"Slumdog. Milioner z ulicy": PRODUKCJA
OD POWIEŚCI DO SCENARIUSZA
Historia powstania filmu rozpoczyna się w chwili, gdy szefowa redakcji filmowej Channel 4, Teresa Ross, otrzymuje wiadomość o jeszcze nieopublikowanej książce "Q and A" indyjskiego pisarza i dyplomaty Vikasa Swarupa. Po jej przeczytaniu natychmiast kupuje prawa do ekranizacji utworu, a następnie zwraca się do scenarzysty Simona Beaufoy'a ("Goło i wesoło"), aby podjął się napisania scenariusza. Beaufoy był pod wrażeniem powieści: "Opisane w niej Indie są obrazem miasta na szybkim przewijaniu, jak dickensowski Londyn XXI-go wieku. Gwałtownie się rozwija, czyniąc biednych jeszcze biedniejszymi, a bogatych, jeszcze bogatszymi. Pozostałe masy ludzkie próbują przedzierać się w górę". Scenarzysta postanowił skupić się w adaptacji na dwóch elementach. Po pierwsze, na baśniowym wątku "od zera do bohatera", gdy główny bohater musi pokonywać niewiarygodne przeszkody, aby w końcu osiągnąć sukces. Po drugie, na niezwykłym tle, na którym rozgrywa się akcja. Adaptacja nie była jednak łatwa, ponieważ powieść skonstruowana była jak seria 12 nowelek, niektórych zupełnie niepowiązanych z resztą. Beaufoy pieczołowicie wybierał wątki i historie, które stworzyłyby jedną opowieść: "Musiałem znaleźć główny wątek, nić, która poprowadzi nas przez cały film, równocześnie umożliwiając przeskakiwanie do wątku policyjnego przesłuchania oraz udziału w teleturnieju "Milionerzy". To było trudne zadanie".
Producent Christian Colson wspomina: "Simon zaproponował nowy tytuł: "Slumdog Millionaire", który od razu podbił nasze serca. Historia ta jest chwilami komedią, a chwilami dramatem. Są w niej momenty pełne bólu i tragizmu. Jak każda baśń ma w sobie elementy mroczne i straszne. To mieszanka elementów, które wzbudzają śmiech, płacz, szok".
REŻYSERIA
Z gotowym scenariuszem zwrócono się do reżysera Danny'ego Boyle'a. ("Trainspotting"). Colson: "Po krótkim zastanowieniu, kto byłby najlepszym reżyserem dla naszego filmu, uznaliśmy, że nikt inny, tylko Danny Boyle!". Beaufoy był pod wrażeniem szacunku, z jakim reżyser odnosił się do scenariusza oraz jego podejścia do materiału. Choć wielu uważa, że Boyle ma charakterystyczny styl reżyserski i specyficzne podejście do realizacji filmu, to jednak w każdej scenie utrzymane zostały dialogi ze scenariusza. "Rozumie i czuje rytm sceny. Nie zmienia go, osiągając jednocześnie jedyną w swoim rodzaju własną wizję. To będzie stuprocentowy film w stylu Boyle'a, przy zachowaniu wszystkich napisanych przeze mnie dialogów" - podsumowuje autor scenariusza.
Beaufoy dużo podróżował po Indiach w wieku 18 lat, ale powracając tu po 20 latach zauważył ogromne różnice: "Indie od tamtych czasów diametralnie się zmieniły, dlatego zanim zabrałem się za pisanie scenariusza, wędrowałem po kraju i zbierałem różne historie, artykuły z gazet. Najbardziej drastyczne i melodramatyczne historie od razu rzucały się w oczy. Czytałem je, potem jechałem w te miejsca, chłonąłem niezwykłą atmosferę, a następnie tkałem z nich wątki scenariusza". Kiedy Boyle pierwszy raz przyjechał do Bombaju (oficjalna nazwa od 1996 r. - Mumbai), zafascynowała go niesamowita mieszanka totalnego ubóstwa i zaawansowanej technologii: "Widziałem już slumsy w innych częściach świata, np. Kibera w Kenii, ale z czymś takim się nie spotkałem. Przede wszystkim uderza cię słodko-kwaśny smród, mieszanka odchodów i szafranu. Interesujące jest to, że Indie są szóstą czy ósmą światową potęgą nuklearną, a z drugiej strony nie ma tam publicznych toalet".
ZDJĘCIA - KAWAŁEK PRAWDZIWYCH INDII
Zdjęcia dobywały się w największej indyjskiej dzielnicy slumsów - Dharavi oraz w tryskającej największą energią - Juhu, ulokowanej tuż obok lotniska, którą każdy może obejrzeć z okna samolotu. Mieszka tam około miliona ludzi, podczas gdy w całym Bombaju ok. 18 milionów. Ponieważ miasto zatrważająco szybko się rozrasta, ocenia się, że w roku 2020 liczba ludności przekroczy 20 milionów. "Chcieliśmy pokazać w filmie jak najwięcej prawdziwych mieszkańców slumsów - mówi Boyle. Dzielnica nędzy jest kwitnącą, tętniącą życiem mini-metropolią. Obecnie, ponieważ Indie są demokracją, slumsy stały się miejscem o ogromnym znaczeniu politycznym, bo mieszka tam tyle ludzi. Mnóstwo wyborców ściśniętych na małej powierzchni. Jak na ironię, slumsy są tak potężne, że wiele ludzi nie chce, by je likwidować. W Bombaju brakuje ziemi, więc prawdopodobnie mieszkańców Dharavi przenoszonoby do odległego od miasta Nowego Bombaju, a tam ludzie nie chcą mieszkać. Ponieważ nie tyle zależy im na lepszym standardzie mieszkań, ile na lokalnej społeczności. Mieszkają razem i wzajemnie się wspierają. Mają niesłychanie rozległe rodziny, kuzynów, wujów. To prawdziwe wyzwanie dla polityków: polepszyć tym ludziom warunki życia, nie lekceważąc ich silnych więzi społecznych."
"Kiedy tylko było to możliwe, kręciliśmy w prawdziwych plenerach, kręciliśmy to co było w scenariuszu, a to co było w scenariuszu często było skomplikowane i wymagało zdjęć w przeróżnych niezwykłych miejscach - tłumaczy Colson. Film jest baśnią i jak każda baśń, ma w sobie światło i mrok. Dlatego kręciliśmy i w Taj Mahal, jednym z najpiękniejszych miejsc na świecie, i w miejscach najbardziej mrocznych z możliwych. To była prawdziwa odyseja. Musieliśmy stawić czoła specyficznym trudnościom, ale wynikło to z wyboru jakiego sami dokonaliśmy. Kręcenie filmu w autentycznych plenerach, na ulicach najgęściej zaludnionego i najbardziej chaotycznego miasta na świecie nie było łatwe."
Zmieniający się w nieprawdopodobnym tempie krajobraz Bombaju był przyczyną kolejnych kłopotów. Wybrane parę miesięcy wcześniej lokacje ulegały tak wielkiemu przeobrażeniu, że trzeba było szukać innych miejsc. Beaufoy wspomina: "Oglądałem jakieś miejsce i uznawałem, że jest idealne. Pół roku później przyjeżdżam tam z Danny'm i widzę... że już tego miejsca nie ma. W Wielkiej Brytanii przez pół roku nie potrafią naprawić schodów ruchomych w metrze, a tutaj budują w tym czasie mega miasta. Bardzo zależało nam, aby uchwycić tę atmosferę miasta buzującego energią, ludźmi, pieniędzmi, brudem i kurzem, a przede wszystkim uchwycić nieustający ruch mas ludzkich".
Mnóstwo call centers, czyli biur obsługi klienta, zlokalizowanych jest właśnie w Indiach. Powstało na ten temat w ostatnich latach wiele artykułów i programów. Biura obsługi klienta są najpowszechniejszą forma komunikacji między firmą/marką a konsumentem. W "Slumdog. Milioner z ulicy" biuro obsługi klienta pełni zupełnie inną rolę; miejsca, w którym Jamal ulega przemianie z chłopaka roznoszącego herbatę, w uczestnika słynnego teleturnieju.
Reżyser wyjaśnia: "Jamal podaje herbatę pracownikom call center, a ponieważ jest bystry, wychwytuje różne informacje. Dowiaduje się, że człowiek, który zakładał system telefoniczny obsługujący to biuro, instalował też system telefoniczny w programie "Milionerzy". Zaprzyjaźnia się z nim i dowiaduje, w jakim momencie należy dzwonić, żeby się dostać do teleturnieju".