"Spirit - Duch miasta": PRZED ROZPOCZĘCIEM ZDJĘĆ
Producenci Deborah Del Prete i Michael E. Uslan przyznają, że od dzieciństwa są wielkimi fanami komiksów.
W 1992 r. Uslan, który pomógł rozpocząć współczesną erę dorosłych ekranizacji komiksów, produkując "Batmana" (1989) w reżyserii Tima Burtona, nabył prawa filmowe do "Spirita" od samego Eisnera. Podczas podpisywania umowy, Uslan złożył autorowi komiksu prostą, szczerą obietnicę: Przysiągłem Willowi, że nikt nie dotknie "Spirita", żadna wytwórnia czy reżyser, dopóki nie będziemy przekonani, że uszanują jego dziedzictwo i nakręcą ten film tak, jak trzeba.
Prawię dekadę później aktor Dan Lauria przedstawił Uslanowi Deborę Del Prete i jej biznesową partnerkę Gigi Pritzker. W efekcie Uslan, trochę już zmęczony poszukiwaniem wytwórni dla "Spirita", spotkał się z Del Prete w 2004 r. Rozmawialiśmy długo i sympatycznie a na koniec Deborah powiedziała: Co masz dla mnie? - wspomina Uslan. - A ja na to, że przynoszę jej najlepszy komiks, jaki powstał w tej branży przez ostatnie 70 lat. Spojrzała na mnie i powiedziała: Tylko nie mów, że masz prawa do "Spirita! Uśmiechnąłem się, bo wiedziałem, że jestem w domu. Deborah była pierwszą osobą z branży, która od razu zorientowała się, o jaki tytuł chodzi. To była magiczna chwila.
Del Prete dodaje: To dzięki komiksom nauczyłam się, jak opowiadać historię przy pomocy obrazów. Zawsze chciałam zekranizować komiks, ale nie wszystko jedno który. Wiele razy myślałam o "Spiricie", bo to dzieło genialne i byłam bardzo podekscytowana możliwością pracy przy tym tytule.
Frank Miller był pierwszym wyborem wytwórni Odd Lot, która poszukiwała scenarzysty do filmowego "Spirita". Na wiele sposobów Millera można uznać za spadkobiercę spuścizny Eisnera, więc producentki Del Prete i Pritzker były zdeterminowane, by go przekonać do tej pracy. Gdy Eisner umarł w styczniu 2005 r. w wieku 87 lat, spytały Uslana, który wraz z Millerem uczestniczył w uroczystościach pogrzebowych, czy nie mógłby zaproponować Millerowi napisania scenariusza i wyreżyserowania filmu. Początkowo Miller odmówił: Jak mógłbym dotykać spuścizny mojego mistrza, przyjaciela i mentora? Ale dość szybko oddzwonił ze słowami, które producenci chcieli usłyszeć: Nie pozwolę, by ktokolwiek inny tego dotykał.
Miller zapewniał najlepsze możliwe odwzorowanie (nomen-omen) ducha "Spirita". Jak tłumaczy Del Prete: Macie w tym dziele w rzeczy samej Willa Eisnera jako jednego z twórców. A przede wszystkim macie człowieka, który jest dziś absolutną ikoną komiksu, Franka Millera, który był Willa protegowanym, uczniem, przyjacielem i partnerem.