobiet.

Reklama

Spirit jest zawsze na pierwszej linii walki o bezpieczeństwo swojego miasta, a Eisner do perfekcji doprowadził pokazywanie, jak jego bohater w walce z wrogami odnosi kolejne rany i jak znosi wszelkie urazy. I właśnie zdolność Spirita do przyjęcia uderzenia i późniejsza kontra stała się jednym z głównych pomysłów na filmowego Spirita według Franka Millera. Spirit wie, że jest gliniarzem, który został zastrzelony i w tajemniczy sposób powrócił do życia, jednak nie ma pojęcia, jak to się stało. Ale nie jest superbohaterem. Nie potrafi latać, nie umie rzucać samochodami. Ma tylko jedną niezwykłą zdolność: może bezkarnie przyjmować razy i leczy się z nich szybciej niż ktokolwiek. Ta więc w środku tej romantycznej przygody on sam odbywa także egzystencjalną podróż, by poznać samego siebie i dowiedzieć się, kim jest naprawdę.

By odpowiedzieć na to pytanie, Miller zdecydował się przywołać Octopusa, jedną z ikonicznych figur czarnych charakterów stworzonych przez Eisnera. W komiksie Octopus nigdy nie został pokazany w całej postaci, był tak naprawdę reprezentowany jedynie przez parę białych rękawiczek. Miller zdecydował się zademonstrować go całego, dopisując mu przeszłość. W filmowej wersji to urażony miejski koroner, który finansuje swe pokręcone eksperymenty genetyczne dzięki handlowi narkotykami. Octopus staje się dla Spirita idealnym przeciwnikiem w klasycznym komiksowym stylu, obaj są jak dwa bieguny. Podczas gdy Spirit wnosi do świata porządek, Octopus jest ucieleśnieniem chaosu. Spirit pomaga ludziom, a jego nieprzyjaciel chce ich wszystkich zniewolić - opowiada Miller.

Eisner przez lata tworzył przygody Spirita tak, by sprawiały jak najbardziej współczesne wrażenie. I tak samo Miller postąpił z bohaterem kinowym. Choć tym samym nie powstrzymał się od swojej własnej wizji "współczesności", do której włączył kilka elementów z różnych okresów historycznych. Nie należy więc się dziwić, że w filmie oglądamy miasto, w którym kobiece stroje przypominają raczej lata dziewięćdziesiąte, a mężczyźni chodzą w garniturach i kapeluszach z lat pięćdziesiątych. Z tego okresu pochodzą też eleganckie taksówki, ale nie przeszkadza to pojawieniu się w tym świecie telefonów komórkowych, kamizelek kuloodpornych czy metod klonowania. Również sam klimat filmu ma w sobie chropowatość i brutalność bliższą XXI wiekowi niż czasom klasycznych czarnych kryminałów. Nie można przy tym zapomnieć o elementach humoru, którymi przesiąknięty był Eisnerowski oryginał i które wiernie oddaje adaptacja Millera.

Del Prete była kluczowym współpracownikiem Millera w miesiącach pracy nad fabułą. Klimat scenariusza, jest dokładnie taki jaki zawsze odczuwałam przy oryginale. Pełen przygody, romansu, ale ze sporą dawką humoru. Byliśmy bardzo ostrożni w podejściu do klasycznych elementów "Spirita". Zwłaszcza tych mocno utrwalonych w tradycji Eisnerowskiej. Ale czasem Miller stawiał na swoim, mówiąc, że chce coś przefiltrować przez własny punkt widzenia.

Gigi Pritzker, która był nowicjuszką w świecie produkcji filmów, stanowiła swoistą grupę kontrolną, sprawdzającą, jak tę fabułę odbiorą widzowie, którzy nigdy nie mieli w rękach komiksu, nie kojarzyli Willa Eisnera czy Franka Millera. To ważne, by nasz film był zrozumiały i dostępny również dla widzów spoza komiksowych kręgów. I myślę, że tak się stało. Jest w nim mnóstwo żartów i aluzji zrozumiałych tylko dla fanów, ale dla pozostałych jest po prostu świetną rozrywką, pełną akcji i humoru.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Spirit - Duch miasta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy