Reklama

"Służące": BOHATER: MISSISIPI

Dla Tate'a nie ulegało wątpliwości, że absolutnie konieczne było kręcenie w miejscu akcji filmu - w stanie Missisipi, bo ani inne lokalizacje, ani praca w studiu nie mogły oddać niepowtarzalnej specyfiki tego regionu. - To kwintesencja Południa, niezwykłe miejsce pełne równie niezwykłych, czasem ekscentrycznych postaci. Nie przypadkiem tak wielu pisarzy z naszych okolic zyskało uznanie. Oni przeważnie niczego nie wymyślali, w sensie fantazjowania. Tylko z talentem opisywali, co było i jest - mówił reżyser.

Chociaż kręcenie w środku upalnego południowego lata było uciążliwe, producenci zgodzili się z koncepcją Tate'a. Po niezbyt długich poszukiwaniach znaleziono miasteczko Greenwood, które było wręcz idealną scenerią dla filmu, którego akcja rozgrywa się niemal pół wieku temu. Green opowiadał: - Obaj z Tatem stąd pochodzimy, więc wiedzieliśmy, czego szukamy. Tate znał zresztą Greenwood z dzieciństwa. Po pięciu dniach podróży zdecydowaliśmy się właśnie na to miejsce, które wygląda niemal jak Jackson przed laty. Zobaczyliśmy dom Skeeter i dom Hilly, a także opuszczoną salę balową, która bardzo się nam przydała. Mieszkańcy przyjęli nas z otwartymi ramionami. Praca była więc przyjemnością. Producent Michael Barnathan dodawał: - Miasto wygląda, jakby czas się w nim zatrzymał. Z tego względu było dla nas idealne. Scenograf Mark Ricker ("Julie i Julia") mówił: - Moim zadaniem było zostać ekspertem od wyglądu Missisipi AD 1963. By każdy detal był wiarygodny, studiowałem nie tylko różnorakie źródła, lecz odwiedzałam także ludzi w domach, jadłem to, co oni, podglądałem i wypytywałem ich o różne szczegóły. Nie można było kręcić w pobliskiej Luizjanie, bo wprawdzie pejzaże są podobne, ale architektura całkiem inna. Domy, które zagrały w filmie, znaleziono w Greenwood i kilku okolicznych miasteczkach.

Reklama

Davis była zdania, że ten stan ma szczególny klimat: - Tu są obecne duchy przeszłości, duchy tych, którzy zmarli, nie spełniwszy swych nadziei i marzeń. Widać to w twarzach ludzi, czuje się ten charakterystyczny upał. Po prostu nie dałoby się nakręcić naszej opowieści gdzieś w Los Angeles.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Służące
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy