"Spider-Man 3": O EFEKTACH
"Widzowie ciągle żądają nowych przeżyć, chcą być zabierani do nieznanych miejsc," mówi reżyser Sam Raimi. "Jeśli chodzi o efekty wizualne, to albo polegamy na istniejącej technologii i wykorzystujemy ją na nowo, albo rozwijamy nową i dzięki niej kreujemy nasze wizje. Za każdym razem zadajemy sobie pytanie - `Czego wcześniej nie widzieliśmy na ekranie?'. Jeśli tego nie widzieliśmy, prawdopodobnie nie istnieje technologia, która pomogłaby nam to stworzyć - rozwijamy więc nową. Tak było prawie w każdym przypadku na planie Spider-Mana? 3."
Dla zajmującego się efektami wizualnymi Scotta Stokdyka, te słowa były początkiem dwuletniego procesu rozwijania technologii, które sprawiłyby, że Spider-Man? 3 stanie się najbardziej zachwycającym wizualnie filmem o przygodach Petera Parkera. Chociaż stworzenie Sandmana było olbrzymim wyzwaniem dla wszystkich pionów produkcji, żaden z nich nie stanął przed większym zadaniem niż zespół Stokdyka. "Kiedy rozpoczynaliśmy proces przygotowań do produkcji, nie było programów komputerowych, dzięki którym można byłoby osiągnąć wymagany przez reżysera wygląd Sandmana i jego możliwości," wspomina producent Grant Curtis. "Jednak Scott Stokdyk i jego zespół stworzyli nową technologię, która była w stanie manipulować każdym ziarenkiem piasku, z których składał się Sandman. Istniejąca technologia pozwalała na operowanie tysiącami cząsteczek na raz, my jednak musieliśmy być w stanie poruszyć miliardy. Takie oprogramowanie zostało opracowane, okazało się jednak, że jego zakodowanie zajęłoby 10 lat." I tutaj z pomocą filmowcom przyszedł zespół programistów - Douglas Bloom, Jonathan Cohen i Chris Allen - którzy dostarczyli oprogramowanie dające animatorom dokładnie takie narzędzie, jakiego potrzebowali.
Już od samego początku, Stokdyk zdawał sobie sprawę, że stworzenie Sandmana będzie wymagało od jego zespołu mnóstwa pracy. "Sam Raimi chciał, żeby widoczny na ekranie piasek był możliwy do kontrolowania, ale nie magiczny. Musiał poruszać się bardzo realistycznie, a tym samym unosić się w powietrzu i formować ludzką postać. Piasek posiada niezwykłe cechy - czasami zachowuje się, jak ciało stałe - i widać latające w powietrzu poszczególne ziarnka, a czasami jak ciecz - poruszające się wydmy."
Kiedy Stokdyk i jego zespół pracowali nad "mechaniką" ruchu piasku, Spencer Cook zajmujący się animacją, rozpoczął proces projektowania postaci. "Sandman to interesujące wyzwanie wymagające integracji między animacją postaci, a animacją efektów," mówi. "Piasek, i sposób w jaki porusza się na jego ciele, a także sposób, w jaki on sam się porusza, są ściśle ze sobą powiązane. Nie tylko musieliśmy animować postać w sposób, jak najbardziej realny i zgodny z rolą Thomasa, ale także dokładnie przewidzieć sposób, w jaki ziarenka piasku od niego odpadają."
Sandman, nie był jedyną postacią, która stanowiła spore wyzwanie dla Cooka - animowanie mającego na sobie czarny kostium Spider-Mana, wymagało subtelnych zmian odzwierciedlających zmianę osobowości Parkera na bardziej agresywną. "Miał poruszać się trochę szybciej, być bardziej przygarbiony, wyżej podciągać łokcie, kiedy znajdował się na ścianie. Próbowaliśmy znaleźć gesty, których klasyczny Spider-Man by nie wykonał - podczas, gdy ubrany w czerwono-niebieski kostium Spider-Man był w swoich ruchach pełen gracji i elegancji, ten w czarnym kostiumie był bardziej brawurowy, brutalny".
Tworząc postać Venoma, Stokdyk stwierdza, że wymagała ona przynajmniej trzech różnych etapów. W pierwszym zachodziła wstępna transformacja, w której skóra Tophera Grace zostaje ściągnięta z jego ciała, a na jego twarzy pojawia się maź stopniowo całkowicie ją zakrywająca. "Im bardziej jest zły, tym bardziej zaczyna przypominać bestię," mówi Stokdyk. "Najpierw staje się rodzajem dublera Spider-Mana, granego przez Grace'a, a pod koniec filmu jest to postać w pełni stworzona komputerowo - klasyczny Venom z komiksów z przerażającą opadającą szczęką, pełną bardzo ostrych zębów."
Osiągnięcie tego poziomu efektów nie byłoby jednak możliwe bez udziału zespołu Sony Pictures Imageworks. Około 250 jego członków pracowało nad realizacją ponad 900 efektów specjalnych. "Dla takiej ekipy żyje się i umiera," mówi Stokdyk. "Byli zawsze gotowi z nowymi pomysłami, zawsze u szczytu formy. To właśnie część procesu pracy z Samem; trzeba być elastycznym i gotowym na nowe wyzwania."