"Śmiertelna gorączka": ELI ROTH O "ŚMIERTELNEJ GORĄCZE"
„Od zawsze byłem fanatykiem horrorów. Filmy takie, jak: "Martwe zło" Sama Raimi, "Coś" Johna Carpentera i "Koszmar z ulicy Wiązów" Wesa Cravena były przerażające i pchnęły moją dziecięcą wyobraźnię w ciemny zaułek. Dążyłem do nakręcenia filmu, który wprawiałby w przestrach, trwający jeszcze długo po opuszczeniu przez widownię sal kinowych.
W latach 80. Wes Craven - mój ulubiony reżyser horrorów “awansował” do wielkiego studia filmowego, a nowe horrory były robione z mniejszą starannością i kunsztem. Pod koniec lat 70. horrory były pisane według założenia: co jest przerażające? Pod koniec lat 80. natomiast: w jaki sposób możemy zabić te grupę dzieciaków?
Chciałem nakręcić film, który nawiązywałby do, szczytowych dla horroru, późnych lat 70. i wczesnych 80. Powstał szczerze przerażający film. Dla rozładowania napięcia wykorzystałem humor, który miał rozbawić widzów. Mam nadzieję, że to mi się udało, a widzowie będą mieli tyle radości oglądając ten film, ile my mieliśmy podczas jego kręcenia.
INSPIRACJA
Pierwszy pomysł na “Śmiertelną gorączkę” pojawił się, kiedy jako dziewiętnastolatek pracowałem w stadninie koni na południu Islandii. Miałem wtedy 19 lat. Czyściłem stajnię i nabawiłem się infekcji skóry twarzy. Obudziłem się w środku nocy drapiąc policzek myśląc, że ukąsił mnie komar. Spojrzałem na rękę i zobaczyłem w dłoni kawałek skóry. Następnego ranka usiłowałem się ogolić i dosłownie ogoliłem pół twarzy. Najdziwniejszą rzeczą jest to, że nie sprawiało mi to bólu – raczej dziwnie swędziało. Udałem się do dermatologa który, oceniając po jego przerażającym i pełnym zakłopotania spojrzeniu, nigdy czegoś takiego nie widział. Dostałem jakiś sterydowy krem, który na szczęście pomógł. Do dnia dzisiejszego mam obsesję na punkcie produktów kosmetycznych!
SCENARIUSZ
Krótko po moim skórnym incydencie znalazłem artykuł o niebezpiecznym wirusie paciorkowca, który zżera ciało w mniej niż 24 godziny. Nakręciłem ten film, bazując na własnych obawach przed zachorowaniem. Nurtowało mnie pytanie, czy ktoś mógłby odwieźć mnie do szpitala własnym samochodem, widząc stan mojego rozkładającego się ciała. Ten dylemat zawarłem w scenariuszu i każda postać w filmie radzi sobie z nim w inny sposób. Myślę, że widzowie mogą być zszokowani tym, co robią te dzieciaki w filmie.
Napisałem pierwszą wersję scenariusza i pokazałem ją przyjacielowi Randy'emu Pearlsteinowi, z którym nakręciłem w szkole filmowej ponad 30 filmów krótkometrażowych. Miałem nadzieję, że Randy będzie ogromnie przerażony. Jednak usłyszałem tylko jego gromki śmiech. Skończył czytanie scenariusza i ze łzami w oczach powiedział: “To najśmieszniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek czytałem!” Nie mogłem zrozumieć, o czym on mówił. To był przecież śmiertelny wirus! Jak to może być zabawne?
Randy wskazał parę niedociągnięć w opowiadaniu. Kiedy powiedziałem mu, co chciałem przekazać, skomentował: “To, co mi opowiedziałeś jest przerażające, lecz tego nie ma w scenariuszu.” Nasza współpraca zaczęła się od robienia notatek a wkrótce przerodziła się w 4-tygodniową harówkę i to właśnie dzięki Randy'emu, scenariusz tak właśnie wygląda. Randy ma niesamowity talent do pisania dialogów i opowiadania. Miał ogromny wpływ na to, co zobaczycie na ekranie. Cały czas koncentrowaliśmy się na idei zawartej w moich ulubionych horrorach: co jest przerażające?
OBSADA I ZDJĘCIA PRÓBNE
Skompletowanie obsady do tego filmu było trudniejsze niż początkowo zakładałem. Oglądałem przesłuchania do filmów Davida Lyncha, polegające na rozmowach z aktorami i bardzo mi one odpowiadały. Nie było jednak czasu, aby porozmawiać z każdym, dlatego niektórzy proszeni byli o przeczytanie tekstów. Z rozmowy z Jordan Ladd wiedziałem, że będzie rewelacyjna w roli Karen. Kiedy James DeBello nie chciał stawić się na przesłuchania, spojrzenie jakie mi rzucił utwierdziło mnie w przekonaniu, że był idealnym kandydatem do roli Berta. Rider Strong stawił się na casting bez żadnych wskazówek. Wygrał go z marszu.
W „Śmiertelnej gorączce”, której akcja głównie rozgrywa się w lesie wiedzieliśmy, że potrzebujemy aktorów, z którymi nie tylko łatwo się będzie współpracowało, ale którzy nie będą mieli nic przeciwko długim godzinom ciężkiej pracy w trudnych warunkach.
Pośród aktorów, którzy debiutowali w tym filmie są: Robert Harris (Old Man Cadwell), Hal Courtney (Tommy) i Richard Boone (Fenster). Każdy z nich stworzył niezapomnianą postać. Ekscytującym jest odkrywanie aktorów, o których nikt wcześniej nie słyszał i których na szczęście będziemy mogli oglądać w kolejnych filmach.
Próby z ekipą rozpoczęliśmy na tydzień przed zdjęciami i głównie opowiadaliśmy historie o naszych własnych obawach przed wirusami. Pod koniec tygodnia każdy przyszedł z małą charakterystyką tego, jak sobie wyobraża chorobę. Przygotowaliśmy zwroty, słowa i sceny, które definiowały filmowe postaci.
WYGLˇD FILMU
Chcieliśmy, aby film zachował klimat filmów grozy późnych lat 70. i wczesnych 80. i żeby nie był niskobudżetowy. Wraz z operatorem Scottem Kevanem zdecydowaliśmy się, zgodnie z sugestią George'a Folsey'a Jr. - nadzorującego montaż, kręcić zdjęcia szerokoekranowe. George twierdził, że oddadzą one efekt, który chcieliśmy uzyskać. Wiedzieliśmy, że dla potrzeb filmu musimy poczuć się jak te dzieciaki uwięzione w nieznanym miejscu, a zdjęcia szerokoekranowe miały pogłębić ten efekt.
Przed rozpoczęciem zdjęć spotkaliśmy się ze scenografami: Franco Carbone i Scottem Kevan i przeglądaliśmy niezliczoną liczbę książek oraz fotografii. Skupiliśmy się głównie na pracach Francisa Bacona i Joela Petera Witkina. Wybraliśmy bardzo specyficzne kolory i oświetlenie, zmieniające się wraz z postępowaniem wirusa z otwartych i jasnych przestrzeni do ciemnych i klaustrofobicznych. Franco ma znakomite wyczucie koloru i struktury, a Scott ma niesamowitą kontrolę nad kolorami i światłem, dlatego połączyli siły przy pracy nad tym filmem.
PRZEMOC I HUMOR
Zawsze miałem, jak to nazywają, chore poczucie humoru. Potrafię śmiać się z filmów które są pełne przemocy. Chciałem nakręcić film, który zawierałby elementy przemocy, lecz nigdy nie przekroczyłby pewnej granicy. “Śmiertelna gorączka” opowiada o zniszczeniu przyjaźni. Ciało użyte jest jako metafora dla upadku tej przyjaźni. Aby to oddać, pokazaliśmy rozkładające się ciała. Uważaliśmy jednak, żeby nie posunąć się za daleko.
Uważam, że humor jest bardzo ważnym składnikiem horrorów. W “Śmiertelnej gorączce” staraliśmy się oprócz porcji przerażenia, dać widzom możliwość oddechu i dać jednocześnie poczucie bezpieczeństwa. Nie mogliśmy jednak posunąć się za daleko z humorem, bo widzowie nie odebraliby poważnie tego filmu. David Lynch uczył mnie, że należy znaleźć równowagę pomiędzy powiązanymi ze sobą poczuciem humoru i horrorem. W filmie powinny znaleźć się sceny, w których widzowie mają ochotę objąć towarzyszącą im na ekranie osobę, jak też sceny, które nimi wstrząsną, a na koniec sceny po których odetchniesz z ulgą. Chcieliśmy, aby “Śmiertelna gorączka” była filmem na pograniczu groteski i absurdu. Staraliśmy się, aby humor pojawiał się w naturalny sposób i dążyliśmy do poważnego traktowania filmu.
MUZYKA
Muzyka w horrorach podkreśla sceny przerażające. Chciałem mieć muzykę smyczkową i znaleźć kompozytora, który by się tego podjął. Angela Badalamentiego znałem od dawna. Zawsze obiecywał, że zrobi muzykę do mojego pierwszego filmu, a kiedy on powstał, po prostu przeszedł samego siebie. Muzyka Angelo odznacza się cudowną senną barwą, która przenosi nas do innego świata. Angelo ma także duże poczucie humoru, co nie jest bez znaczenia, gdy pracujesz z tak specyficznym gatunkiem filmowym.
Kompozytora Nathana Barra poznałem przez Laurena Moewsa, który wraz z Samem Froelichem pracował nad filmem "Briar Patch". Byłem pod wrażeniem muzyki, jaką Nate skomponował do "Briar Patch". Mieliśmy z Natem ten sam cel: skomponować muzykę najbardziej przerażającą z możliwych. Rozważaliśmy stworzenie muzyki orkiestrowej nie elektronicznej, lecz to zamgliłoby linię pomiędzy muzyką a dźwiękiem. Nate napisał piękną, pozostającą w pamięci muzykę, która nawiązywała do tradycji mojej ulubionej muzyki z horrorów. Była także niepodobna do niczego, co wcześniej słyszałem. Nathan Barr jest w szczytowej formie. Byłem w szoku oglądając Nathana grającego na każdym z użytych instrumentów! To człowiek-orkiestra. Zagrał blisko 40 różnych ścieżek na wiolonczeli, skrzypcach, bębnach oraz 20 innych instrumentach, których nazw nawet nie potrafię wymienić!
EFEKTY SPECJALNE
Efekty specjalne są niezmiernie istotne w tym filmie. Zgodnie ze zwyczajem klasycznych horrorów chcieliśmy, aby wszystkie efekty w filmie były naturalne a nie komputerowe. K.N.B. pracowali przy prawie wszystkich moich ulubionych filmach: "Martwe zło 2", "Armia ciemności", nawet "Boogie Nights". Howard Berger wraz z partnerami przeczytał scenariusz i zdecydował się pomóc w nakręceniu najstraszniejszego z możliwych horrorów. Wysłali do Północnej Karoliny najlepszego charakteryzatora, jakim jest Garrett Immel, który nie tylko błyskawicznie pracował ale sprawiał, że wszystko wyglądało przerażająco. Zabawnym dla ekipy było rozpoznawanie aktorów już po ucharakteryzowaniu przez Garreta.
DŹWIĘK
Dźwięk w tym filmie jest równie ważny jak muzyka. Wnosi on nieopisane pokłady grozy do obrazu. Właściwy dźwięk kreuje obraz w umyśle widza, który jest bardziej przerażający od tego, który jest na ekranie. Odpowiedzialny za dźwięk Brian Best zgromadził zespół wspaniałych dźwiękowców. Spędzili oni wiele czasu pracując nad perfekcyjnym nastrojem każdej ze scen. Mam nadzieję że to, co usłyszysz będzie bardziej przerażające od tego, co zobaczysz!