Reklama

"Skarb narodów. Księga tajemnic": Powtórzyć się, ale z klasą

Pomysł, by się powtarzać, nigdy nie wydawał mi się atrakcyjny, ale scenariusz gwarantował, że mamy do czynienia z nową przygodą, całkiem inną historią - mówił Cage. - Poza tym przypomniałem sobie to, co kiedyś powiedział Martin Sheen. Liczy się, czy lubisz ludzi, z którymi pracujesz oraz czy lubisz miejsca, w których kręcisz. Zgadzam się z nim! A nasz zespół był naprawdę zgrany i doskonale nam się pracowało podczas kręcenia pierwszego filmu.

Cage przyznał także, że przywiązał się do swego bohatera, a nawet zaczął podzielać jego upodobania. Gram kogoś na kształt historycznego detektywa. I, podobnie jak Ben, bardzo polubiłem przebywanie w miejscach silnie naznaczonych historią, gdzie czuje się jej oddech, jej klimat i ducha. Intryguje mnie także dychotomia zawarta w tej postaci. Ben jest straszliwie porządny - nie pije, nie pali, rozumuje jasno i precyzyjnie. I bardzo dobrze wie, co jest dobre, a co złe. A jednocześnie, w imię swych pasji, staje się właściwie kimś w rodzaju kryminalisty. Skradł przecież Deklarację Niepodległości, a teraz jest gotów porwać prezydenta USA, ponieważ uznał, że jest to słuszne i konieczne. Myślę, że w wielkiej mierze z takiego ukształtowania postaci bierze się komizm filmu. Ben włamuje się do Białego Domu i pałacu Buckingham. Myślę, że lubi ten napływ adrenaliny, który towarzyszy takim wyczynom. Ale ciągle pozostaje rodzajem współczesnego rycerza, a także indywidualistą, który na własny rachunek podejmuje skrajnie zuchwałe decyzje. Scenarzystka Marianne Wibberley dodawała: Jestem przekonana, że Nic jest idealną osobą, by grać Bena. Ma on godność, jest cool, a jednocześnie woli posługiwać się siłą umysłu niż mięśni. W dodatku nasz bohater stał się ikoną, popularną, publiczną osobowością. Dzieciaki podchodzą do niego i mówią, że uwielbiają go za jego skuteczność i spryt. Myślę, że robi to na nim spore wrażenie.

Reklama

Warto przypomnieć, że Cage już po raz piąty występuje w produkowanym przez Bruckheimera filmie. Wcześniej spotkali się przy okazji "Twierdzy", "Con Air - lotu skazańców", "60 sekund" i pierwszego "Skarbu narodów". Nicolas jest laureatem Oscara i jeśli chce, może zagrać moim zdaniem dosłownie wszystko - mówił producent. - Może złamać publiczności serce i rozśmieszyć ją do łez. Dlatego jestem dumny, że współpraca między nami tak dobrze się układa.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Skarb narodów. Księga tajemnic
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy