Reklama

"Śmierć nadejdzie jutro": MÓWI SCENOGRAF PETER LAMONT

”BYŁ TO OGROMNY WYSIŁEK ZBIOROWY”

Zbudowana w słynnym studiu 007 dekoracja przedstawiająca Lodowy Pałac była największą bondowską dekoracją od czasu przystani łodzi podwodnych ze ”Szpiega, który mnie kochał”. Wzorowaliśmy ją na hotelu, który rok rocznie wykuwa się w lodzie za szwedzkim kołem polarnym, a Lee Tamahori chciał, by miała rozmiary gmachu opery w Sydney. Jakby tego było mało, wpadł na pomysł, by Lodowy Pałac był tłem pościgu samochodowego, w którym wezmą udział Bond i Zao...

Reklama

Myślę, że nasz lód wygląda autentycznie, co uważam za nie lada osiągnięcie, jeśli weźmie się pod uwagę, że za kołem polarnym temperatura spada do minus 40 stopni na zewnątrz i minus 5 w pomieszczeniach zamkniętych. Musieliśmy wzmocnić strukturę i dodać komnatę, którą można było opuszczać do umieszczonego pod dekoracją basenu. W filmie oglądamy bowiem sceny, w których Lodowy Pałac zalewają hektolitry wody. Do akcji wkroczył więc koordynator efektów specjalnych Chris Corbould, który zainstalował wszędzie rury hydrauliczne. Cudem udało nam się zdążyć na czas. Budowę dekoracji rozpoczęliśmy w sierpniu 2001, zakończyliśmy - 14 stycznia 2002.

Na zapleczu studia zbudowaliśmy dwie inne wielkie dekoracje: północnokoreański kompleks wojskowy i fasadę Lodowego Pałacu, z których każda zajęła powierzchnię 16 akrów.

Inną ważną dekoracją był filmowy klub Blades, który wzorowałem na londyńskim Reform Club. W klubie Blades, który automatycznie kojarzy się z Jamesem Bondem, możemy podziwiać efektowne galeryjki, autentyczne zbroje i wyłożone panelami ściany udekorowane mieczami szermierczymi.

Dekorację przedstawiającą stację londyńskiego metra zbudowaliśmy w atelier, co zajęło nam zaledwie trzy-cztery dni. Ciekawą dekoracją był warsztat ‘Q’. Z archiwów produkującej filmy o Bondzie firmy Eon pozyskaliśmy wiele klasycznych gadżetów z serii, nadal jednak brakowało kilku istotnych elementów, w tym odrzutowych plecaków, których repliki musieliśmy wykonać we własnym zakresie.

Wnętrza kwatery MI6 były moim pomysłem. Miałem okazję zwiedzić autentyczne wnętrza siedziby brytyjskiego wywiadu, ale nie skopiowałem z nich nic z wyjątkiem okien. Przyznam, że reszta nieco mnie rozczarowała. Nie ma w nich szerokich korytarzy, bo byłoby to marnotrawstwo powierzchni. W filmie nie mogłem pokazać wąskich korytarzy, bo wyglądałyby one fatalnie. Skończyło się więc na tym, że na potrzeby ”Śmierć nadejdzie jutro” zbudowaliśmy więcej wnętrz MI6, niż na potrzeby któregokolwiek z wcześniejszych filmów...

Filmowy Gustav Graves ma oszklone biuro, na podłodze którego rośnie dżungla. Wszystko było półprzezroczyste i autor zdjęć David Tattersall bał się, że odbicia w szkle zepsują kolejne ujęcia. Na dachu rozłożyliśmy więc specjalną gazę, która skutecznie zredukowała dopływ światła.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Śmierć nadejdzie jutro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy