Reklama

"Spadkobiercy cara": JAK OCALEĆ

23 czerwca w moskiewskim Kinie "Dom Kino" odbył się premierowy pokaz filmu "Spadkobiercy cara", nakręconego według powieści "Chłopiec bez szpady" jugorskiego pisarza Siergieja Kozłowa. Ekranizacja sztuki literackiej w dzisiejszych czasach nie jest częstym zjawiskiem: producenci i reżyserzy najczęściej pracują ze scenariuszami na zamówienie, wśród których nie zostaje miejsca na literaturę. Jeszcze rzadziej można spotkać film, nakręcony na podstawie współczesnej prozy i o współczesnym życiu. Dlatego oczekiwałem premierowego pokazu "Spadkobierców cara" z ciekawością, ale i z trwogą. W powieści "Chłopiec bez szpady" jest jasna i dość realistyczna fabuła, są charakterystyczne obrazy dzisiejszego życia północnej Syberii, są negatywni bohaterzy (reżyser filmu również pochodzi z Syberii). W tym artykule spróbuję opowiedzieć o filmie, ale myślę że nie da się uniknąć odnoszenia się do źródła, czyli do powieści. Duża wieś, gdzie czas się zatrzymał. Czasem wydaje się że mamy nie początek XXI wieku, a początek lat 70-tych: piętnastoletni chłopcy mają fryzury ich ojców, śpiewają piosenki modne w latach 70-tych, mieszkają w piętrowych drewnianych barakach, wybudowanych w czasach zagospodarowania terenów Zachodniej Syberii, bogatych w ropę i gaz (zresztą takich baraków w całej Syberii są setki tysięcy, a wiosek - setki). Na fasadzie szkoły widzimy ułożoną z cegieł datę - "1972", po ulicach jeżdżą terenówki, ludzie śpieszą się do sklepu z napisem "Sklep towarów mieszanych", który zapewnie ma już ponad trzydzieści lat? Niby we wszystkim widać ślady romantyzmu, ale romantyzm z czasem zamienił się w beznadzieję, wszędzie widać tymczasowość i brak ciepła i normalności. Przecież niemożliwe jest żyć cały czas romantyzmem i ludzie, rozcieńczając beznadzieję wódką, pogrążają się w nią coraz bardziej. Na ekranie nie widzimy piękna przyrody, tylko długą, szarą północną zimę, ubogą tundrę, brudny śnieg, wątłe drewniane domki. Po ulicach spaceruje niedźwiedź - żywa metafora, wypowiedziana przez jednego z bohaterów filmu: "Człowieka można rzadziej spotkać niż dzikie zwierzę". Wiele mieszkańców wsi męczy się próżniactwem, piją, awanturują się. Rodzice głównego bohatera Timofieja (jego rolę gra moskiewski uczeń Paweł Jurczenko) też powoli ulegają degradacji. To są przystojni i jeszcze młodzi ludzie. Ojciec (Dienis Karatajew) pracuje na platformie wiertniczej, matka (Jekatierina Riednikowa) jest gospodynią domową. Nie ma dla nich przyszłości. Ich życie zatrzymało się w romantycznej przeszłości, która teraz, po latach, stała się szarą rzeczywistością. Ojciec, po powrocie z pracy relaksuje się za pomocą wódki i pijaństwo wciąga żonę. Timofiej, trzynastoletni chłopak nie widzi sensu nauki w szkole. Zaczyna jeździć do miasta i dostarczać na sprzedaż ryby na targ. Część zarobionych pieniędzy odkłada, za pozostałe kupuje jedzenie, bo matka co raz częściej zapomina przygotować obiad, leżąc na łóżku w pijanym półśnie. W czasie jednej z wypraw Timofiej poznaje Michaiła (Aleksander Gołubkow), dorosłego chłopaka, który proponuje Timofiejowi pośrednictwo w sprzedaży kradzionych rzeczy zatrzymującym się na stacji benzynowej klientom. Za każdą sprzedaną rzecz Timofiej dostaje dobre wynagrodzenie. Wśród rzeczy przeznaczonych na sprzedaż Michaił daje Timofejowi stary guzik z dwugłowym orłem. Sugeruje Timofejowi, że guzik mógł należeć do cara Mikołaja II, lub do jego syna - carewicza Aleksieja. Michaił nie zna wartości guzika i każe Timofejowi pokazywać guzik klientom - może ktoś z nich, znający się na antykach, kupi go. Po pojawieniu się guzika, życie Timofiejewa zaczyna zmieniać się na lepsze. Rodzice próbują wyjść z zaklętego kręgu pijactwa, w szkole Timofiej znajduje wsparcie w dyrektorze, wikariusz daje mu książkę o carskiej rodzinie. W powieści Siergieja Kozłowa guzik niewątpliwie ma cechy mistyczne, w filmie staje się powodem, żeby Timofiej i jego rodzice zaczęli wychodzić na prostą. W swojej powieści Siergiej Kozłow stara się stworzyć bohaterów, którzy mogą zwyciężyć zło i mogą iść pod prąd, co często wydaje się sztuczne. W "Spadkobiercach cara" nie widzimy tej waleczności, chociaż wyczuwamy w ludziach instynkt samozachowawczy. Wśród pijaństwa, otępienia i obojętności są tacy, którzy starają się żyć normalnie. Takimi ludźmi są dyrektor szkoły i urzędnik (rolę którego świetnie zagrał Leonid Kurawliow), Michaił, kobieta sprzedająca ryby na targu, kierowca "Kamazu", który podwozi Timofieja do miasta, kolega z klasy, który fascynuje się historią ojczystego kraju. Nie są to jednak ludzie walki. Dyrektor, nie mając siły przeciwstawić się działaniom władz odchodzi ze szkoły. Film jest prostą a zarazem fascynującą opowieścią o tym, jak i czym żyją zwykli ludzie, jakich w Rosji są miliony. Roman Sienczin, "Litieraturnaja Rossija" : No.26. 27.06.2008

Reklama
materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Spadkobiercy cara
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy