Reklama

"Skyfall": EMOCJE I ZAUFANIE

Nad scenariuszem pracował początkowo Peter Morgan ("Szpieg", "Królowa"), ale w końcu opuścił ekipę. Tym bardziej, że o rozpoczęciu produkcji zdecydowano dopiero w końcu 2010 roku, ze względu na znane kłopoty finansowe wytwórni MGM, która (właściwie po raz kolejny) zbankrutowała. Oficjalny start produkcji nastąpił w styczniu 2011 roku. Scenariuszem zajęli się John Logan ("Gladiator", "Sweeney Todd", "Koriolan", "Hugo i jego wynalazek") oraz znani z poprzednich Bondów Neal Purvis i Roger Wade. Logan, ceniony dramaturg rodem z Chicago, jest od lat zaprzyjaźniony z Mendesem, toteż współpraca układała się ponoć wyśmienicie, bez większych tarć i nieporozumień. Wykorzystano przy tym niektóre - w tym kluczowe dla fabuły i charakteru postaci - pomysły Morgana. Logan tak mówił o swej pracy: - Sam, Barbara i Michael Wilson prosili mnie, bym nie bał się oryginalności. Jako człowiek przede wszystkim teatru, ogromną wagę przywiązuję do charakterów postaci i dialogów. Gdy spojrzymy na dawne filmy serii, znajdziemy tam wiele scen o sile błyskawicy - świetne dialogi, doskonałe konfrontacje mocnych charakterów: Bond i Goldfinger, Bond i Blofeld, Bond i Vesper Lynd. Naprawdę zaskakujące fragmenty, także dlatego, że widz takiej siły nie spodziewa się w kinie gatunków.

Reklama

Jednym z najważniejszych punktów scenariusza stał się wzajemny stosunek Bonda i M. Była to całkowicie świadoma decyzja twórców filmu. Tak komentowała to Judi Dench: - W każdym kolejnym filmie ich wzajemna relacja była pogłębiana, ale myślę, że dotyczy to szczególnie "Skyfall". Wynika to po części z tego, że doskonale znam się z Danielem. W jakiś sposób to, co się dzieje poza planem, przenosi się i na plan. M wyróżnia Bonda, ale potrafi być wobec niego bezwzględna. Z kolei z Samem pracowałam przy "Wiśniowym sadzie", gdy był początkującym reżyserem teatralnym. Myślę, że od tego czasu rozumiemy się doskonale. Broccoli mówiła: - Pomyśleliśmy sobie: pójdźmy tą drogą. Mamy fenomenalnych aktorów, a w dodatku M wydawała się dla Bonda naprawdę ważna. Bo była to jedyna osoba, wobec której odczuwał respekt i zaufanie. Tak więc ich wzajemne, skomplikowane emocjonalnie stosunki zajmują w najnowszym filmie wiele miejsca. Craig dodawał: - Istnieje między nimi silna więź, chociaż Bond nie chce tego bezpośrednio przyznać. Zresztą w warunkach bezwzględnej walki, jaką wspólnie prowadzą, trudno sobie pozwolić na otwartość i zdradzanie własnych uczuć. Przecież Bond ma prawo się spodziewać, że M może go w każdej chwili poświęcić w imię swych celów. To naprawdę intrygujący materiał dla aktora.

Zdjęcia rozpoczęto w listopadzie 2011. Kręcono w Anglii, Turcji i w Chinach. To pierwszy film cyklu przeznaczony do prezentacji w kinach IMAX. Budżet nie był oficjalnie znany - szacowano go na 135-150 milionów dolarów. "Quantum of Solace" kosztował 200 mln. Ponoć jedną trzecią budżetu miały pokryć umowy związane z product placement. Mendes podkreślał jednak, że zależało mu nie tylko na stworzeniu wielkiego widowiska, ale i na wiarygodności. - Wielkim wyzwaniem - tłumaczył - jest stworzenie postaci, w które można uwierzyć. Bo bez nich nawet najbardziej spektakularne sceny nie będą angażować widzów. Należy bohaterów postawić w prawdopodobnej sytuacji zagrożenia, z której nie da się wyjść bez szwanku. A jednak udaje im się wybrnąć, a my w to wierzymy. Oto sztuka.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Skyfall
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy