Reklama

"Śmiertelna wyliczanka": PRODUKCJA

Produkcja filmu Śmiertelna wyliczanka rozpoczęła się 27 lutego ubiegłego roku. Ujęcia kręcono na lokacjach w południowej Kalifornii, w hrabstwie San Luis Obispo w centralnej Kalifornii i w studiach Raleigh Studios w Hollywood. Stylowy wygląd zdjęć filmu nadał jeden z najlepszych filmowców włoskich, Luciano Tovoli, który po raz kolejny pracował ze swym przyjacielem, reżyserem Barbetem Schroederem. Ta dwójka pracowała wcześniej przy filmach, takich jak nominowany do Oskara Apelacja, a także Kiss of Death, Wczoraj i dziś i Lokatorka.

Reklama

- Doskonałe wzajemne zrozumienie, pomiędzy Barbetem i Luciano, jest znane wszystkim, którzy mieli okazję pracować z tą dwójką – mówi Susan Hoffman. – Luciano to wielki mistrz w swoim fachu, genialny twórca. Kiedy ogląda się dowolny z filmów, do których robił zdjęcia, od razu widać jego styl. Ale na mnie największe wrażenie wywarł jego stosunek do Barbeta, można wręcz powiedzieć symbioza tych dwóch twórców. Siedzenie w ich towarzystwie na planie, przed monitorami, to czysta przyjemność.

Zdjęcia kręcono w licznych plenerach, jak również w kilku halach Raleigh Studios. Po zakończeniu zdjęć studyjnych przeniesiono się do miasta San Luis Obispo, które dla potrzeb filmu zamieniło się w nieistniejące miasteczko San Benito.

- Nie chcieliśmy, by akcja filmu działa się w jakimś dużym mieście – mówi producentka Susan Hoffman. – Nie chcieliśmy, by dla zbrodni, jaką popełnili ci dwaj młodzi ludzie, można było znaleźć jakieś proste wytłumaczenie, że byli bogaci, zepsuci albo przesyceni gwałtowną atmosfera wielkiego miasta. Uważaliśmy, że byłoby to zbyt proste. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na niewielkie, niezbyt bogate, bardzo amerykańskie miasteczko. Odwiedziliśmy wiele takich miejsc, od Oregonu do Los Angeles i w końcu wybraliśmy San Luis Obispo. To bardzo przyjemna, piękna miejscowość, od razu wydawała nam się właściwa do roli, jaką przypisaliśmy otoczeniu chłopców w naszej opowieści.

- Bardzo odpowiadał mi pomysł osadzenia tej historii „z końca wieku” w jednym z najbardziej wysuniętych na zachód miejsc kraju. Z jakiegoś powodu nie potrafiłem wyobrazić sobie, by akcja tej opowieści mogła się dziać na wschodzie USA, choć dopuszczałem Florydę, taką, jak widać w filmie Bully. Nadmorskie rejony centralnej Kalifornii są po prostu piękne. A woda gra ważną rolę w naszej opowieści – mówi Schroeder. - Kiedy zastanawialiśmy się, gdzie umieścić akcję filmu, doszliśmy do wniosku, że musimy znaleźć takie otoczenie, w którym podobne wydarzenie będzie wydawało się nie na miejscu – mówi nominowany do nagrody Akademii kierownik produkcji Stuart Wurtzel. – Wymyśliliśmy fikcyjne miasteczko San Benito, które umiejscowiliśmy w San Luis Obispo. Ma ono tę zaletę, że mieszka się w nim wygodnie, jest ładne, widać w nim też wyraźne wpływy hiszpańskie. To idealne miejsce dla naszej opowieści.

Najtrudniejszym zadaniem, przed jakim stał Wurtzel, było znalezienie domu, w którym Justin i Richard opracowywali swój plan. – Chciałem czegoś, co miałoby odpowiednie rozmiary i pewien splendor – mówi Wurtzel. – Szukałem czegoś, co przypominałoby schroniska, budowane w latach dwudziestych w parkach narodowych. Wnętrze domu zostało oparte na wyglądzie takiego budynku znajdującego się w parku narodowym Yosemite. Wurtzel zaprojektował wnętrza posterunku policji San Banito, które wybudowano w salach zdjęciowych studia. Wnętrza te zostały oparte na wyglądzie odpowiednich pomieszczeń znajdujących się w San Luis Obispo. – Są one po prostu wspaniałe, nieco dekoracyjne – mówi kierownik produkcji. – Nie chciałem, by były to kolejne, typowe pomieszczenia posterunku policji, z całym zamieszaniem i chaosem, jaki w nich panuje i jaki widzimy w zdecydowanej większości filmów kryminalnych. Miasteczko, w którym dzieje się akcja naszego filmu, jest małe, spokojne, zabójstwa zdarzają się w nim niezwykle rzadko.

Projektantka kostiumów, Carol Oditz, (Burza lodowa) współpracowała blisko z Barbetem Schroederem i Stuartem Wurtzelem, by stworzyć kostiumy, odpowiadające charakterem zarówno detektywom, jak i dwójce chłopców. - Południowozachodnia architektura miasteczka San Benito ustala pewien wizualny ton całego filmu – mówi Oditz. – Starałam się odzwierciedlić to w kostiumach, widocznych zarówno na pierwszym, jak i na dalszych planach. Szczególną uwagę zwracałam na prawników i policjantów, tak często pojawiających się na ekranie. Te zachodnie elementy – widoczne w architekturze, wystroju planów i w kostiumach – stanowią solidną, wizualną podstawę dla fabuły.

Dobierając kostiumy dla bohaterki Sandry Bullock, Cassie Mayweather, Oditz zdecydowała się na odcienie szarości, czerni i fioletu. Cassie często nosi golfy i znoszoną, skórzaną kurtkę. – Cassie to twarda kobieta, której charakter widoczny jest w sposobie, w jaki się ubiera – mówi Oditz. – Pod tym twardym, zewnętrznym wizerunkiem kryje się sekretna, delikatna i wrażliwa osobowość. Golfy, które są jej znakiem firmowym, to zarówno wygodne ubranie, jak i metafora sekretów, jakie zostają wyjawione podczas filmu.

W przypadku Richarda Haywood, którego Oditz opisuje jako zapatrzone w siebie połączenie Jamesa Deana i Steve’a McQueena, projektantka postarała się znaleźć jakaś więź między nim, a noszoną przez niego czerwoną, skórzaną kurtką. - W całym filmie ta kurtka jest jego odbiciem – mówi Oditz. – Tak jak ten chłopak, jego ubrania są krzykliwe i drogie. Ubierając Justina Pendletona, Oditz starała się odtworzyć wygląd chłopaka-intelektualisty, który nie przejmuje się swoim ubraniem. - Nosi niemal wyłącznie brązy, dopasowane do jego szczupłej, zgarbionej sylwetki – mówi Oditz. – Nawet obcasy jego butów są nierówne, dzięki czemu chodzi tak, jakby grawitacja wyprawiała z nim jakieś dziwne rzeczy.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Śmiertelna wyliczanka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy