Reklama

"Sin City - Miasto Grzechu": WIZJA QUENTINA TARANTINO

Dzięki nieoczekiwanemu splotowi okoliczności, ekipę realizującą SIN CITY odwiedził inny reżyser, któremu nieobcy jest świat popularnych opowieści. Na zaproszenie Roberta Rodrigueza na planie pojawił się Quentin Tarantino („Kill Bill”, „Jackie Brown”, „Pulp Fiction”). Zapłacono mu jednego dolara za wyreżyserowanie rozbudowanej sekwencji w historii „Krwawa jatka”.

Tarantino i Rodriguez pracowali razem już wcześniej, przy filmach „Desperado”, „Cztery pokoje” (Four Rooms) i „Od zmierzchu do świtu” (From Dusk Til Dawn). Niedawno Rodriguez skomponował muzykę do filmu Tarantino „Kill Bill 2” – również za symbolicznym wynagrodzeniem w wysokości jednego dolara. Lecz od dawna była między nimi różnica zdań na temat przyszłości kina – tego, czy leży ona w cyfrowej czy tradycyjnej rejestracji obrazu. Aby zdobyć punkt w tej rozgrywce, Rodriguez pokazał Quentinowi kilka eksperymentalnych nagrań z SIN CITY.

Reklama

Tarantino: „Po raz pierwszy zobaczyłem, jak wygląda ten świat i pomyślałem: o mój Boże! Oni naprawdę robią te krajobrazy miejskie i obrysy sylwetek. Podobało mi się to. Oświetlenie, kąty kamery, wszystko mi się podobało. Zainteresowali mnie.”

Kiedy Tarantino był już pod wrażeniem, Rodriguez zaapelował do niego o spędzenie na planie jednego dnia jako „reżyser gościnny”. „Wiedziałem, że nasz materiał przemówi do Quentina. Myślałem, że będzie dla niego świetną okazją do odwiedzenia Troublemaker Studios i przekonania się, jak wygląda praca z aktorami w przestrzeni cyfrowej. Kręciliśmy bardzo szybko, więc jeden dzień jego pracy był jak cały tydzień. Odwaliliśmy naprawdę duży kawał roboty.”

Frank Miller także uważał, że to świetny pomysł. Miller: „Praca z Quentinem była bardzo pouczającym doświadczeniem, ponieważ jego styl pracy jest bardzo odmienny od stylu Roberta. Wszyscy trzej jesteśmy wrażliwi na kulturę popularną i mamy czarne poczucie humoru, dobrze więc do siebie pasowaliśmy. Czuliśmy się jak trójka dzieciaków, która urządziła sobie imprezę w domku na drzewie.”

Ostatecznie Tarantino wyreżyserował sekwencję z „Wielkiej jatki”, w której Dwight i Jackie jadą samochodem przez deszcz, a Dwight jest przekonany, że martwy Jackie rozmawia z nim. Rodriguez dał Tarantino wolną rękę. Rodriguez: „Chcieliśmy, żeby Quentin odcisnął swój ślad na tej scenie. Wiedziałem, że zrobi to zupełnie po swojemu. Był tak świetnie przygotowany, że ja i Frank wyszliśmy przy nim na głupków. Przyszedł z dokładnie rozplanowaną listą ujęć, miał pomysł na wyjątkowy styl tej sceny. Kazał Clive’owi Owenowi powiedzieć jego monolog z offu już podczas nagrywania sceny. (Clive musiał zejść z planu na pięć minut, żeby się go nauczyć, spodziewał się bowiem, że będzie go nagrywać dopiero później. Quentin był pod wrażeniem, kiedy Clive wrócił na plan i powiedział: Chyba już zapamiętałem. Poszło mu naprawdę świetnie.”)

Dla aktorów ta nagła zamiana reżyserów była intrygująca. Benicio Del Toro: „Uważam, że Robert i Quentin to jedni z najciekawszych żyjących filmowców. Dla mnie i dla Clive’a granie przed nimi dwoma było niesamowitym doświadczeniem. Mogło się to skończyć chaosem, ale poszło nam naprawdę dobrze.”

Clive Owen: „Niezwykłe było dla mnie dowiedzenie się, że inny reżyser przychodzi po to, aby nakręcić jedną scenę. Ale kiedy zobaczyłem Quentina, Roberta i Franka razem, wszystko nabrało sensu. Każdy na swój sposób chciał osiągnąć to samo. Ich współpraca wydawała się bardzo naturalna.”

Tarantino przyznaje, że dostrzega zalety technologii cyfrowej. „Robert nie mógłby wybrać lepszej sceny do zilustrowania zastosowań kinematografii cyfrowej. W tej scenie na samochód leją się strumienie deszczu, strugi wody rozbijają się o karoserię, a my chcieliśmy podświetlić każdą kroplę, zupełnie tak jak na rysunkach. Zdałem sobie sprawę, że gdybyśmy kręcili na taśmie, zajęłoby nam wieczność sfotografowanie tego, a i tak dźwięk byłby stracony. A tutaj, zamiast koncentrować się na uwiecznieniu wszystkiego we właściwy sposób, mogliśmy skupić się całkowicie na grze aktorów. To była naprawdę niezła zabawa.”

Pomimo udanej współpracy przy SIN CITY, Rodriguez wyżej mierzy na przyszłość. „Przy naszej następnej wspólnej robocie, stawka podwaja się. Rachunek będzie opiewał na dwa dolary.”

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama