Reklama

"Solaris": BOHATEROWIE

Od samego początku Steven Soderbergh czuł, że rolę Chrisa Kelvina powinien zagrać George Clooney. Kelvin jest człowiekiem skomplikowanym wewnętrznie, psychologiem, który lata świetlne od domu spotyka kogoś, kogo kochał wiele lat temu. Reżyser mówi: Zdawałem sobie sprawę z możliwości aktorskich George’a, nie byłem jednak pewny, czy gotów jest zmierzyć się z podobną rolą. Kelvin to niezwykle wymagająca rola, inna od tych, które zwykł grywać do tej pory. Chris przeżywa bowiem trudne do wyrażenia, abstrakcyjne emocje i podejmuje się działań, które niełatwo umotywować.

Reklama

George Clooney, który wystąpił w dwóch wcześniejszych filmach Soderbergha - ”Co z oczu, to z serca” oraz ”Ocean’s Eleven - Ryzykowna gra” - i wspólnie z reżyserem założył wytwórnię Section Eight, marzył o roli Kelvina. Jak mówi: Walczyłem o tę rolę. Po przeczytaniu scenariusza wysłałem Stevenowi list, w którym napisałem: ”Nie wiem, czy mi się uda, ale pozwól mi spróbować”. ”Solaris” to film aktorski i najtrudniejszy materiał, z jakim dane mi się było dotąd zmierzyć. Steven to reżyser, który nosi w sobie bardzo sprecyzowaną wizję. Dla niego aktor gotów jest zrobić wszystko.

Clooney wiele wniósł od siebie przydając postaci Kelvina nowego, zaskakującego wymiaru. Steven Soderbergh mówi: Rzadko zdarza się, by aktor, którego zna się od lat, zaskakiwał niemal każdego dnia. Na planie ”Solaris” George dał z siebie wszystko i nie cofnął się przed niczym.

George Clooney mówi: ”Solaris” porusza tematy, które nigdy nie stracą na aktualności, takie jak miłość, śmierć i życie po życiu. Stawia pytania, na które nie znamy odpowiedzi. Wszyscy domagamy się odpowiedzi, a pytania, na które ich nie znamy, przerażają nas, bo przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że wszystko ma swój początek, środek i koniec. Bohaterowie naszego filmu nie znają odpowiedzi - stawiają za to mądre pytania.

Ciężar filmu dźwiga na sobie piątka bohaterów, kluczem do sukcesu była więc trafna obsada głównych ról. Steven Soderbergh mówi: Szukaliśmy aktorów o silnych osobowościach. Widz musi czuć napięcie, bo bohaterowie spierają się ze sobą o to, co naprawdę dzieje się na stacji. Gdyby aktorzy partnerujący George’owi nie dorównywali mu, nie byłoby filmu.

Żona Kelvina, Rheya, której samobójstwo zniszczyło Chrisowi życie, nieoczekiwanie pojawia się na Prometeuszu. W miarę rozwoju akcji zmienia się z kobiety, która nie pamięta, kim jest, w osobę świadomą swej tożsamości.

Rolę Rheyi Steven Soderbergh powierzył Nataschy McElhone, którą zapamiętał dzięki roli w filmie ”Picasso - twórca i niszczyciel”. Jak mówi: Natascha przywodzi na myśl wielkie europejskie aktorki lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, takie jak Jeanne Moreau czy Dominique Sanda. Były to inteligentne, pełne seksu, skomplikowane kobiety. Nie dziewczęta - kobiety.

McElhone zdobyła rolę dzięki próbie czytanej z Georgem Clooneyem oraz improwizowanej scenie, którą odegrała przed reżyserem. Steven Soderbergh mówi: Zadawałem Nataschy pytania dotyczące relacji, które łączyły jej bohaterkę z mężem i tego, co się stało. Mimo iż nie miała pojęcia, że zapytam ją właśnie o to, odpowiadała szybko, konsekwentnie i bardzo precyzyjnie. Jej odpowiedzi były przemyślane i ciekawe. Zrozumiałem, że doskonale zna swoją bohaterkę.

Rheyę przepełnia lęk i smutek. Ich źródła poznajemy dzięki serii retrospekcji, które ukazują jej namiętny, lecz burzliwy związek z Kelvinem. Natascha McElhone mówi: Spotkali się na przyjęciu i coś między nimi zaiskrzyło - oczywiste było, że są sobą zauroczeni. Potem było już tylko gorzej. Mimo desperackich wysiłków Kelvina, Rheyi udało się zniszczyć ich związek. Ich miłość była piękna, ale i destruktywna, tak jak to się często zdarza w prawdziwym życiu...

Kelvin musi rozwiązać nie tylko zagadkę nagłego pojawienia się zmarłej żony, ale i dziwnego zachowania załogi Prometusza, a w tym genialnego młodego naukowca Snowa, którego gra Jeremy Davies (”Szeregowiec Ryan”, ”Twister”).

Steven Soderbergh przyznaje, że w trakcie pracy nad scenariuszem nie potrafił sobie wyobrazić przyszłego Snowa. Jak mówi: Miałem wiele możliwości, ale kiedy odpowiedzialna za casting Debra Zane wspomniała Jeremy’ego Daviesa, natychmiast jej przyklasnąłem.

Jeremy Davies mówi: Cieszę się, że w naszym filmie nie ma miejsca na efekty znane z setek innych filmów science fiction. Zamiast gadżetów na pierwszym miejscu stawiamy bohaterów i ich problemy. Myślę, że nasz film można by zaliczyć do kategorii fantastyki psychologicznej. To fantastyczno-naukowa opowieść o miłości łącząca elementy wielu gatunków. Widzowie oczekujący klasycznego filmu sicence fiction mogą się więc poczuć zaskoczeni.

Snowowi partneruje dr Gordon. Soderbergh od początku chciał obsadzić w tej roli kobietę. Jak mówi: Nie chciałem zrobić filmu, którego bohaterami byliby wyłącznie mężczyźni. Kobiety od dawna latają w kosmos, pomyślałem więc, że dobrze będzie, jeśli jedna z nich znajdzie się na stacji Prometeusz. Mam nadzieję, że dzięki temu ”Solaris” nie będzie tylko i wyłącznie rozrywką dla mężczyzn...

Rolę dr Gordon reżyser powierzył Violi Davis, z którą pracował dwukrotnie wcześniej: Viola ma silną osobowość, a jej bohaterkom wierzy się bez zastrzeżeń - mówi. - Widz odnosi wrażenie, że niełatwo z nią wygrać, a ja szukałem aktorki charyzmatycznej i niezwykle inteligentnej.

Viola Davis mówi: Gordon wali prawdę prosto z mostu, jest głosem rozsądku na pokładzie Prometeusza. Nie wierzy, że członkowie załogi powinni zaakceptować obecność ”gości” i poddać się temu, co robi z nimi Solaris. Znalazła sposób, by się temu przeciwstawić, podczas gdy pozostali wydają się znajdować w mocy planety.

Kelvin wyrusza w kosmos po tym, jak zapoznaje się z zarejestrowanym na video dziennikiem swego dobrego przyjaciela, Gibariana, dowódcy misji, który wydaje się zaniepokojony, a nawet przerażony. Później odkrywa kasety video, na których Gibarian nagrał zaszyfrowane ”wyjaśnienia” na temat tego, co wydarzyło się na stacji.

Ponieważ Gibariana poznajemy dzięki nagraniom video, Soderbergh poprosił Ulricha Tukura, aktora, któremu chciał powierzyć tę rolę, aby zrejestrował swoje przesłuchanie na kasecie. Jak mówi: Byłem pod wrażeniem tego, co zobaczyłem. Ulrich siedział przy fortepianie i patrzył w kamerę. Akompaniując sobie rozpoczął swój monolog. Na drugiej kasecie nagrano zbliżenie psa Ulricha, który słuchał monologu swego pana z bardzo dziwnym wyrazem pyska. Nigdy nie widziałem czegoś równie dziwnego, nie wahałem się więc ani chwili. Wcześniej bałem się, że Gibarian, który wygłasza w filmie długie monologi, wyda się widzom ociężały i letargiczny. Ulrich sprawił, że zapomniałem o swoich obawach. Na planie zapewniłem mu pełną swobodę. Włączałem kamerę mówiąc: ”Nie daję ci żadnych wskazówek. Rób, co chcesz”. Każdy z monologów Ulrich nagrał sam, w pustym pokoju Gibariana, zwracając się wprost do kamery.

Mimo iż Gibarian umiera zanim Kelvin przybywa na stację, pełni kluczową rolę w rozwoju akcji, a wizja, jaką Soderbergh roztoczył przed Ulrichem Tukurem, dawała aktorowi ogromne możliwości do popisu. Jak mówi: Bez uciekania się do efektów komputerowych Steven stworzył niesamowitą i niepokojącą atmosferę. Akcja jest pełna napięcia, co sprawi, że widz bez reszty zatraci się w tej niezwykłej opowieści o miłości.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Solaris
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy