Reklama

"Skarb narodów": PRAWDZIWIE AMERYKAŃSKI BOHATER

W ostatecznej wersji scenariusza jest sporo dość przewrotnego humoru – mówił reżyser. – Jest tu wiele niezwykłych postaci, ale w centrum uwagi znajduje się oczywiście Ben Gates. Niezwykłe w nim jest to, że odczuwa on bardzo silną więź z przeszłością. To ona daje mu siłę do zuchwałych przedsięwzięć i utwierdza w słuszności tego, co robi. To było zresztą zgodne z przekonaniem Jerry’ego, że nie wystarczy sama tylko zaskakująca historia i widowiskowość. Konieczne jest, by napędzała ją prawda ludzkich reakcji niepowtarzalnych bohaterów.

Reklama

Jacy powinni być ci bohaterowie, by podbić publiczność, zdobyć jej zainteresowanie i sympatię? Pracując nad „Skarbem narodów” przekonałem się, jak bardzo Jerry wierzy w tradycyjną sztukę emocjonującego opowiadania – komentował reżyser. – Ma naprawdę bardzo amerykańską wrażliwość w swej głębokiej wierze w prawdziwych bohaterów, którzy odznaczają się wielkim zdecydowaniem w działaniu, i choć mogą sprawiać wrażenie osób trochę dziwacznych, czy ekscentrycznych, jak Gates, to ostatecznie zawsze wiedzą, co jest dobre, a co złe, i po której stronie należy stanąć, by uczynić to, co jest moralnie słuszne i właściwe.

Bruckheimer, zapoznawszy się ze scenariuszem, nie miał ani przez chwilę wątpliwości, komu należy zaproponować główną rolę – Nicolasowi Cage’owi, który już trzykrotnie wystąpił w produkowanych przez niego filmach: „Twierdzy”, „Con Air. Locie skazańców” i „60 sekundach”. Byłem przekonany, że jest dokładnie tym aktorem, którego potrzebujemy – wyjaśniał producent. – Jest kimś o takiej charyzmie, że bez trudu udźwignie główną rolę, a przy tym widownia łatwo się z nim identyfikuje, bo reprezentuje on współczesne wcielenie everymana. Na dodatek, jest dziki, nieobliczalny i bardzo zabawny. I pełen pasji w tym, co robi. Dokładnie tak, jak Gates.

Jerry jest niezwykłym producentem, bo mimo, że dysponuje wielkim budżetem, działa jak producent niezależny. Kieruje się własnym smakiem. Wielką wagę przykłada do doboru nie tylko aktorów, ale także reżysera oraz tematu, który musi go naprawdę zafascynować. Ma ambicję tworzenia czegoś nowego, oryginalnego, przy jednoczesnym niezwykłym wyczuciu oczekiwań publiczności i komercyjnych wymogów. To naprawdę bardzo rzadkie połączenie – przyznawał Nicolas Cage.

Cage’a do pracy nad filmem przyciągnęła jeszcze jedna okoliczność. Znam doskonale Jona Turteltauba z czasów, gdy byliśmy nastolatkami. Chodziliśmy do tej samej szkoły średniej i wspólnie pobieraliśmy lekcje z wiedzy o teatrze. Szczerze mówiąc, to Jon dostał główną rolę w inscenizacji „Naszego miasta”, a nie ja – wspominał aktor. Podkreślał też, że jak na film akcji, w postaci Bena zawarto różnorakie motywacje, które skłaniają go do zdecydowanego działania. Jest to chęć wzbogacenia się, ale i pragnienie kontynuowania rodzinnej tradycji oraz paląca potrzeba wyjaśnienia historycznej zagadki, a także przywrócenia dobrego imienia rodzinie.

Reżyser zgadzał się z producentem, że dokonano doskonałego wyboru. Ben jest zabawny, twardy, podczas lat poszukiwań nabrał determinacji i awanturniczego ducha. Ale potrafi się zdobyć się na dystans do siebie. Myślę, że Nicholas Cage potrafił doskonale to wszystko oddać – podsumował.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Skarb narodów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy