Reklama

"Spirit - Duch miasta": POMYSŁ NA FILM - OD EISNERA DO MILLERA

"Spirit - Duch Miasta" łączy talenty dwóch wizjonerów sztuki obrazu. Pierwszy z nich to Frank Miller - twórca klasycznych już dziś filmów: "Sin City", "300" i "Powroty mrocznego rycerza". Drugim jest Will Eisner - jeden z pionierów współczesnego amerykańskiego komiksu, który w 1940 r. premierą komiksu "The Spirit" skierował amerykańską kulturę popularną na nowe tory.

"Spirit - Duch Miasta" łączy talenty dwóch wizjonerów sztuki obrazu. Pierwszy z nich to Frank Miller - twórca klasycznych już dziś filmów: "Sin City", "300" i "Powroty mrocznego rycerza". Drugim jest Will Eisner - jeden z pionierów współczesnego amerykańskiego komiksu, który w 1940 r. premierą komiksu "The Spirit" skierował amerykańską kulturę popularną na nowe tory.

Dziś film "Spirit - Duch Miasta" Franka Millera ma spore szanse na powtórzenie tego zjawiska, bo z całą pewnością to filmowe arcydzieło, które w warstwie wizualnej jest wydarzeniem bez precedensu.

Dla Franka Millera prace Eisnera były i są jedną z największych twórczych inspiracji. Pierwszy raz odkryłem komiksy Eisnera gdy miałem 13 lat i byłem przekonany, że mam do czynienia z czymś zupełnie nowym - wspomina reżyser. - Kiedy oglądałem jego rysunki, miały wówczas 40 lat, ale wyglądały jak coś zupełnie świeżego, lepiej niż wszystko, co widziałem wcześniej.

Reklama

Dwudziestoletni Eisner zapoczątkował przygody Spirita w postaci cotygodniowych dodatków do gazety. Seria ta nie tylko przyśpieszyła ewolucję komiksu z trzy-, czteroobrazkowych żartów rysunkowych do form większych i poważniejszych, ale także stała się źródłem wielu formalnych i narracyjnych innowacji. W czasie gdy Superman i Batman powiewali pelerynami, Eisner wykreował zamaskowanego herosa w garniturze, rękawiczkach, kapeluszu i bez nadprzyrodzonej siły. Spirit nie był milionerem, czy kosmitą, tylko prostym policjantem, o nazwisku Denny Colt, którego wszyscy uważali za zmarłego. Spirit był przy tym postacią przeznaczoną dla dorosłych odbiorców - z ironicznym poczuciem humoru, słabością do kobiet i wielkim szacunkiem do Central City, metropolii, którą nazywał swym domem. Eisner ilustrował przygody Spirita w bardzo filmowym stylu, ze zmiennymi planami, zadziwiającymi kompozycjami planszy i w niecodziennych perspektywach, które można by porównać z "Obywatelem Kanem".

Miller zaczął tworzyć komiksy w tym samym czasie, gdy po raz pierwszy spotkał Eisnera na przyjęciu w Nowym Jorku. Tworzyłem wtedy jeden z moich pierwszych zeszytów "Daredevila" dla wydawnictwa Marvel. Eisner spojrzał na pierwszą planszę i od razu powiedział mi, co na niej jest nie tak. Zaczęliśmy się spierać o użycie dymków i tak zaczęła się między nami dyskusja o tworzeniu komiksów, która trwała 25 lat. To była długa, ciepła i bardzo pouczająca dla mnie przyjaźń. Bardzo wiele się od niego nauczyłem.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Spirit - Duch miasta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy